Tam, gdzie zaczyna się przygoda...
Tam, gdzie zaczyna się przygoda...
Witam ponownie i jakby od nowa
Ta przygoda zaczęła się wiele, wiele lat temu, gdy byłam małą dziewczynką i razem z babcią uprawiałam ten ogródek. Wtedy były tutaj rzędy ziemniaków, grządki marchewki, pietruszki. Była szklarnia...
A teraz... Myślę, że ten rok pokaże jak jest teraz bo wiele się zmieniło nawet wizytówka ogrodu już nie jest aktualna. Ale chcę by pozostała niezmieniona. Być może łatwiej będzie odwiedzającym zobaczyć pewne różnice albo odnaleźć znajome zakątki...
Zapraszam więc do podróży pełnej przygód z roślinami w roli głównej. A wiosna sprzyja rozpoczęciu takiej wędrówki pomiędzy teraźniejszością a przeszłości. I w ten sposób dotarliśmy do pierwszej przygody...z Wawrzynkiem wilcze łyko (Daphne mezereum). Jest on niezmienjie od ponad 30 lat w tym ogrodzie. Pamiętam dzień gdy babcia dostała dziwną roślinę składającą się z kilku patyków, rosącą bardzo wolną, kwitnącą w dziwnym czasie, bezimienną... Kilkakrotnie zmieniał miejsce zamieszkania - z cienistego na słoneczne, potem na półcieniste... Zawsze coś nie pasowało - albo ginął wśród roślin, albo był w miejscu gdzie potrącany, łamany, rósł pokracznie, albo niekomponował się wcale... Jakieś trzy, cztery lata temu dostał w końcu chyba ostateczną miejscówkę i obecnie wygląda tak
A gdzie przygoda? No cóż...chyba można nią nazwać fakt, że dopiero po ostatnim przesadzaniu doczytałam, że on nie lubi przesadzania. A gdybym policzyła wszystkie jego przeprowadzki to przez te 30 lat około 10 razy zmieniał lokum... I być może jeszcze kiedyś będzie musiał się przeprowadzić gdy ja będę zmieniała miejsce zamieszkania i od nowa zakładała ogród. Nie wyobrażam sobie, że w nowym ogrodzie miałoby go zabraknąć. Wszak jesteśmy nierozłączni
Ta przygoda zaczęła się wiele, wiele lat temu, gdy byłam małą dziewczynką i razem z babcią uprawiałam ten ogródek. Wtedy były tutaj rzędy ziemniaków, grządki marchewki, pietruszki. Była szklarnia...
A teraz... Myślę, że ten rok pokaże jak jest teraz bo wiele się zmieniło nawet wizytówka ogrodu już nie jest aktualna. Ale chcę by pozostała niezmieniona. Być może łatwiej będzie odwiedzającym zobaczyć pewne różnice albo odnaleźć znajome zakątki...
Zapraszam więc do podróży pełnej przygód z roślinami w roli głównej. A wiosna sprzyja rozpoczęciu takiej wędrówki pomiędzy teraźniejszością a przeszłości. I w ten sposób dotarliśmy do pierwszej przygody...z Wawrzynkiem wilcze łyko (Daphne mezereum). Jest on niezmienjie od ponad 30 lat w tym ogrodzie. Pamiętam dzień gdy babcia dostała dziwną roślinę składającą się z kilku patyków, rosącą bardzo wolną, kwitnącą w dziwnym czasie, bezimienną... Kilkakrotnie zmieniał miejsce zamieszkania - z cienistego na słoneczne, potem na półcieniste... Zawsze coś nie pasowało - albo ginął wśród roślin, albo był w miejscu gdzie potrącany, łamany, rósł pokracznie, albo niekomponował się wcale... Jakieś trzy, cztery lata temu dostał w końcu chyba ostateczną miejscówkę i obecnie wygląda tak
A gdzie przygoda? No cóż...chyba można nią nazwać fakt, że dopiero po ostatnim przesadzaniu doczytałam, że on nie lubi przesadzania. A gdybym policzyła wszystkie jego przeprowadzki to przez te 30 lat około 10 razy zmieniał lokum... I być może jeszcze kiedyś będzie musiał się przeprowadzić gdy ja będę zmieniała miejsce zamieszkania i od nowa zakładała ogród. Nie wyobrażam sobie, że w nowym ogrodzie miałoby go zabraknąć. Wszak jesteśmy nierozłączni
Re: Tam, gdzie zaczyna się przygoda...
Witaj Małgosiu w nowym swoim wątku. Fajnie zaczęłaś tą swoją opowieść. Niestety u mnie wawrzynka wilcze łyka nie ma bo i krzewów jeszcze mało ale powolutku Często tak jest, że latami z roślinami po ogrodzie działce a tu nie wolno przesadzać ale my to robimy z miłości do roślin bo szukamy optymalnego miejsca
- Elzbieta M
- Mistrz dyskusji!
- Posty: 7922
- Rejestracja: 2010-09-22, 20:16
Re: Tam, gdzie zaczyna się przygoda...
Bardzo się cieszę Małgosiu , że wróciłaś .Wiem , wiem , zaglądałaś tu , doradzałaś , ale w wątku Twoim panowała cisza. Teraz rozpoczęłaś interesującą opowieścią. Mam nadzieję , że na ciąg dalszy i piękny pokaz długo czekac nie będziemy
Zapraszam do siebie - Elżbieta M
Jest takie miejsce, a w nim me oczko i skalniak
Jest takie miejsce cz.2
Mieczyki Elżbiety
Jest takie miejsce, a w nim me oczko i skalniak
Jest takie miejsce cz.2
Mieczyki Elżbiety
- Agnieszka123
- Mistrz dyskusji!
- Posty: 1738
- Rejestracja: 2014-07-19, 07:52
Re: Tam, gdzie zaczyna się przygoda...
Ja też witam Cię Małgosiu w nowym wątku, wiosna to dobry czas, wszystko się zaczyna, rodzi do życia. Ufam, że zobaczymy masę fotek z Twojego ogródka..............czekamy
Re: Tam, gdzie zaczyna się przygoda...
Myślę, że chyba tym wątkiem przyrzekłam sobie i Wam, że częściej coś tu napiszę
- wasilewska101
- Mistrz dyskusji!
- Posty: 3977
- Rejestracja: 2010-01-20, 11:14
Re: Tam, gdzie zaczyna się przygoda...
Myślę że twój wawrzynek już tak się zahartował że jeszcze jedna przeprowadzka mu nie zaszkodzi .. Chyba że będzie za stary to teraz spróbuj ukorzenić przez odkłady . Słyszałam że tak można pozyskać nową sadzonkę ..
Ja miałam wawrzynka ale po mokrym lecie i mroźnej bezśnieżnej zimie już się nie pokazał .. Czekam na dalsze porównania ..
Ja miałam wawrzynka ale po mokrym lecie i mroźnej bezśnieżnej zimie już się nie pokazał .. Czekam na dalsze porównania ..
Re: Tam, gdzie zaczyna się przygoda...
Witam w nowym wątku. Ja nie posiadam jeszcze...wawrzynka ale dlaczego nie...wszystko jest możliwe...Pozdrawiam.
Re: Tam, gdzie zaczyna się przygoda...
Witaj Małgosiu. Ciekawa ta historia z wawrzynkiem. Ale jak widać, ostatnia przeprowadzka wcale mu nie zaszkodziła, bo teraz się świetnie prezentuje. Będę czekać z niecierpliwością na prezentację zmian w Twoim ogrodzie. Szczególnie jestem bardzo ciekawa miejsca po szklarni. Co też tam może być? Czy podwyższona rabata, czy w ogóle coś innego.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Re: Tam, gdzie zaczyna się przygoda...
Jasiu, on nie miał inne wyjścia. W pewnym okresie był tak brzydki, że planowana była jego eksmisja. Jedynie mój upór zapobiegł temu. I dla tego mam do niego duży sentment
Elu, niestety życie niekiedy tak zawiruje, zakręci, że człowiekowi nie chce się pisać, wstawiać zdjęć a nawet czytać Nawet teraz, gdy wszystko się w miarę ustabilizowało ciężko będzie mi nadrobić zaległości w czytaniu Waszych wątków. Postaram się tam zaglądać ale...nic nie obiecuję. Niekiedy mam wrażenie, że porywam się z motyką na słońce...
Igo, po szklarni pozostał murek i...
rosną tam obecnie truskawki, pietruszka naciowa a pomiędzy nimi czosnek. Posadziłam pół kilograma obranych ząbków
Szklarnia - budzi sentyment i trochę jej brakuje gdy np. przy takiej pogodzie mogłyby już popędzać pelargonie czy inne rozsadzy ale gdy sobie przypomnę boje toczone z moim dziadkiem o to by przy +22*C w nocy nie zamykał drzwi bo rośliny się ugotują, albo przy +5*C ich nie otwierał... to ciągłe latanie z konewką... Kiedyś pewnie będę miała taką maleńką 2x2 szklarenkę ale już nie kolumbrynę! - wielką, pordzewiałą, nieestetyczną.
Truskawki po oberwaniu z liści ładnie puszczają nowe liście
A na innej, małej rabatce warzywnej zaczyna się zielenić szczypiorek
Gdy tak powspominam to po wielu, wielu latach bez grządek warzywnych znów zawitała do ogrodu spożywcza zieleninka. Nie jest to duży kawałek a raczej skrawek ale wysiane np. papryczki
zostaną posadzone pomiędzy kwiatami. Jedna odmiana szczególnie - chilli chińska, której owoce znajdują się na szczycie rośliny. Myślę, że będzie to nowa przygoda - róże z papryczkami. Ciekawe jak będzie smakować taka mikstura
Elu, niestety życie niekiedy tak zawiruje, zakręci, że człowiekowi nie chce się pisać, wstawiać zdjęć a nawet czytać Nawet teraz, gdy wszystko się w miarę ustabilizowało ciężko będzie mi nadrobić zaległości w czytaniu Waszych wątków. Postaram się tam zaglądać ale...nic nie obiecuję. Niekiedy mam wrażenie, że porywam się z motyką na słońce...
Igo, po szklarni pozostał murek i...
rosną tam obecnie truskawki, pietruszka naciowa a pomiędzy nimi czosnek. Posadziłam pół kilograma obranych ząbków
Szklarnia - budzi sentyment i trochę jej brakuje gdy np. przy takiej pogodzie mogłyby już popędzać pelargonie czy inne rozsadzy ale gdy sobie przypomnę boje toczone z moim dziadkiem o to by przy +22*C w nocy nie zamykał drzwi bo rośliny się ugotują, albo przy +5*C ich nie otwierał... to ciągłe latanie z konewką... Kiedyś pewnie będę miała taką maleńką 2x2 szklarenkę ale już nie kolumbrynę! - wielką, pordzewiałą, nieestetyczną.
Truskawki po oberwaniu z liści ładnie puszczają nowe liście
A na innej, małej rabatce warzywnej zaczyna się zielenić szczypiorek
Gdy tak powspominam to po wielu, wielu latach bez grządek warzywnych znów zawitała do ogrodu spożywcza zieleninka. Nie jest to duży kawałek a raczej skrawek ale wysiane np. papryczki
zostaną posadzone pomiędzy kwiatami. Jedna odmiana szczególnie - chilli chińska, której owoce znajdują się na szczycie rośliny. Myślę, że będzie to nowa przygoda - róże z papryczkami. Ciekawe jak będzie smakować taka mikstura
Re: Tam, gdzie zaczyna się przygoda...
I ja witam w nowym wątku Piękny wawrzynek. Już kilka razy sadziłam różowego wawrzynka ale zawsze mi padł. Natomiast biały rośnie
- Agnieszka123
- Mistrz dyskusji!
- Posty: 1738
- Rejestracja: 2014-07-19, 07:52
Re: Tam, gdzie zaczyna się przygoda...
Małgosiu, każdy ma jakieś sprawy, które często są trudne i zniechęcają do wszystkiego. Nikt się nie obrazi, że nie wejdziesz do każdego wątku i wszystko przeczytasz, czy coś napiszesz, najważniejsze, żebyś w swoim wątku coś tam czasami napisała, wstawiła fotkę. Mam nadzieję, że Twoje sprawy jakoś się ułożą i z lekką głową będziesz mogła spotykać się tu z nami Ja też nie zawsze mam nastrój, żeby pisać, ale tak mamy chyba wszyscy. Idzie wiosna, a wiosna zawsze dobrze działa na samopoczucie i łatwiej się podchodzi do życia. Wiem Małgosiu, że to brzmi jak banał, ale jesteśmy z Tobą i cieszymy się, że zdecydowałaś się założyć ten wątek i dzielić się z nami relacjami ze swojego ogródka
Re: Tam, gdzie zaczyna się przygoda...
Zgadzam się Małgosiu z Agnieszką, że nie zawsze mamy czas (albo inne sprawy, problemy nas gnębią) aby zerknąć na wszystkie wątki, nikt nie będzie zły. ja też czasem nie wchodzę na wszystkie bo nie zawsze mam czas, a jak od poniedziałku wrócą do pracy to i na forum będę zaglądać rzadziej , bo wiem, ze czeka manie gorący okres i do maja będę pewnie musiała ciągnąc nadgodziny.
Re: Tam, gdzie zaczyna się przygoda...
Dziękuję za zrozumienie. I Wasze słowa nie są banałami
Wiosennie... To dobry moment na rozpoczęcie przygody z ogrodem. Żaden okres nie jest tak cudowny jak ten, w którym wszystko budzi się do życia. Właśnie o wiosennej porze odwiedziłam kiedyś Puszczę Białowieską. Wokół było jeszcze szaro, buro, tam życie budzi się późno ale na pewnej polanie (fragment w awatarku) było to niebiesko, to biało... Przylaszczki i zawilce rozświetlały las i od razu życie stawało się prostsze, radośniejsze. Nie widać było suchych traw, bezlistnych gałęzi tylko morze kwiatów. Dlatego postanowiłam i u mnie w ogrodzie zrobić sobie namiastkę Białowieży.
Zawilce też są ale u mnie w ogrodzie budzą się później niż przylaszczki
Inną oznaką wiosny są przebiśniegi, które uroczo i odważnie wystawiają główki spod śniegu, grzejąc się w słońcu albo radośnie falują na wietrze. Ogród bez nich... ja sobie go nie wyobrażam. Tym bardziej, że jako pierwsze zwiastują odejście zimy.
Wiosennie... To dobry moment na rozpoczęcie przygody z ogrodem. Żaden okres nie jest tak cudowny jak ten, w którym wszystko budzi się do życia. Właśnie o wiosennej porze odwiedziłam kiedyś Puszczę Białowieską. Wokół było jeszcze szaro, buro, tam życie budzi się późno ale na pewnej polanie (fragment w awatarku) było to niebiesko, to biało... Przylaszczki i zawilce rozświetlały las i od razu życie stawało się prostsze, radośniejsze. Nie widać było suchych traw, bezlistnych gałęzi tylko morze kwiatów. Dlatego postanowiłam i u mnie w ogrodzie zrobić sobie namiastkę Białowieży.
Zawilce też są ale u mnie w ogrodzie budzą się później niż przylaszczki
Inną oznaką wiosny są przebiśniegi, które uroczo i odważnie wystawiają główki spod śniegu, grzejąc się w słońcu albo radośnie falują na wietrze. Ogród bez nich... ja sobie go nie wyobrażam. Tym bardziej, że jako pierwsze zwiastują odejście zimy.
Re: Tam, gdzie zaczyna się przygoda...
Przyszłam się przywitać , niedawno dołączyłam do Was ; ja też uwielbiam wiosnę za to budzenie się do życia roślin pięknie zakwitły Ci przylaszczki u mnie dopiero startują,
Re: Tam, gdzie zaczyna się przygoda...
Witaj Aniu U mnie już chyba pełnia wiosny...
I nowa przygoda, która w tym tygodniu do mnie dotarła - domek dla owadów
I nowa przygoda, która w tym tygodniu do mnie dotarła - domek dla owadów