Róże - pielęgnacja, opryski. Czarna plamistość

Tak piękne i lubiane, że warto im poświęcić oddzielne forum.
Awatar użytkownika
edyta_mi
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 1059
Rejestracja: 2011-01-22, 21:58

Post autor: edyta_mi »

Bardzo dziękuję za rady. Zanim zastosuję środek postanowiłam jeszcze raz sprawdzić w necie swoją diagnozę i oto znalazłam ciekawostkę, że faktycznie rdzę róży można zwalczać przy pomocy roztworu sody oczyszczonej. Stosuje się go w proporcji: na 1 litr ciepłej wody daje się 1/4 - 1/5 płaskiej łyżeczki + 1/2 łyżeczki dowolnego oleju jadalnego. Wszystko dokładnie wstrząsamy.
Środek ten ponoć działa również nawet na duże populacje mszyc.
Nie należy pryskać w ciągu słonecznego dnia, gdyż olej może działać jak soczewka i może dojść do poparzeń rośliny.
Pryskać 2x w odstępie 2 tyg.
Podobno roztwór sody polecany jest do zwalczania czarnej plamistości przez Królewskie Towarzystwo Róż w Anglii.

Musze jednak stwierdzić, że nie mam pewności czy moje róże chorowały na czarna plamistość czy na mączniaka rzekomego (tym bardziej, że ta właśnie choroba objawiła się na winorośli). A może występowały u mnie obie choroby.

Rozważam użycie roztworu sody, ale obawiam się, że nie zwalczy ona mączniaka rzekomego.
Co stosujecie przy tej drugiej diagnozie?
Pozdrawiam Edyta
Awatar użytkownika
Elzbieta M
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 7924
Rejestracja: 2010-09-22, 20:16

Post autor: Elzbieta M »

To wspaniale Edytko że znalazłaś potwierdzenie o sodzie. Ciekawa jestem , czy np przeciw rdzy na gruszy tez by taki oprysk był skuteczny.
Co się tyczy mączniaka na różach - jak już wystąpi , to najpewniej wycinać porażone pędy. Wiadomo , że żal , bo np kwitną , ale chcąc ratować roślinę lepiej jednak wyciąć
Awatar użytkownika
edyta_mi
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 1059
Rejestracja: 2011-01-22, 21:58

Post autor: edyta_mi »

Elzbieta M pisze: Co się tyczy mączniaka na różach - jak już wystąpi , to najpewniej wycinać porażone pędy. Wiadomo , że żal , bo np kwitną , ale chcąc ratować roślinę lepiej jednak wyciąć
Tylko, że u mnie jeszcze w tym roku nie wystąpił i zastanawiam się jak się przed nim zabezpieczyć :-/ .

Tresaa masz u mnie punkcik za tą sodę - zamierzam wypróbować ;-) .
Pozdrawiam Edyta
nowajaga
Witamy na forum!
Witamy na forum!
Posty: 3
Rejestracja: 2011-08-28, 15:37

Post autor: nowajaga »

Proszę o radę doświadczonych hodowców róż. W tym roku na wiosnę założyliśmy mały ogródek różany. Przygotowywałam się do tego całą zimę. Jako początkująca wyszukałam odmiany, które chciałabym mieć , a równocześnie są odporne na choroby i stosunkowo proste " w obsłudze". Pierwsze zaskoczenie przeżyłam w szkółkach, gdzie nie tylko nie mieli żadnej z poszukiwanych przeze mnie odmian (to mogę zrozumieć), ale nie wiedzieli jakie odmiany mają. Róże wyglądały jak małe wiązki chrustu, a sympatyczna pani poinformowała mnie, że "te są żółte, te czerwone, itp". Gdy się uparłam, że chciałabym znać odmianę pani po poszukiwaniach znalazła nazwy dwu: biały "chopin" i pomarańczowa "casanowa". Kupiłam jeszcze "żółtą", "czerwoną" i różową". Zasadziłam je ze wszelkimi honorami i pięknie się przyjęły i zaczęły rosnąć. Cóż z tego, skoro od czerwca walczę z plamistością i plamistość jest górą. :-( Szczególnie "czerwona" jest bardzo delikatna. Od niej choroba się zaczęła. W tej chwili w wyniku usuwania zarażonych pędów nieomal doszczętnie ją ogołociłam. Ale kwitła cudnie i szkoda mi ją wykopać. Zresztą wszystkie bardzo ładnie kwitły i dzielnie walczyły wypuszczając coraz nowe pędy. W tym roku już nic więcej nie zrobię, oprócz usunięcia liści i chorych pędów. Ale co robić w przyszłym roku. Czy może lepiej wykopać tą najwrażliwszą (ale śliczną), żeby inne się nie zarażały?
użytkownik usunięty

Post autor: użytkownik usunięty »

Ja takiej róży się pozbyłam, była to akurat pnąca róża Parade (którą uwielbiałam). Ona zresztą po dwuletniej walce z plamistością była tak słaba, że bardzo przemarzała i ledwie odbijała.

Co do walki z plamistością, to od wiosny należy zaczynać od oprysków profilaktycznych (można poczytać http://forum.poradnikogrodniczy.pl/opry ... t5420.html ).

Ważne by pilnować terminów takich zabiegów i w odpowiedniej sekwencji je wykonać. Obserwować rośliny i po zauważeniu pierwszych objawów plamistości zastosować preparaty interwencyjne.

Na pocieszenie mogę tylko powiedzieć, że jak się człowiek nauczy jednego, to okazuje się - jak w tym roku - pojawiają się szkodniki, które też trzeba się nauczyć opanować. Róże są jednak tego z pewnością warte.

Co do tego, że w szkółce nie znali nazw róż nie dziwie się, ja w zasadzie już nie kupuję roślin bez nazwy (szczególnie róż). Myślę, że bardziej wybredny rynek z czasem to zmieni, bo i ogrody coraz piękniejsze wokół nas.

:-)
Awatar użytkownika
saba
Zagorzały dyskutant
Zagorzały dyskutant
Posty: 436
Rejestracja: 2010-09-10, 23:12

Post autor: saba »

Wszystkie te informacje są bardzo cenne. Czytając te posty nasuneło mi się pytanie odnośnie jednej z moich róż. O tóż : jak zwykle u mnie pomimo owijania róż agrowłókniną ( robię to po kilku latach corocznej utraty róż po zimie) końce przemarzają, które wycinam. W lipcu usunełam połowę pędów które wyglądały na przemarznięte ale postępowało to od wiosny. Na cięcie zdecydowałam się w momencie gdy wyglądało to tak jakbym miała utracić całą różę. Teraz zastanawiam się czy to nie była jakaś choroba. Proszę o informację.
użytkownik usunięty

Post autor: użytkownik usunięty »

O zamieraniu pędów róż można przeczytać więcej w naszym poradniku

http://poradnikogrodniczy.pl/pliki/szko ... oze10.html
nowajaga
Witamy na forum!
Witamy na forum!
Posty: 3
Rejestracja: 2011-08-28, 15:37

Post autor: nowajaga »

Dziękuję za odpowiedź. Chyba nie stać mnie, na to, by nadwrażliwą różę po prostu usunąć. W każdym razie jeszcze nie... Ale przesadzę ją w drugi kąt ogrodu, daleko od pozostałych. I dam jej drugą szansę. :-)
O opryskach sobie poczytam. Zresztą nie tylko o tym. (chyba będę musiała wziąć urlop!)
Ale mam jeszcze trzy pytania, jeśli można. Nasz mini-ogródek różany ma formę nieregularnej "wysepki", usunęłam dokładnie wszystkie chwasty i wysypałam podłoże warstwą kory. Chciałabym, żeby róże się trochę rozkrzewiły, ale na razie są młode i osłabione chorobą i wysepka wygląda trochę .... łyso. Zastanawiam się co można by tam "na razie" posadzić. Coś, co lubi podobne warunki i nie zaszkodzi różom. A może po prostu przeczekać?
A jeśli już jestem przy podłożu z kory, to w jaki sposób dokładnie usunąć spomiędzy kory opadłe liście zarażone czarną plamistością?
I jeszcze - gdzie i w jaki sposób nabyć dobre róże. Szukałam wiosną w internecie i wszystkie ciekawe oferty są na drugim końcu kraju :-( . Mieszkam na Śląsku. Wolałabym nie kupować wysyłkowo, bo nie wiem co i w jakim stanie dostanę. Ale jeśli macie sprawdzonych dostawców, to będę wdzięczna za namiary.
użytkownik usunięty

Post autor: użytkownik usunięty »

Jeśli chodzi o rośliny towarzyszące dla róż, to jest sporo. Wystarczy zobaczyć jak prezentują róże nasi forumowicze. Ja preferuję podsadzanie róż lawendami, bodziszkami, także szałwią i kocimiętką. Zawsze gdy zmienisz zdanie możesz takiego "towarzysza" wysadzić w inne miejsce. Bardzo ładnie się komponują te rośliny z różami. Także wiele osób uzupełnia róże klematisami bylinowymi czy pnącymi.

Co do zakupów róż. Ja kupowałam u siebie lokalnie w szkółce lub na rynku. Jednak mało było odmian opisanych, czyli nie tylko "czerwona", "różowa" czy "żółta". W moim przypadku, gdy na działce mam opisane gatunkowo kilkaset roślin - czego wydaje mi się często jeszcze nie widać - wybieram już tylko rośliny z nazwą gatunkową, a nn raczej nie kupuję. Jest to także podyktowane tym, że miejsca nie mam coraz więcej, więc w zakupach stałam się wybredna.

Róże kupowałam także z renomowanej polskiej hodowli Rosarium - metodą wysyłkową. Należy tu dodać, że sprawdzone szkółki (nie tylko wymieniona) i hodowcy wysyłają krzewy róż tak zabezpieczone, że bez problemu można tak kupować. Kupowałam też na Allegro, bo jeśli się znajdzie coś ciekawego, to trudno się oprzeć. Jeśli chodzi o róże nie mam złych doświadczeń z kupnem. Natomiast im róża rzadsza, tym droższa. Piękne odmiany czasem sporo kosztują.

Jeszcze podpowiedź co do wyboru odmian. Ja najpierw oglądam jak wyglądają dane odmiany, później czytam o wymaganiach, podatności na choroby i wtedy dopiero podejmuję decyzję o zakupie. Nie kupuję na zasadzie, że takiej jeszcze nie mam, bo nie każda odmiana sprawdzi się u mnie na północy. Preferuję róże o tolerancji mrozowej zaczynającej się od -26 stopni, szczególnie jeśli wybieram jakąś na działkę, w mieście mogę mieć odmiany mniej odporne.
nowajaga
Witamy na forum!
Witamy na forum!
Posty: 3
Rejestracja: 2011-08-28, 15:37

Post autor: nowajaga »

Daniela pisze: Ja najpierw oglądam jak wyglądają dane odmiany, później czytam o wymaganiach, podatności na choroby i wtedy dopiero podejmuję decyzję o zakupie.
No właśnie też tak chciałam... W zimie przeczytałam kilka podręczników i co-mi-tam-w-ręce-wpadło o różach i wybrałam te, które uznałam za najodpowiedniejsze. Poczytałam o nich jeszcze w internecie i dokonałam pewnych poprawek na mojej "liście zakupów". Chciałam kupić na początek 6-7 różnych krzaków, ale wypisałam 12 gatunków, bo (jak wykombinowałam) - może którejś nie być w ofercie, ha ha! :rotfl:
Odwiedziliśmy 4 okoliczne szkółki, jeszcze przed sezonem, myślałam, że coś zamówię, dowiem się, co będzie w ofercie itd. Wszędzie patrzyli na mnie z mieszaniną zaskoczenia i rozbawienia. I wszędzie usłyszałam, że owszem jakieś róże będą, ale nie wiedzą kiedy i jakie. Wybrałam więc dwie najbardziej obiecujące szkółki i wiosną w drugiej z kolei dokonałam zakupów, o których pisałam powyżej. W przyszłym roku spróbuję jednak wysyłkowo. Zresztą u progu mojej kariery ogrodniczej ;-) nie będę zamawiać róż bardzo drogich.
ODPOWIEDZ