Zwykłe i niezwykłe zioła Irka

Założenie i pielęgnacja ogrodu ziołowego, uprawa i zastosowanie ziół
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Danka
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 13263
Rejestracja: 2008-03-11, 20:17

Re: Zwykłe i niezwykłe zioła Irka

Post autor: Danka »

Doxepine pisze:
Danka pisze:Irku, miej nade mną litość :orany: Prezentuj wszystkie zioła oprócz podagrycznika ;-) Bo ja nie mogę dać sobie z nim rady. Chyba, że faktycznie zacznę stosować go do sałatek :mrgreen:
Wiedziałem, że moim wpisem o podagryczniku wywołam burzę :) Danusiu, jeśli jednak zaczniesz intensywnie obrywać liście (same liście, nie łodygi), po pewnym czasie ta piekielna roślina przestanie odrastać. Tak przynajmniej wynika z moich mądrych książek.
Irku, mam bardzo duże wątpliwości do opisów w mądrej książce. Bo z mojego doświadczenia z podagrycznikiem wynika, że wystarczy milimetrowy korzonek pozostawiony w ziemi i dalej rośnie :mrgreen: W tej chwili z podagrycznikiem walczę tylko w tych miejscach co muszę :hyhy: A w innych sobie rośnie. Przysypywany chwastami :zdegustowany: :rotfl:
Awatar użytkownika
Doxepine
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 678
Rejestracja: 2013-07-28, 10:16

Re: Zwykłe i niezwykłe zioła Irka

Post autor: Doxepine »

Danusiu, ja się aż tak dobrze nie znam, natomiast w mojej mądrej książce napisano, że wykopanie wszystkich fragmentów kłączy jest praktycznie niewykonalne i wymaga zatrudnienia fachowej firmy zajmującej się usuwaniem niechcianej roślinności (czy coś w ten deseń; książka jest anglojęzyczna). I tam napisano, że najczęstszym błędem przy usuwaniu tej rośliny jest wyrywanie jej z gruntu, co powoduje fragmentację kłącza i sprawia, że roślina - dzięki naszej pomocy - rozrasta się jeszcze bardziej. Samo obrywanie liści imituje zachowanie szkodników żerujących na roślinie. Podagryczniki mają tę skłonność, że nowe liście są produkowane w pierwszej kolejności z substancji pokarmowych zmagazynowanych w kłączu. Jeżeli obrywać będziemy regularnie, substancje w kłączu skończą się i taka roślina padnie. Nie wiem, jak to wygląda w praktyce, bo autorka uprawia tę roślinę w zadołowanym pojemniku i - jak sama podkreśla - nie ma z nią problemów. Warto jednak sprawdzić, przecież to nic nie kosztuje, a może pomóc. I przy okazji będzie można dowieść prawdziwości (lub nie) twierdzeń zawartych w książce.

W innych publikacjach odnośnie do ziół, podagrycznik jest często wymieniany - jak wspominałem w opisie, robi się z niego nietypową smakowo zupę, szczególnie w Wielkiej Brytanii.
Awatar użytkownika
dziwaczek
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 524
Rejestracja: 2011-11-10, 17:35

Re: Zwykłe i niezwykłe zioła Irka

Post autor: dziwaczek »

Do mnie przychodzi od sąsiada...
Może polubię zupę, chyba trzeba spróbować :lol:
Pozdrawiam
elka
Awatar użytkownika
Danka
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 13263
Rejestracja: 2008-03-11, 20:17

Re: Zwykłe i niezwykłe zioła Irka

Post autor: Danka »

Irku, gdyby u mnie podagrycznik rósł jak u tej Pani w zadołowanym pojemniku to pisałabym to samo co ona :hyhy: Ale w moim ogrodzie rośnie wszędzie tam, gdzie już nie chciało mi się go tępić ;-) A największe skupisko jest pod tymi leszczynami.
Obrazek
Gdybyśmy chcieli zastosować się do tych rad to musielibyśmy podagrycznik kosić jak trawnik ;-) To może wtedy poradzilibyśmy sobie z nim. Zupę z podagrycznika, ja może bym spróbowała ale czy mój mąż by się na to skusił :shock: mam duże wątpliwości. Ostatnio razem z jego kuzynem rozmawialiśmy na temat wykorzystania np. mleczu i nie zauważyłam zachwytu w męża oczach :lol: Chociaż, od jakiegoś czasu, dodaje niemalże do każdej potrawy majeranek :rotfl:
Awatar użytkownika
Doxepine
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 678
Rejestracja: 2013-07-28, 10:16

Re: Zwykłe i niezwykłe zioła Irka

Post autor: Doxepine »

Miałem pewne obiekcje przy tworzeniu nowego wpisu - no bo czy możliwe jest uzyskanie odpowiedniej ilości tej przyprawy wykorzystując doniczkę lub kawałeczek ogródka? Nie bardzo. Skoro tak, czy warto zawracać sobie głowę jej uprawą? Może i nie warto, ale pomyślałem sobie - niech się dzieje wola nieba, opisuję! :)

Kozieradka pospolita (Trigonella foenum-graecum) jest jednoroczną rośliną z rodziny bobowatych. Pierwotnie rosła w Europie Wschodniej i na Kaukazie; obecnie żyje w wielu regionach świata, gdzie ma status gatunku zawleczonego. W Polsce w naturze nie występuje, pojawia się jednak jako dziczejąca z upraw komercyjnych i przydomowych. Pod ziemią znajduje się bardzo silny, palowy korzeń, z którego wyrasta wzniesiona, słabo rozgałęziona łodyga o wysokości do 60 cm. Liście mają charakterystyczną budowę i przypominają trochę koniczynę - są trójlistkowe, jasnozielone, o sinawym spodzie. Mają odwrotnie jajowaty kształt. Kwiaty motylkowe, beżowe lub białe, wyrastają z kątów liści. Kwitnie w czerwcu i lipcu. Owocem jest wygięty strąk, zawierający ok. 15 beżowych nasion. Cała roślina wydziela specyficzny, dla niektórych mdły i nieprzyjemny zapach.

Obrazek

Rozmnażanie:[/b] wysiew nasion. Stosunkowo długo zachowują one zdolność do kiełkowania. Jako że już na etapie liścieni siewka ma wykształcony korzeń palowy, nie przygotowujemy rozsady. Do niewielkich, 7-9-centymetrowych doniczek wciskamy pojedynczo, na głębokość 2-3 cm, 3-4 nasiona. Nie przysypujemy ich już podłożem. Wschody pojawiają się po 2-3 dniach, czasem nawet szybciej. Gdy rośliny podrosną, wyrywamy najsłabsze, a na etapie 2-3. pary liści właściwych wysadzamy w całości na miejsce stałe. Nie czekamy, aż minie ryzyko przymrozków, gdyż roślina jest odporna na temp. do -15 st. C. W ogrodzie mogą rosnąć w niewielkiej rozstawie, nie ma więc potrzeby przerzedzania. Można też stosować siew wprost do gruntu, jeśli ktoś nie chce się bawić. Trzeba jednak zaznaczyć, że na nasiona poczeka wtedy ok. 2 tygodni dłużej.
W przypadku uprawy doniczkowej nasiona wysiewamy od razu do pojemnika docelowego, najlepiej do skrzynki balkonowej, byle była ona głębsza niż standardowa. W tym przypadku zachowajmy trochę większy odstęp, ok. 5 cm, między nasionami.

Stanowisko:[/b] wyłącznie pełne słońce. Na glebach żyznych rośliny dorastają do swojej maksymalnej wysokości, więc wtedy warto wybrać im stanowisko choć odrobinę zaciszne.
Przy uprawie pojemnikowej wybierzmy parapety o wystawie południowej lub, najlepiej, mocno nasłoneczniony balkon.

Podłoże:[/b] podstawowy warunek udanej uprawy kozieradki (oczywiście mówię o przeznaczeniu jej na konsumpcję) - gleba o dużej zawartości wapnia. Na kwasach jest słabiutka i łatwo dopadają ją choróbska. Takie gleby trzeba bezwzględnie i koniecznie wapnować do uzyskania dość wysokiego odczynu. Gleby lekko zasadowe również warto nawieźć niewielką dawką dolomitu. Drugim, nie mniej ważnym warunkiem, jest gleba przepuszczalna. Posiadacze piasków mogą być spokojni. Urośnie i na glinach, ale gwarancji nie dam, że się nie pochoruje od nadmiaru wilgoci, szczególnie jeśli trafi się chłodne i deszczowe lato. Znajdźmy więc w sobie choć odrobinę chęci i cięższe gleby przynajmniej solidnie przekopmy z jakimś rozluźniaczem (np. piaskiem lub drobnymi kamieniami). Trzeba jednak pamiętać, że optymalne są gleby dobrze zdrenowane i średnio zwięzłe - idealny byłby zwapnowany kompost. Aby uzyskać maksymalną ilość kwiatów, bo to od nich uzależniony jest nasz plon, unikajmy podłoża jałowego.
Jedna uwaga - choć zdarza się do bardzo rzadko, kozieradka nie zawsze nawiązuje współpracę z bakteriami wiążącymi azot atmosferyczny. Zauważymy wtedy, że rośliny bardzo słabo rosną. Aby dowiedzieć się, czy w tym tkwi przyczyna, wybieramy najsłabszą i wykopujemy ją, by oglądnąć korzenie. Jeśli są na nich różowate narośle, przyczyny trzeba szukać gdzie indziej. Jeżeli nie, spróbujmy zastosować gnojówkę lub inny preparat biologiczny (oprócz obornika), może pomoże. Podkreślę raz jeszcze, że dzieje się tak niezmiernie rzadko.
Przy uprawie doniczkowej od razu odrzucamy kupną ziemię, gdyż jest odkażana i nie będzie w niej bakterii niezbędnych do prawidłowego rozwoju kozieradki. Bez tego nie utrzyma się ona nawet miesiąca (opieram się na własnych doświadczeniach). Co w takim razie trza zrobić? Ano, trza iść do kogoś do ogrodu i ukopać sobie ordynarnej ziemi. Wpierw jednak warto się dowiedzieć, jaki ma ona odczyn. Zbyt zwarte rozluźniamy solidną dawką żwirku, do zbyt lekkich musimy dodać choć odrobinę kompostu, która zatrzyma przynajmniej trochę wilgoci. Kwaśne bezwzględnie zasypujemy niewielką ilością dolomitu (na 5 l ziemi dajemy 2-3 łyżki) i odstawiamy na 2-3 miesiące, żeby się "przegryzła". Można również zastosować kompost, ale i tu konieczne będzie wapnowanie.

Podlewanie:[/b] od czasu do czasu, i tylko w czasie suszy, można podlać, ale nie jest to konieczność. Jedynie na piaskach co kilka dni trzeba będzie zaaplikować standardową dawkę wody. Od wilgoci w podłożu zależy jednak obfitość kwitnienia, więc gdy tylko pojawią się pąki dajmy roślinie trochę (ale tylko trochę) więcej wody. Na etapie strąków drastycznie ograniczamy podlewanie. Nadmiar wilgoci spowoduje nierównomierne ich dojrzewanie i znacznie utrudni nam "żniwa".
Przy uprawie pojemnikowej podlewamy wtedy, gdy ok. połowa objętości podłoża jest sucha i tylko po uprzednim sprawdzeniu paluchem. Nadmiar wilgoci to niemal pewne choróbsko. Podlewamy wodą nieprzegotowaną (ze względu na wapń w niej zawarty), ale odstaną.

nawożenie:[/b] na glebach o przynajmniej standardowej żyzności nie trzeba. To kozieradka nawiezie nam glebę. Na słabych warto dać choć jedną dawkę potasu i fosforu, w okolicach maja (czyli tuż przed kwitnieniem). Unikamy wszystkiego, co zawiera azot.
W doniczce, ze względu na ograniczoną ilość podłoża, roślina będzie wymagać kilku dawek nawozu. Ideałem byłby nawóz bez azotu. Jeśli takiego nie będziemy w stanie dostać, zastosujmy ten do roślin kwitnących. Aplikujemy go rzadko, jedynie kilka razy w ciągu sezonu wegetacyjnego, w dawce pełnej dawce i tylko do momentu kwitnienia.

Zbiór:[/b] musimy załączyć u siebie tryb obserwacji, bo raczej nie zdarzy się, by wszystkie strąki zaczęły dojrzewać w tym samym czasie. Musimy zaufać intuicji oraz doświadczeniu, i wybrać najlepszy moment na zbiór. Kiedy tylko strąki zaczną żółknąć, ścinamy całą roślinę (korzenie zostawmy w ziemi, po rozłożeniu użyźnią glebę), wiążemy w niewielkie snopki i wieszamy "głową w dół" w przewiewnym, zacienionym miejscu. Roślina, z pozostałych w niej soków, dokończy proces dojrzewania nasion. Gdy strąki zczernieją, roślinę dosuszamy na słońcu. Jeżeli komuś zależy nie tylko na nasiona, musi je wyłuskiwać ręcznie. W przeciwnym razie ususzone snopki wystarczy wymłócić - np. wrzucić suche rośliny do worka i uderzać nim o stół (metod jest wiele i myślę, że każdy opracuje taką, jaka będzie dla niego najwygodniejsza). Zebrane w ten sposób nasiona dosuszamy jeszcze na wolnym powietrzu, w miejscu zacienionym. Pozostałości można rozrzucić w ogrodzie lub dać na kompost - na przyprawę się nie nadają, bo strąki są twarde. Gdy ktoś zdecydował się na zbiór "niezmechanizowany", po wybraniu nasion i odrzuceniu łupin, ziele delikatnie kruszy się, przesypuje do szklanych naczyń i szczelnie zamyka.

Choroby i szkodniki:[/b] utrapieniem mogą być mszyce, szczególnie przy uprawie pojemnikowej. Choroby pojawiają się zazwyczaj z dwóch powodów: nadmiernej wilgotności podłoża i przy chłodnym, mokrym lecie. Pierwsza to bakterioza. Na całej rośliny tworzą się szaro-bure plamy z czerwoną obwódką, które przy wysokiej wilgotności powietrza wydzielają dziwną, śluzowatą ciecz. Takie rośliny należy bezwzględnie wyrywać i palić. Nie nadają się do zbioru, gdyż nasiona przy tej chorobie nie wykształcają sie dobrze. Drugim poważnym zagrożeniem jest chwościk - choroba grzybowa. Na roślinie pojawiają się szare plamy, które z czasem pokrywają się brunatnym nalotem. I w tym wypadku porażone rośliny należy bezwzględnie usunąć. Jeżeli ktoś ma sprawdzone sposoby, może profilaktycznie pryskać rośliny jakimiś domowymi remediami. Niech to jednak robi rano, by do wieczora liście przeschły.

Uwagi:[/b] dużych ilości kozieradki powinny wystrzegać się osoby cierpiące na cukrzycę (obniża poziom glukozy we krwi) i zażywające leki na depresję z grupy tzw. inhibitorów MAO (może wchodzić z nimi w interakcje). Dla kobiet w ciąży zupełnie przeciwwskazana, gdyż może wywoływać skurcze macicy. Po spożyciu dużej ilości nasion lub naci pot i mocz nabiorą specyficznego zapachu syropu klonowego.

Zastosowanie:[/b] i znów czeka mnie przydługi wywód, bo roślina to prawdziwe panaceum, choć u nas nie jest w tym celu stosowana jakoś szczególnie często. Nasiona są bardzo odżywcze (bardziej niż nasz sławny rosołek), dlatego podaje się je rekonwalescentom oraz osobom cierpiącym na zaburzenia odżywiania. Badania naukowe dowiodły, że zatrzymuje wzrost nowotworów wątroby, obniża poziom cholesterolu i ma działanie przeciwcukrzycowe. Ze względu na dużą zawartość substancji śluzowych, korzystnie wpływa na leczenie wrzodów żołądka i dwunastnicy. Ma też działanie napotne i wzmacniające, szczególnie przy anemii i chorobach zakaźnych. Związki zawarte w roślinie działają na układ nerwowy, choć sam mechanizm nie jest do końca poznany. U kobiet łagodzi dolegliwości związane z miesiączką, bólami porodowymi, zwiększa także laktacje (w wyniku stymulowania wydzielania prolaktyny). Roślina działa przeciwbólowo i przeciwzapalnie, stosowana zarówno zewnętrznie, jak i wewnętrznie, udowodniono także (w badaniach na ludziach), że jest afrodyzjakiem (w ciągu 6 tyg. u badanych mężczyzn nastąpił wzrost libido o 25% w porównaniu z placebo). Za te działania odpowiedzialny jest palmityloetanolamid, występujący w nasionach kozieradki w bardzo wysokim stężeniu.
Jak wspominałem, roślina wydziela bardzo charakterystyczny zapach, przypominający syrop klonowy. Głównym związkiem aromatycznym jest sotolon (występuje on także w rzeczonym syropie). W kuchni wykorzystuje się głównie nasiona i (rzadziej) część zieloną kozieradki (która ma słabszy aromat). Nasiona praży się przed dodawaniem do potraw, gdyż surowe mają niezbyt przyjemny, śluzowaty smak. Roztarte w moździerzu, wydzielają silną woń syropu klonowego i karmelu, w smaku jednak są dość gorzkie (zresztą, tak samo pachnie i smakuje ziele). Nie jest to jednak gorycz obezwładniająca i nieprzyjemna, przynajmniej ja jej tak nie odbieram. Jest nieodzowną przyprawą kuchni gruzińskiej, etiopskiej, perskiej, a także składnikiem mieszanek curry. Wchodzi również w skład wielu wschodnich mieszanek przyprawowych. W polskiej kuchni mało popularna, pewnie ze względu na gorycz. Polecam ją jednak gorąco, ze względu na niespotykany aromat, jakim wzbogaca potrawy. Dla mnie nieodzowna do paprykowego gulaszu z wołowiny - szczypta rozdrobnionego ziela dodaje lekkiego karmelowego posmaku i swą goryczką przełamuje słodycz papryki. Świeże liście i kiełki mogą być spożywane jako bardzo zdrowa sałatka. Idealny dodatek do deserów owocowych, szczególnie z miodem. Podprażone na patelni i utarte na proszek nasiona świetnie komponują się z kurczakiem i wołowiną, ale również fantastycznie współgrają z wanilią. Całe nasiona można dodawać do ogórków konserwowych i innych przetworów, by nadać im całkiem nowego aromatu. Dodana do duszonych warzyw podkreśli ich smak i złamie słodycz. Ziele i nasiona można dodawać do serów własnej roboty, zarówno twarogowych, jak i żółtych, oraz do słonego pieczywa na zakwasie. Nasze podniebienia jakimś dziwnym zrządzeniem losu nie przepadają za goryczką kozieradki, ale zapewniam, że warto jej używać, nie tylko przez wzgląd na nasze zdrowie.

Mała uwaga - bardziej aromatyczną nać posiada kozieradka błękitna (Trigonella caerulea). Warunki uprawy takie same, jak przy k. pospolitej.

Źródła:
1. http://apeldoorn.groei.nl/fileadmin/Afd ... _plant.JPG
Awatar użytkownika
Doxepine
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 678
Rejestracja: 2013-07-28, 10:16

Re: Zwykłe i niezwykłe zioła Irka

Post autor: Doxepine »

Wbrew swojemu egzotycznemu pochodzeniu są jednymi z łatwiejszych w uprawie doniczkowej drzew użytkowych, a przyprawa z nich pozyskiwana od wieków cieszy się niesłabnącą popularnością.

Cynamonowce (Cinnamomum ssp.) są wysokimi, rozłożystymi drzewami z rodziny wawrzynowatych. Osiągają od 10 do ponad 50 m wysokości. System korzeniowy szeroki i stosunkowo głęboki, wrażliwy na uszkodzenia. Kwiaty niepozorne, białe, silnie pachnące, zebrane na szczytach pędów w wiechowate kwiatostany. Wszystkie rosną w rejonach o ciepłym i tropikalnym klimacie. W ramach rodzaju wyróżnia się kilkanaście gatunków, z których na skalę przemysłową uprawia się jedynie cztery. Są to:
1. Cynamonowiec cejloński (Cinnamomum verum) - nieznany ze stanowisk naturalnych, dziko rosnące egzemplarze są uciekinierami z dawnych upraw. Pochodzi ze Sri Lanki. Dorasta do 12-15 m wysokości. Liście owalnolancetowate, błyszczące, z wyraźnie widocznym unerwieniem. Jako przyprawę wykorzystuje się korę.
2. Cynamonowiec wonny (Cinnamomum cassia/aromaticum) - zwany także c. chińskim to wysoki krzew lub niskopienne drzewo dorastające do 10 m wysokości. Liście są węższe i dłuższe niż u c. cejlońskiego. Z rośliny również pozyskuje się korę, jest ona jednak mniej cennym surowcem. Jego ojczyzną są południowe Chiny.
3. Cynamonowiec tamala (Cinnamomum tamala) - rośnie dziko w Indiach, Nepalu, Bhutanie i Chinach. Dorasta do 20 m wysokości. Liście wąskolancetowate i silnie pachnące, przypominają liście wawrzynu - to one stosowane są jako przyprawa.
4. Cynamonowiec kamforowy (Cinnamomum camphora) - dorasta do ponad 50 m wysokości. Pozyskuje się z niego olejek kamforowy. Liście jajowate lub eliptyczne, mniejsze niż u omówionych wcześniej gatunków.

Obrazek
Cynamonowiec cejloński.

Obrazek
Cynamonowiec wonny.

Obrazek
Cynamonowiec tamala.

Obrazek
Cynamonowie kamforowy.

O uprawie słów kilka:[/b] wydawać się może, że uprawa takich roślin w pojemniku jest trudna i wymaga wiele pracy. Nic bardziej mylnego. Cały wysiłek polega na przydźwiganiu ze sklepu solidnej, ceramicznej donicy, a nawet i to nie jest koniecznością. Przesadza się go rzadko, rzadko podlewa i nawozi. Nie wymaga jakichś szczególnych warunków i dobrze znosi zimowy brak słońca (lepiej niż niektóre typowo doniczkowe rośliny). Problemem jest jednak dostęp do nasion lub sadzonek cynamonowców, ale przy odrobinie chęci jesteśmy w stanie uprawiać wszystkie cztery gatunki, a co najważniejsze - pozyskiwać z nich pełnowartościową korę lub inne fragmenty. Czas na konkrety - najprostszy w uprawie jest c. tamala, najtrudniejszy zaś - c. cejloński. Proszę jednak, byście słowo "najtrudniejszy" traktowali z przymrużeniem oka.

Rozmnażanie:[/b] nasiona szybko tracą zdolność do kiełkowania i najlepiej wysiewać je od razu po zbiorze. Jeżeli ktoś będzie za granicą i trafi akurat na owocujące drzewa, niech zbierze owoce i w tej formie przywiezie je do kraju. Przed siewem wystarczy usunąć miąższ, nasionko wcisnąć na niewielką głębokość w podłoże i... gotowe - siewka powinna pokazać się w przeciągu miesiąca. W przypadku zakupu nasion np. w internecie zaczynamy od namoczenia ich w stale ciepłej wodzie (temp. ok. 25 st. C) przez 24 h. Wysadzamy je na niewielką głębokość i utrzymujemy stały poziom wilgotności oraz temp. podłoża w okoliach 20 st. C. Trzeba uzbroić się w mnóstwo cierpliwości, bo starsze, zleżałe nasiona potrawią kiełkować nawet pół roku. Gdy siewki są dostatecznie duże, przenosimy je pojedynczo do niewielkich pojemników. Trzeba bardzo uważać, by nie uszkodzić przy tym korzeni, bo cynamonowce bardzo tego nie lubią. Sadzonki półzdrewniałe pobieramy w czerwcu lub lipcu; powinny mieć tzw. piętkę i ok. 7 cm długości. Ukorzeniają się bardzo łatwo w podłożu, o ile użyjemy maty grzewczej lub mnożarki. Najlepszą i najprostszą metodą są odkłady powietrzne. Można ją stosować praktycznie w ciągu całego okresu wegetacyjnego.

Zakup sadzonki:[/b] przed zakupem należy pamiętać o dwóch bardzo ważnych rzeczach. Cynamonowce rosną przez pierwsze 2-3 lata uprawy bardzo powoli i przez ten czas nie będziemy mogli z nich korzystać. Wybierzmy więc sadzonkę w miarę rozrośniętą, nie pojedynczy badyl z dwiema parami liści, bo zanim taka bidula rozrośnie się nam, my zapewne zdążymy zejść z tego łez padołu. Drugą istotną rzeczą jest wielkość pojemnika, w jakiej kupujemy sadzonkę. Powinna być ona jak najmniejsza, ale korzenie nie powinny wychodzić przez otwory drenażowe. Przy wyciąganiu napewno je uszkodzimy, a wtedy marne szanse na sukces w uprawie.

Doniczka:[/b] z czasem będziemy zmuszeni użyć solidnego pojemnika pod uprawę cynamonowców. Unikajmy porowatych, ceramicznych donic, bo w lecie szybko przesychające podłoże wymusi na nas częste podlewanie. Jeżeli już, zdecydujmy się na pojemnik pokryty emalią. Najlepszy jednak będzie gruby plastik. Łatwiej wynieść roślinę w lecie na zewnątrz, a zimą przenieść na miejsce spoczynku (oby nie wiecznego). Poza tym, i tak konieczne będzie wypalenie dodatkowych otworów drenażowych (musi być ich sporo), również na bokach doniczki, tuż przy dnie. Finalnie, powinniśmy dojść do pojemnika o średnicy ponad 60 cm i głębokości ok. 50 cm.

Stanowisko:[/b] pełne słońce jest w naszym klimacie koniecznością. Starajmy się także, jeśli to tylko możliwe, uprawiać cynamonowce na wolnym powietrzu, ze względu na pewne wymagania odnośnie wilgotności powietrza. Pamiętajmy jednak, że temp. na zewnątrz nie powinna być niższa niż 15 st. C.

Podłoże:[/b] wybierzmy dobrej jakości ziemię do roślin doniczkowych (nie taką za 2 zł), najlepiej wzbogaconą o nawozy długodziałające. Dodajmy do niej tyle piasku kwarcowego i jakiegoś rozluźniacza, by dodatki stanowiły co najmniej połowę objętości podłoża. Jeżeli zastosujemy zwykłą ziemię do kwiatów, do mieszanki dajmy solidną garść suszonego lub granulowanego obornika.

Podlewanie i wilgotność powietrza:[/b] cynamonowce nie lubią wilgotnego podłoża. Podlewamy je dopiero wtedy, gdy niemal cała ziemia w pojemniku przeschnie, metodą "raz, a dobrze". Jeśli chodzi o wilgotność powietrza... Nie ma co ukrywać - lubią. W końcu pochodzą z ciepłych rejonów naszego globu. Najbardziej wymagający pod tym względem jest c. cejloński, reszta sobie bez niej poradzi, lepiej lub gorzej. Wilgotność powietrza ma szczególne znacznie w zimie, gdy pracują kaloryfery. Doniczkę możemy ustawić na tacy z drobnymi kamykami, które zalaliśmy wodą. Pamiętajmy, że doniczka nie może mieć bezpośredniego kontaktu z cieczą, trzeba podłożyć podstawkę. Można również regularnie, najlepiej codziennie zamgławiać rośliny dobrym zraszaczem.
Pamiętajmy, by używać miękkiej wody z możliwie jak najmniejszą ilością wapnia. Co kilka tygodni dodajmy do niej kilka kropel soku z cytryny, co pozwoli utrzymać lekko kwaśny odczyn podłoża.

Nawożenie:[/b] cynamonowce nie są jakoś szczególnie żarłoczne. Nawozić zaczynamy po 2-3 miesiącach od odstatniego przesadzenia (a jeśli użyliśmy podłoża wzbogaconego długodziałającymi nawozami - o miesiąc dłużej). Stosujemy pełnoskładnikowy nawóz ogólnego zastosowania, dawany co dwa tygodnie, ale w dawce dwukrotnie mniejszej niż zalecana. Jeżeli ktoś chce, może stosować biohumus, ale przynajmniej raz na 3 miesiące musi zaaplikować roślinie pełną dawkę nawozu pełnoskładnikowego, by wyrównać niedobory mikroelementów.

Zimowanie:[/b] rośliny nie przechodzą klasycznego okresu spoczynku, o ile nie wystawimy ich na działanie chłodu. Do pomieszczenia wnosimy na raty. Rozpoczynamy w sierpniu, kiedy temp. w nocy zaczną spadać poniżej 15 st. C. W dzień wynosimy je na zewnątrz, w nocy wnosimy pamiętając, by każdego dnia skracać im stopniowo czas spędzany na wolnym powietrzu. Powinniśmy wyrobić się z tym do połowy września. Ustawiamy cynamonowce w miejscu, w którym temp. nie spadnie poniżej 15 st. C (jednak z dala od czynnych kaloryferów), z możliwie jak największą ilością światła. Stopniowo ograniczamy też podlewanie i nawożenie. Możemy zaobserwować różne dziwne objawy: zwijanie się i opadanie liści, ich żółknięcie, blaknięcie, a także różne plamy i przebarwienia. Jeśli przyczyną nie są szkodniki, nie mamy się czym przejmować. Codziennie rano zraszajmy roslinę miękką, letnią wodą - to powinno trochę zahamować te procesy, a przy okazji zapobiec atakowi szkodników. Jeśli chodzi o podlewanie, musimy je dostosować do warunków świetlnych - wydłużamy więc okres bez wody do absolutnego maksimum. Nawozimy jedynie raz na miesiąc połową zalecanej dawki.

Wiosenne "porządki":[/b] w marcu, przystępujemy do prac przy cynamonowcach. Zaczynamy powoli przyzwyczajać je do przebywania na zewnątrz, zwiększamy też stopniowo wilgotność podłoża i częstość nawożenia. Wpierw jednak wyjmujemy (bardzo ostrożnie!) roślinę z doniczki i sprawdzamy, co u nich słychać. Jeżeli nie jest źle, tzn. korzenie nie przerosły jeszcze całkowicie podłoża (to raczej mało prawdopodobne), wymieniamy jedynie wierzchnią warstwę gleby na nową, bacząc przy tym na korzenie. Przesadzamy zawsze do pojemnika o 2-3 cm szerszego niż wcześniejszy. Gdy mamy załatwione doły, przechodzimy do góry. Przycinamy wszystkie zimowe, wyciągnięte przyrosty oraz - jeśli chcemy zebrać własną cynamonową korę - także część dwu- i trzyletnich. Uwaga odnośnie do przesadzania - młode rośliny będą wymagać przeniesienia do większego pojemnika 2-3 razy w roku.

[b]Pozyskiwanie kory z cynamonowców:[/b] wszystko zależy od tego, w jakim wieku są przyrosty. Młode (jednoroczne i zimowe) mają miękką korę i bardzo łatwo odchodzi ona od drewna. W tym celu tniemy gałązki na kawałki o długości 7 cm, a następnie rozcinamy je wzdłuż, ale nie przepaławiamy. Kora powinna łatwo dać się ściągnąć, podobnie jak skórka z pomarańczy. To ją właśnie wykorzystuje się do produkcji mielonego cynamonu. U starszych, dwu- lub trzyletnich przyrostów kora nie odchodzi tak łatwo, poza tym trzeba z niej usunąć wierzchnią, brązową warstwę. W takim przypadku z rozciętych kawałków gałęzi należy wydrążyć cały środek, co do najprostszych nie należy. Nie zniechęcajmy się jednak. I w tym przypadku praktyka czyni mistrza - po kilku próbach dojdziemy do wprawy. Gdybyście jednak mieli problemy, kawałki można namoczyć w wodzie - kora pęcznieje i łatwiej odchodzi. Pozyskaną korę odkłada się w jasne, przewiewne i suche miejsce do całkowitego wyschnięcia.

[b]Choroby i szkodniki:[/b] głównie wełnowce, tarczniki i przędziorki. Z chorób jedynie zgnilizna korzeni spowodowana nadmierną wilgotnością podłoża.

[b]Zastosowanie:[/b] zbiorniczki z olejkiem eterycznym znaleźć można na całej roślinie. W przypadku c. cejlońskiego i wonnego najwięcej substancji aromatycznych zawiera kora, u c. tamala i kamforowego - liście. Nie będę opisywał właściwości leczniczych cynamonu, może poza tym, że ma silne właściwości antyseptyczne oraz wspomaga leczenie przeciwcukrzycowe. W Polsce, jak i w całej Europie, dostępny jest praktycznie c. cejloński, uważany za najwartościowszy. W Azji zdecydowanie popularniejszy jest zaś c. wonny, zwany kasją - ma znacznie silniejszy aromat, ale pozostawia w ustach dziwny, śluzowaty i nieprzyjemny posmak. Liście c. tamala mają z kolei cynamonowy smak z wyraźnie wyczuwalną nutą kwiatowo-goździkową. Zapach kamfory jest, jak podejrzewam, wszystkim znany, a taki właśnie posiada c. kamforowy.

Źródła:
1. http://upload.wikimedia.org/wikipedia/c ... um_002.JPG
2. http://www.mysie.si/content_images/sest ... /big/3.jpg
3. http://www.nepl.com.np/uploads/herbs_pr ... reen_4.jpg
4. http://eattheweeds.com/wp-content/uploa ... mphor2.jpg
Awatar użytkownika
Doxepine
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 678
Rejestracja: 2013-07-28, 10:16

Re: Zwykłe i niezwykłe zioła Irka

Post autor: Doxepine »

Coraz popularniejszy gatunek w amerykańskich ogrodach nie tylko ze względu na jego walory ozdobne i łatwość przystosowywania się do niekorzystnych warunków, ale także właściwości lecznicze i przydatność w kuchni. Można się więc spodziewać, że niedługo roślina dotrze i do Polski.

Lindera benzoin jest krzewem dorastającym do 4 m wysokości i takiej samej szerokości, z rodziny wawrzynowatych. Roślina rodzima dla wschodnich rejonów Stanów Zjednoczonych, występująca przede wszystkich w gęstych lasach. Ma płytki, ale szeroki system korzeniowy, z którego licznie wyrastają odrosty. Pędy długie, wzniesione, młodsze delikatnie owłosione. Liście jajowate, jasnozielone, naprzeciwlegle ułożone, o długości 5-15 cm. Zdarza się, że młode liście nie dorastają do pełnych rozmiarów i na pędzie znajdują się zarówno te duże, jak i całkiem małe. Wczesną wiosną (czasem już pod koniec lutego), przed liśćmi, pojawiają się żółte, pikantnie pachnące kwiaty, zebrane w ścisłe grona. Owocem jest czerwona, podobna do oliwki jagoda, zawierająca jedno nasionko. Roślina jest dwupienna, owoce pojawiają się tylko na osobniku żeńskim. Jest to najprostsza metoda rozmnażania rośliny.

Obrazek
Gałęzie z liśćmi (prawda, że przypominają liście wawrzynu?).

Obrazek
Kwiaty męskie.

Obrazek
Pokrój.

Rozmnażanie:[/b] wysiew nasion: tracą zdolność do kiełkowania jak tylko wyschną, dlatego ta metoda jest dość zawodna. Jeżeli trafimy na nie np. w internecie, kupujmy jedynie całe owoce. Przed siewem usuwamy cały miąższ, a pestkę moczymy w ciepłej wodzie przez 24 h. Po tym zabiegu poddajemy 3-miesięcznej stratyfikacji. Najlepiej wysiać je wprost do gruntu zaraz po dojrzeniu owoców - zimno i wilgoć zrobią swoje. Wschody ukazują się do miesiąca czasu. Siewki przenosimy pojedynczo do niewielkich doniczek i przez pierwszą zimę trzymamy w pomieszczeniu. Na miejsce stałe wysadzamy je początkiem lata następnego roku. Sadzonki półzdrewniałe: najlepiej nadają się do tego celu pędy boczne o długości 10-12 cm, pobierane w sierpniu i wrześniu. Ukorzeniają się dość wolno (nawet pół roku) i w małym procencie. Odkłady powietrzne. Odrosty korzeniowe: roślina bardzo dobrze znosi uszkodzenie korzeni, więc po prostu wykopujemy taki odrost i przesadzamy na miejsce docelowe.

Stanowisko:[/b] roślina najlepiej czuje się na stanowiskach zacienionych i półcienistych. Jest pewne "ale" - rośnie wtedy dość dziko i trzeba ją będzie regularnie przycinać. Poza tym, w takich miejscach nie kwitnie tak obficie, a jej liście jesienią nie przebarwiają się tak intensywnie, jak roślin posadzonych w pełnym słońcu. Z kolei duże nasłonecznienie wymagać będzie częstego podlewania. Dlatego każdy musi sam podjąć decyzję, gdzie posadzić linderę. Trzeba pamiętać, by zawsze wybierać miejsca osłonięte przed silnymi, wysuszającymi wiatrami.
Przy uprawie doniczkowej najlepsze będą wystawy północne. Roślina nie przepada za przeciągami.

Podłoże:[/b] i znów, optymalne dla rośliny są gleby żyzne, stale wilgotne lub nawet mokre, ale bardzo przepuszczalne, o kwaśnym odczynie. Nie oznacza to, że nie przystosuje się do innych, mniej korzystnych warunków. I tak:
a) gleby żyzne - rozrasta się bujnie, ale słabo kwitnie i szybko traci ładny, zwarty pokrój.
b) gleby słabe - bardzo wolno rośnie, ale jest niższa, gęściejsza i ma elegancki wygląd bez konieczności ciągłego wywijania wokół niej sekatorem.
c) gleby piaszczyste - niekorzystne; wymagają regularnego i częstego podlewania.
d) gliny - zimą może wymarzać, szczególnie po deszczowej jesieni. Dobre gleby na sadzenie w pełnym słońcu.
e) zasadowe - nadmiar wapnia jest dla rośliny szkodliwy. Dobra gleba na stanowisko zacienione. Pomocne będzie przekopanie z dużą ilością kwaśnego torfu.
Sami widzicie, każde - poza optymalnym - podłoże ma swoje plusy i minusy. Komu się chce, niech wykopie szeroki, ale niezbyt głęboki dół. Na jego dno trzeba dać warstwę drenażu, a całość wypełnić kompostem wymieszanym z kwaśnym torfem i piaskiem kwarcowym. Trzeba pamiętać, by co roku rozsypywać pod rośliną przynajmniej trochę torfu, który utrzyma odpowiedni poziom pH.
Przy uprawie pojemnikowej stosujemy mieszankę kupnej ziemi do kwiatów, piasku kwarcowego i rozluźniacza (np. żwirku), w stosunku 2:1:1. Wybieramy donicę szerszą, ale płytką.

Podlewanie:[/b] staramy się utrzymać stale wilgotną glebę. Podlewamy więc codziennie. Dlaczego? Lindera rośnie nad brzegami rzek i na terenach, które są bardzo często zalewane wiosną i latem. Nie ma się więc co dziwić, że roślina lubi dużo wilgoci w podłożu. Przy suchym i upalnym lecie oraz bez podlewania zaobserwujemy zasychanie całych pędów (podobnie dzieje się w czasie ostrych zim). Nie martwy się jednak, wystarczy je wyciąć, a roślina szybko odbije (oczywiście jeśli zapewnimy jej odpowiednią ilość wody).
W doniczce utrzymujemy stale wigotną glebę, czyli podlewamy codziennie, by wierzchnia warstwa podłoża nie wyschła nadmiernie. Każdą ilość wody z podstawki należy jednak od razu wylać.

Nawożenie:[/b] będzie wdzięczna za wiosenną dawkę nawozu pełnoskładnikowego. Można też nawozić przy podlewaniu, stosując pełną dawkę raz na 7-10 dni (na glebach słabych) lub co dwa tygodnie (na żyznych i średnich). W obu przypadkach wybierzmy, jeśli to możliwe, nawóz zakwaszający glebę.
W doniczce nawozimy regularnie, raz na tydzień nawozem pełnoskładnikowym, aplikowanym roślinie w dwukrotnie mniejszej dawce niż zalecana.

Uprawa:[/b] ze względu na płytki system korzeniowy, chwasty wokół rośliny trzeba plewić albo ręcznie, albo zachowując dużą ostrożność. Ma duży margines tolerancji na uszkodzenie korzeni, ale motyką możemy zrobić z nich sieczkę, a tego nie wytrzyma nawet największy twardziel. Roślina bardzo dobrze znosi przesadzanie, nawet taka kilkuletnia - po tym zabiegu trzeba przez pierwsze 2 tygodnie obficie ją podlewać. Jesienią przebarwia się na piękny, zielono-złoty kolor. Jeżeli koniecznością okazuje się przycięcie rośliny do pnia, róbmy to na raty.
Przy uprawie doniczkowej roślina wymaga regularnego i częstego przycinania, by zachować niski i zwarty pokrój. Dobrze nadaje się do uprawy doniczkowej w mieszkaniu, ale trzeba ją regularnie przycinać. Jako że najlepiej będzie się czuć na wolnym powietrzu, przed zakupem rośliny zastanówmy się, czy mamy odpowiednio duży balkon lub taras.

Zimowanie:[/b] w ogrodzie przeżyje nawet silne mrozy. I choć wiosną może wyglądać bidnie, szybko się zregeneruje. Na glebach mokrych może wymarznąć, podobnie jak na piaskach i posadzona w pełnym słońcu. Ryzyko to jednak istnieje tylko w czasie długotrwale utrzymujących się, bardzo niskich temp.
Niezbyt dobrze znosi zimowanie w mieszkaniu. Bez przejścia okresu spoczynku nie zakwitnie. Musimy więc dysponować nieogrzewanym pomieszczeniem z temp. nie wyższą jak 5 st. C lub zabezpieczoną doniczkę wystawić na balkon. W tym celu roślinę rosnącą w mieszkaniu wynosimy już w sierpniu na zewnątrz (balkon lub taras), ale tylko na noc. Chłód zainicjuje zrzucanie liści. Z czasem, wraz ze spadkiem temp., linderę pozostawiamy na powietrzu do czasu, aż zrzuci wszystkie liście. Wtedy albo przygotowujemy donicę do zimowania na balkonie, albo wnosimy do nieogrzewanego, ciemnego pomieszczenia (np. piwnicy). Konieczne jest utrzymywanie wilgotnej bryły korzeniowej. Przesuszenie zimą to pewna śmierć rośliny. Podlewamy bardzo rzadko i tylko po uprzednim sprawdzeniu stanu podłoża. Pojawienie się zaczątków pąków kwiatowych jest sygnałem do zwiększenia podlewania, ale i do podniesienia temp. Robimy to stopniowo, imitując niejako stan pogody na zewnątrz. Jest to dość trudne i wymaga nie tylko odpowiednich warunków, ale i doświadczenia. Jak widać, zimowanie do najprostszych nie należy. Dlatego warto poprosić zaprzyjaźnionego działkowicza o możliwość zadołowania donicy z rośliną.

Choroby i szkodniki:[/b] roślina z gatunku tych odpornych. Trzeba mieć pecha lub nieumiejętnie zajmować się rośliną, by przy uprawie pojemnikowej pojawił się przędziorek lub mączlik.

Zastosowanie:[/b] piękne uzupełnienie ogrodów typu leśnego z dużą ilością cienia. Żeby mieć owoce, trzeba uprawiać męską i żeńską roślinę. Przyciągają one ptaki, które przy okazji pożywią się robactwem. Kwiaty są bardzo chętnie odwiedzane przez motyle. Lindera cieszyła się dawniej bardzo dużą popularnością jako roślina lecznicza. Uważano, że herbata (którą przyrządza się z kory, liści lub młodych pędów) oczyszcza ciało z trucizn i dodaje siły. Napar ma działanie napotne, przeciwgorączkowe i przeciwbólowe, jest pomocny także przy przeziębieniu. Skutecznie likwiduje kolki u dzieci. Korę stosowano w leczeniu czerwonki, a także w przypadkach pasożytów jelitowych (to działanie jest obecnie przedmiotem badań naukowych). Młodą korę można żuć niczym gumę - ma specyficzny, bardzo przyjemny smak. Olejem z owoców smarowano zmiany zwyrodnieniowe w przebiegu reumatyzmu. Przez Indian lindera była używana jako środek antykoncepcyjny.
W kuchni wykorzystuje się korę (jako jedyna może być suszona i przechowywana w stanie sproszkowanym), liście, młode pędy, a przede wszystkim owoce. Wspominałem już, że pojawiają się one wyłącznie na roślinie żeńskiej i tylko wtedy, jeśli dodatkowo uprawiamy krzak męski. Mają one kształt oliwki i, podobnie do niej, zawierają dużo tłuszczu. W smaku są jednak zupełnie inne. Cała roślina, po roztarciu, wydziela silny zapach przypominający aromat ziela angielskiego z wyraźną cytrynową nutą. Wg niektórych, da się wyczuć jeszcze subtelny posmak lawendy i eukaliptusa, a nawet kamfory. Wiele osób pisze o niej, że jest o niebo lepsza od stosowanych przez nas owoców korzennika lekarskiego (Pimenta dioica). Nie należy ich suszyć, a jedynie mrozić, gdyż ze względu na ich oleistość szybko jełczeją. Do potraw stosuje się tak samo, jak ziele angielskie i w takich samych ilościach. Można je siekać, ucierać lub dodawać w całości do zup, sosów, marynat, przetworów i mięs. Świeże liście są świetnym zastępstwem dla wawrzynu (suszone tracą smak), a także nadają się znakomicie do aromatyzowania herbat, napojów, alkoholi, ciast i deserów.

Źródła:
1. http://phytoimages.siu.edu/users/pelser ... enzoin.jpg
2. http://cwd.huck.psu.edu/bio414/Joelsstu ... indera.jpg
3. http://www.finegardening.com/CMS/upload ... oin_lg.jpg
Awatar użytkownika
OLAOSKA
Zagorzały dyskutant
Zagorzały dyskutant
Posty: 444
Rejestracja: 2008-05-08, 00:21

Re: Zwykłe i niezwykłe zioła Irka

Post autor: OLAOSKA »

Podagrycznik to mój największy wróg :( . próbowałam już wszystkiego łącznie ze środkiem chwastobójczym ,ale po jakimś czasie wyłaził znów spod ziemi jak królik z kapelusza.O obrywaniu liści nie słyszałam ,ale z chęcią wypróbuję ,mogę nawet ślęczeć cały dzień nad zagonkiem ,żeby się tego pozbyć !
Pozdrawiam
Ola
Pozdrawiam Olka

Szczęście się mnoży jeśli się nim podzielisz :).
zapraszam do siebie ogrod-osek-t9100.html
Awatar użytkownika
Iga51
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 4129
Rejestracja: 2013-10-07, 17:53

Re: Zwykłe i niezwykłe zioła Irka

Post autor: Iga51 »

Irku, ciekawy jest ten krzew (Lindera Benzoin). Ale mnie bardziej zainteresowały cynamonowce. To chciałabym mieć u siebie. Szkoda tylko, że nie zimują w gruncie. Ale i tak chciałabym zdobyć sadzonkę. Ciekawa jestem, czy łatwo ją dostać, czy jest trudna do zdobycia.
Awatar użytkownika
Doxepine
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 678
Rejestracja: 2013-07-28, 10:16

Re: Zwykłe i niezwykłe zioła Irka

Post autor: Doxepine »

Iguś, nie będzie łatwo z zakupem cynamonowca. Osobiście spotkałem go jedynie raz czy dwa gdzieś w internecie, ale sadzonka nie była imponujących rozmiarów. Prędzej dostaniesz nasiona, ale w tym przypadku zakup obarczony jest sporym ryzykiem. Prędzej kupiłabyś na e-bay'u lub innej podobnej stronie, ale podejrzewam, że trochę by to kosztowało.
Awatar użytkownika
malina
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 6982
Rejestracja: 2013-10-26, 09:52

Re: Zwykłe i niezwykłe zioła Irka

Post autor: malina »

Irku ciekawe te drzewa i krzaki :Cynamonowiec i Lindera Benzoin ,jak będę na wyjeżdzie poszukam,może mi się uda kupić.Dzięki Halina ;-)
Pozdrawiam z uśmiechem Halina.
Nowy Ogród Maliny
Nowy Drugi Ogród Maliny
Awatar użytkownika
Doxepine
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 678
Rejestracja: 2013-07-28, 10:16

Re: Zwykłe i niezwykłe zioła Irka

Post autor: Doxepine »

Większość z Was zna ją na pewno. Zdobyła popularność zarówno jako ozdoba balkonów, jak i ogrodów. Czas najwyższy zająć się nią z zupełnie innej strony i zachęcić do jej konsumpcji.

Nasturcja większa (Tropaeolum majus) to szybko rosnące pnącze z rodziny nasturcjowatych, osiągające do 6 m długości. W ciepłym klimacie jest rośliną wieloletnią, uprawia się ją jednak przeważnie jako jednoroczną. Jest naturalnym mieszańcem kilku dziko występujących gatunków. Pochodzi z Ameryki Południowej, gdzie ma status zdziczałej z upraw (nie rośnie w naturze). Liście charakterystyczne, tarczowate, osadzone na długich ogonkach, jasnozielone. Ich spodnia część jest jakby matowa, srebrzysta. Kwiaty wyrastają w kątach liści na długich szypułkach, od maja do pierwszych przymrozków. Ich kolor zależy od odmiany.

Obrazek

Rozmnażanie: przez wysiew nasion. Są stosunkowo duże, okryte twardą "łupiną". Aby przyspieszyć kiełkowanie i zwiększyć ilość wschodów, wrzucamy je do wody i moczymy do momentu, w którym napęcznieją (najczęściej wystarczy 24 h). Pamiętajmy, by woda była stale ciepła. Namaczanie nie jest koniecznie, bo nasiona napęcznieją również w podłożu. Następnie wciskamy je w ziemię na niewielką głębokość. Przy tej metodzie, wschody pojawiają się po ok. tygodniu. Bez moczenia musimy poczekać tydzień dłużej. Nasturcja jest rośliną, która nie znosi przesadzania - uszkodzenie korzeni zauważymy bardzo szybko, gdyż objawia się żółknięciem i opadaniem liści. Dlatego nasiona wysiewamy wprost do gruntu pod koniec kwietnia, gniazdowo, po 2-3 sztuki. Chcąc uprawiać roślinę w doniczce, od razu weźmy docelowy pojemnik, wypełnijmy podłożem i wysiejmy po dwa nasiona do trzech wgłębień. Po wschodach usuwamy trzy najsłabsze siewki. Jeżeli ktoś chce przygotować rozsadę niech pamięta, by małe roślinki przenosić z bryłą ziemi.
Sadzonkowanie pędów jest bardzo trudnym zadaniem, wykorzystywanym głównie przy uprawie rośliny na większą skalę.

Stanowisko: wszystko zależy od tego, jakiego efektu oczekujemy. Niektórzy uprawiają ją dla wyjątkowej urody liści (np. ja). Nasturcji wystarczy wtedy stanowisko półcieniste lub wystawa zachodnia/wschodnia, ewentualnie północna. Miłośnicy kwiatów wybierają pełne słońce, czyli wystawę południową. Posiadaczy egzemplarzy doniczkowych przestrzegam, że wystawiona na balkon lub taras może złapać mszyce w tempie ekspresowym. Chcąc tego jak najdłużej uniknąć, ustawmy ją w pomieszczeniu, metr od południowego okna i z dala od ciągów powietrza.

Podłoże: typowa roślina na gleby przeciętne, o ile chce się mieć mnóstwo kwiatów. Na stanowiskach żyznych wytwarza masę liści, ale kwitnie słabiutko. Będzie wdzięczna za zapewnienie przepuszczalnego podłoża. Najprostszym rozwiązaniem, które zapewni nam zdrową, piękną roślinę, jest wykopanie dołka i uzupełnienie go kompostem wymieszanym z niewielką dawką piasku lub drobnych kamieni. Jako że najlepiej czuje się na glebach z niewielką zawartością wapnia, warto podsypać odrobiną dolomitu. Pomyślmy też o tym, by zacienić ziemię przy korzeniach (o ile nasturcję posadziliśmy w pełnym słońcu), sadząc np. aksamitki lub inne mało wymagające kwitnące rośliny jednoroczne. Te zabiegi nie są jednak bezwzględnie konieczne i jeśli komuś nie chce się ich wykonywać, nie musi.
Przy uprawie doniczkowej odpada czysta kupna ziemia do kwiatów. Kompost rozluźniony piaskiem lub drobnym żwirkiem byłby najlepszym podłożem. Jeżeli nie mamy do niego dostępu, wymieszajmy ziemię do kaktusów ze zwykłą do kwiatów w stosunku 3:1. Do tej mieszanki dodajemy 1-2 łyżeczki utartej na proszek kredy (proporcja na 5 l).

Podlewanie: roślina jest odporna na suszę, ale nie czarujmy się - ilość wody w podłożu ma znaczący wpływ na jakość i długość kwitnienia. Podlewamy więc regularnie, co kilka dni, a w czasie upałów nawet codziennie. Jedna uwaga - nasturcja jest rośliną, która lubi ciepły dzień, ale jednocześnie chłodną noc. W czasie naprawdę wysokich temp. nie wiąże kwiatów, a te już obecne na roślinie szybciej więdną. I podlewanie w tym przypadku na niewiele się zda, choć i tak trzeba to będzie robić.
Roślinę w doniczce na początku podlewamy tak, by wierzchnia warstwa (2-3 cm) ziemi przeschła. Gdy pojawią się zaczątki kwiatów, dajemy trochę więcej wody.

Nawożenie: na glebie kompostowej nie jest konieczne, choć nie zaszkodzi. Co 15 dni można podlać roślinę roztworem nawozu z obniżoną zawartością azotu.
Roślinę w doniczce nawozimy regularnie, również stosując nawóz do roślin kwitnących. Podajemy go co 2-3. podlewanie, ale w dwukrotnie mniejszej dawce.

Choroby i szkodniki: najpierw podzielę się moimi doświadczeniami. Moja nasturusia całe dnie (i noce) spędzała na balkonie. I kiedy wśród moich roślin szalał przędziorek, mszyca i wszelkie dziadostwa tego świata, jej nawet listek nie zżółkł. Gdy zrobiło się chłodniej, wniosłem ją do mieszkania, gdzie skończyła jako dodatek do kanapek :) Nie zakwitła jednak ani jednym kwiatkiem, ale to wynik zastosowania kupnej ziemi do kwiatów. Wracając do tematu, nasturcje uważane są za rośliny przyciągające mszyce jak magnes, ale spotkałem się z różnymi opiniami na ten temat. Były wśród nich także takie, jak moje, czyli zero czegokolwiek. Tak czy inaczej, trudno będzie z mszycą walczyć przy dużej i gęstej roślinie. Kolejnymi szkodnikami, jakie mogą się pojawić, są przędziorki, miniarki i gąsienice bielinka kapustnika. Z chorób sporadycznie mączniak, plamistość liści i rdza, a także - przy uszkodzeniu korzeni np. w wyniku niecnej działalności jakiegoś stworka - żółknięcie i opadanie liści.

Zastosowanie: w nasturcji znajdują się nietrwałe substancje o działaniu antybiotycznym, dlatego nie znajdziemy preparatów z tej rośliny w aptekach. Jest szczególnie skuteczna w leczeniu zakażeń dróg moczowych i oddechowych. Zmniejsza objawy i skraca czas trwania przeziębienia i grypy, a także łagodzi przebieg zapalenia płuc. Związki zawarte w nasturcji hamują wytwarzanie flegmy i ułatwiają jej odkrztuszanie w wyniku drażniącego działania na oskrzela. Roślina działa jedynie na bakterie tlenowe, zarówno aktywne, jak i spory (forma przetrwalnikowa tych mikroorganizmów). Glikozydy siarkowe, zawarte w nasturcji, mają bardzo podobną budowę do związków wykrytych w kapustowatych i wykazują zbliżone siłą działanie przeciwnowotworowe. W kosmetyce stosuje się ją na zniszczoną cerę i włosy oraz przy łysieniu, nadkażonych rankach i wypryskach skórnych. Właściwości lecznicze mają jedynie świeże części rośliny.
Nasturcja jest wspaniałą przyprawą, ma ostry, pieprzowo-gorczyczny smak, bardzo podobny do rukwi wodnej. Jadalne są kwiaty, liście i niedojrzałe torebki nasienne, przy czy te ostatnie mają najostrzejszy smak. Z racji wyrazistości nie da się jej spożywać w dużych ilościach. Posiekanymi liśćmi przyprawiać można potrawy z jajek, pasty kanapkowe, farsze do pierogów, mięsa (szczególnie drób i wieprzowinę; świetnie zastępuje musztardę lub gorczycę), twarogi i sery. Kwiaty służą głównie jako dodatek do sałatek, którym nadają ostrość i piękny wygląd. Z niedojrzałych torebek nasiennych sporządza się namiastkę kaparów, choć słowo "namiastka" jest o tyle niefortunne, że wielu smakoszy uważa je za lepsze od oryginalnych. Oto przepis na ich przygotowanie: 0,5 kg torebek nasiennych nasturcji płuczemy w zimnej wodzie i odstawiamy do odsączenia. Przygotowujemy zalewę z ok. 2 szkl. octu winnego białego, wody, cukru i sól. Celowo nie podaję proporcji, bo jeden lubi bardziej kwaśną, inny mniej. Nie zmniejszamy jedynie proporcji octu winnego. Do cienkiej gazy wkładamy 2 liście laurowe, kilka ziaren pieprzu czarnego i ziela angielskiego, 2 goździki i 2-3 centymetrowy kawałek laski cynamonu. Całość zawiązujemy nitką, wrzucamy do przygotowanej zalewy i gotujemy kilka minut. Odsączone torebki nasienne wkładamy do słoików. Zestawiamy zalewę z ognia, wyrzucamy gazę z przyprawami i gorącą zalewamy owoce nasturcji. Pasteryzujemy przez 10-15 minut. Tak przygotowane nasturcjowe kapary są wybornym dodatkiem do własnoręcznie przyrządzonego sosu tatarskiego, robi się z nich także wspaniały sos do mięsa. Nasturcja szczególnie dobrze komponuje się ze słodkimi owocami (melonem, awokado) oraz z nasionami (słonecznik, dynia, sezam) i orzechami.

Nasturcja mniejsza (Tropaeolum minus) również może być wykorzystywana w kuchni i ziołolecznictwie, gdyż ma identyczne właściwości. Nasturcja karłowa ma również te same wymagania uprawowe, co jej większa siostra.

Źródła:
1. Nasturcja pnąca, większa - wysiew nasion i uprawa
Awatar użytkownika
mmmm5
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 4123
Rejestracja: 2011-04-30, 17:59

Re: Zwykłe i niezwykłe zioła Irka

Post autor: mmmm5 »

Irku,moje nasturcje przezyły przesadzanie:
Załączniki
podobno są pnące !
podobno są pnące !
Serdeczności przesyłam Maria

Rodzinne włości
Awatar użytkownika
Doxepine
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 678
Rejestracja: 2013-07-28, 10:16

Re: Zwykłe i niezwykłe zioła Irka

Post autor: Doxepine »

Do takich roślin zabieram się jak do przysłowiowego jeża. Jest to jednak tak istotna przyprawa, że grzechem byłoby ominąć ją jedynie przez rozległość tematu.

Oregano to przyprawa pozyskiwana z wielu gatunków lebiodek (Origanum), roślin z rodziny jasnotowatych. W większości są to płożące byliny, o wrzecionowatym, rozbudowanym, kłączowym systemie korzeniowym. Wyrastają z niego pokładające się, wiotkie łodygi porośnięte drobnymi, delikatnie owłosionymi liśćmi o jajowatym lub okrągłym kształcie. Kwiaty wyrastają w szczytowych częściach pędów, są drobne i zebrane w kłosy lub baldachy. Kwitną przeważnie od czerwca do sierpnia. Wszystkie rośliny z tego rodzaju wydzielają charakterystyczny zapach. Pochodzą z ciepłych rejonów Europy. Jako przyprawy używa się następujących gatunków:
- lebiodka pospolita (Origanum vulgare), czyli oregano; kwiaty różowe i różowoliliowe, z niewielkimi podsadkami, liście zaś zielone; pospolity w Polsce; mrozoodporny; osiąga wysokość 20-80 cm. W ramach gatunku wyróżnia się dwa podgatunki - rosyjski (O. vulgare subsp. gracile) i włoski/grecki (O. vulgare subsp. hirtum). Największe znaczenie kulinarne ma podgatunek włoski.
Obrazek

- lebiodka kreteńska (Origanum dictamnus); ozdobny z kwiatów (mają ładnie wybarwione podsadki), liście są szarozielone; w Polsce nie występuje i nie jest mrozoodporny; osiąga 20-30 cm wysokości.
Obrazek

- lebiodka syryjska (Origanum syriacum), zwana też libańską; ma duże znaczenie w kuchni arabskiej, gdzie wchodzi w skład mieszanki za'atar; w Polsce nie występuje i nie jest mrozoodporny; kwiaty białe lub jasnoróżowe; dorasta do ponad 1 m wysokości. Jego znaczenie szybko wzrasta, gdyż jest najbardziej aromatyczna ze wszystkich lebiodek i zawiera najwięcej olejku eterycznego.
Obrazek

Rozmnażanie:[/b] przez wysiew nasion wczesną wiosną. Nie należy przykrywać ich ziemią, a jedynie docisnąć je do podłoża. Kiełkują najlepiej w temp. 10-15 st. Wschody pojawiają się do 2 tygodni. C. Gdy będą dostatecznie duże (co najmniej kilka par liści właściwych), przenosimy je pojedynczo do niewielkich doniczek. Na miejsce stałe wysadzamy latem. Siewki wymagają dużej ilości światła. Aby uzyskać ładne, rozkrzewione rośliny, należy regularnie uszczykiwać wierzchołki pędów. Dzielenie rozrośniętych kęp od marca do września. Oddzielanie odrostów korzeniowych w lipcu. Sadzonkowanie półzdrewniałych pędów wiosną i latem.
Jedna uwaga - w Polsce najczęściej dostać można nasiona odmiany rosyjskiej. Kiełkują bez większych problemów i długo zachowują zdolności... rozrodcze. Nasiona odmiany greckiej są zdecydowanie bardziej oporne i tylko niewielka ich część jest w stanie wykiełkować.

Stanowisko:[/b] pełne słońce lub lekki półcień. W czasie dużych upałów rośliny wstrzymują wzrost.
Uprawiane w doniczce, wymagają dużej ilości słońca. Wystawa południowa będzie idealna, ale na parapecie będą wymagać zacieniania w najgorętszą część dnia.
W obu przypadkach należy zadbać o dobrą cyrkulację powietrza.

Podłoże:[/b] najważniejsza rzecz - gleba musi być silnie przepuszczalna. Na utrzymujących wilgoć rośliny długo nie pożyją. Wszystkie omawiane gatunki do wybrednych nie należą, ale gdy chcemy wydobyć z nich całe piękno, musimy posadzić je na stanowisku optymalnym, czyli suchej, ciepłej, słabej i zasadowej glebie. Na żyznym podłożu uzyskamy masę liści, ale o niezbyt wyraźnym smaku i praktycznie zero kwiatów. Komu zależy, niech wykopie dół na 20-30 cm, na dno da warstwę drenażową złożoną z drobnych kamieni, a ziemię z dołka wymiesza z piaskiem i żwirem (lub innym rozluźniaczem), przeważnie w stosunku 1:2. Cięższe i żyźniejsze gleby wymagają większej ilości dodatków. Po wymieszaniu podłoże powinno być bardzo luźne. Jedynie posiadacze piasków nic nie muszą robić. Nie zapominamy o tym, by kwaśne gleby zwapnować.
W doniczce wystarczy wziąć ziemię do kaktusów i dodać do niej 1/4 objętości zwykłej ziemi do kwiatów. Całość zasypujemy 1-2 łyżkami dolomitu (na 5 l mieszanki) i odstawiamy na kilka miesięcy do przegryzienia. Zamiast dolomitu, można użyć sproszkowanej kredy w ilości 1 łyżka na 5 l podłoża.

Podlewanie:[/b] nie ma takiej potrzeby. Rośliny nie lubią zalegania choćby najmniejszej ilości wody w podłożu, zagniwają wtedy bardzo łatwo. Jedynie w czasie dużej suszy istnieć może konieczność jednorazowego podlania.
Rośliny w pojemniku podlewamy dopiero wtedy, gdy co najmniej połowa ziemi w doniczce przeschnie. Przedtem zawsze sprawdzamy palcem stan jej wilgotności.

Nawożenie:[/b] raz do roku warto roślinę podsypać nawozem bez azotu, choć nie jest to bezwzględnie konieczne. Promuje on jednak drewnienie i kwitnienie rośliny. Odpowiedni będzie również kompost.
Rośliny w doniczce nawozimy regularnie, stosując nawóz pełnoskładnikowy ogólnego zastosowania, dawany co dwa tygodnie, ale w dwukrotnie mniejszej dawce niż ta zalecana. Nawożenia zaprzestajemy na początku września, jeżeli rośliny będziemy zimować w chłodnym pomieszczeniu.

Zimowanie:[/b] mrozoodporna jest jedynie l. pospolita. L. kreteńska wytrzymuje temp. do -15 st. C, a l. syryjska do -10 st. C. Problemem nie jest jednak mróz, a wilgoć w podłożu, która niemal na pewno sprawi, że roślina wymarznie nawet w czasie dość łagodnej zimy. Dlatego już jesienią nakrywamy ją butelką bez dna. W czasie deszczu wystarczy nałożyć nakrętkę. Podsączanie zapewni potrzebną wodę, ale nie będzie ona zalegać w glebie. W bardzo mroźne dni, warto dodatkowo zabezpieczyć ją agrowłókniną lub słomianym chochołem. L. kreteńska i syryjska nie wytrzymują naszych polskich zim i z tego względu najlepiej uprawiać je w pojemniku, który od wiosny do jesieni - zabezpieczony przed nadmiarem deszczu - może stać w ogrodzie.
Zimowanie tych roślin w mieszkaniu do trudnych nie należy. Trzeba tylko znaleźć jasne i w miarę chłodne miejsce oraz ograniczyć podlewanie - niech podłoże przeschnie prawie całkowicie zanim nawodnimy roślinę. Można je również przechowywać w chłodnym pomieszczeniu o temp. w granicach 5 st. C. Wtedy podlewamy ekstremalnie rzadko i tylko tyle, by utrzymać wilgoć w bryle korzeniowej. Na każdy nadmiar wody w takich warunkach rośliny zareagują zagniwaniem i nie da się ich już uratować.

Uprawa:[/b] do uprawy doniczkowej najlepiej nadają się odmiany wrażliwe na mróz, utrzymują ładny pokrój i są odporniejsze niż standardowe oregano na ataki przędziorków. Po kwitnieniu przycinamy roślinę o połowę, by pobudzić wzrost i zachować zwartą formę. Rośliny doniczkowe, po 2-3 latach są już bardzo zdrewniałe i najpewniej trzeba je będzie wymienić na nowe egzemplarze lub mocno przyciąć. Tyczy się to szczególnie l. pospolitej.

Choroby i szkodniki:[/b] będą dręczyć głównie posiadaczy egzemplarzy doniczkowych. Musimy zwrócić uwagę na rdzę (kultywary ozdobne są bardzo wrażliwe), mączniaka i zgniliznę podstawy pędu. Ze szkodników spodziewajmy się wełnowców, mszyc, mączlika, a przede wszystkim przędziorków, które bardzo szybko potrafią doprowadzić tę rośliny do ruiny.

[b]Zastosowanie:[/b] wszystkie omawiane gatunki lebiodki mają silne działanie antyseptyczne, ze względu na zawarty w ich olejku tymol. W tym celu od tysięcy lat używany jest do opatrywania ran, leczenia zapaleń gardła, ucha, oczu, jamy ustnej i przewodu pokarmowego. Herbatki z liści pomagają przy przeziębieniu, gorączce, zapaleniu zatok, rozszerzają oskrzela. Mają również bardzo wyraźne działanie nasenne a także regulują cykl miesiączkowy i zmniejszają jego bolesność. Czysty olejek ma zastosowanie w aromaterapii, przy masażu leczniczym oraz w przemyśle perfumeryjnym.
Jak oregano smakuje, każdy wie. Wersja kreteńska ma ostrzejszy, bardziej wyrazisty smak, syryjska jest jeszcze bardziej aromatyczna. Jedne z najbardziej dochodowych roślin przyprawowych, co roku sprzedaje się kilkaset tysięcy ton suszonego ziela. Istota kuchni włoskiej, w krajach arabskich wchodzi w skład mieszanki za'atar (razem z suszonymi owocami sumaka). Ze względu na jej popularność, daruję sobie opisywanie jej zastosowań kulinarnych, skupię się zaś na ważniejszej sprawie. L. pospolita świeża jest dość delikatna w smaku, dopiero suszona nabiera tego charakterystycznego aromatu. Pozostałe gatunki mają silniejszy smak i na świeżo są znacznie lepsze, nie można ich jednak uprawiać w ogrodzie. Ich uroda jest jednak tak duża, że w doniczce pełnić będą także funkcję rośliny ozdobnej. Mój piękny krzaczek zeżarły przędziorki, ale w przyszłym roku na pewno pojawi się u mnie na parapecie.

Źródła:
1. https://lh6.googleusercontent.com/-3B6i ... 252529.jpg
2. http://3.bp.blogspot.com/-NTjTJfSPRLk/T ... tamnus.jpg
3. http://upload.wikimedia.org/wikipedia/c ... l_Kziv.JPG
Awatar użytkownika
dziwaczek
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 524
Rejestracja: 2011-11-10, 17:35

Re: Zwykłe i niezwykłe zioła Irka

Post autor: dziwaczek »

Zainspirowana postami Irka postanowiłam sprawdzić czy uprawa sezamu jest taka prosta. Z braku miejsca tylko jeden krążek torfowy poświęciłam tej roślince.
Obrazek
Pozostawiłam jedną, najsilniejszą i oto efekt parapetowej uprawy :lol:
Obrazek
W maju wysieję kilka w ogrodzie :hyhy: Będzie na sezamki ;-)
Pozdrawiam
elka
ODPOWIEDZ