Powtórzę się, ale naprawdę takiego koloru na bratkach nie widziałampiwonia pisze:To chyba nie światło Joasiu one takie są
Moje pole do popisu- piwonia
Wiesiu.
To nieprawda, że Twój ogród zapadł już w zimowy sen bo zasłoniłaś rośliny przed swoim widokiem.
Ja jak założę na siebie czerwony szlafrok to nie oznacza automatycznie, że jestem Święty M.
Śliczny, słoneczny poranek z małym przymrozkiem oszraniającym trawy nie jest wcale żadnym wskaźnikiem do tego aby okrywać już rośliny. Uwierz mi, że tam w łodygach i całym systemie korzeniowym dzieją się jeszcze naprawdę bardzo ciekawe i jakże potrzebne roślinom rzeczy. Szkoda tylko, że trochę im w tym przeszkodziłaś. Pocieszeniem niech dla Ciebie będzie, że nie Ty jedyna na tym forum jesteś taka zapobiegliwa.
Dobrą radą natomiast niech będzie, że na tym forum w odpowiednim miejscu jest cała litania tekstów mówiących jak i kiedy prawidłowo zabezpieczać rośliny przed mrozem.
Ps. Przepraszam za styl w jakim to napisałem ale może teraz będzie bardziej czytelny i zrozumiały.
Z dużym szacunkiem dla Ciebie, przesyłam pozdrowienia-Waldek.
To nieprawda, że Twój ogród zapadł już w zimowy sen bo zasłoniłaś rośliny przed swoim widokiem.
Ja jak założę na siebie czerwony szlafrok to nie oznacza automatycznie, że jestem Święty M.
Śliczny, słoneczny poranek z małym przymrozkiem oszraniającym trawy nie jest wcale żadnym wskaźnikiem do tego aby okrywać już rośliny. Uwierz mi, że tam w łodygach i całym systemie korzeniowym dzieją się jeszcze naprawdę bardzo ciekawe i jakże potrzebne roślinom rzeczy. Szkoda tylko, że trochę im w tym przeszkodziłaś. Pocieszeniem niech dla Ciebie będzie, że nie Ty jedyna na tym forum jesteś taka zapobiegliwa.
Dobrą radą natomiast niech będzie, że na tym forum w odpowiednim miejscu jest cała litania tekstów mówiących jak i kiedy prawidłowo zabezpieczać rośliny przed mrozem.
Ps. Przepraszam za styl w jakim to napisałem ale może teraz będzie bardziej czytelny i zrozumiały.
Z dużym szacunkiem dla Ciebie, przesyłam pozdrowienia-Waldek.
Danusiu zabezpieczyłam tegoroczne sadzonki młodych budlei, starszych nie zabezpieczam, radzą sobie już same, nawet jak przemarzną odbijają wiosną od gruntu.
Waldku miło mi, że prostujesz moje błędy, ale nie miałam innego wyjścia, nie będzie mnie tam aż do wiosny, a szkoda mi stracić nowo posadzone rośliny
Waldku miło mi, że prostujesz moje błędy, ale nie miałam innego wyjścia, nie będzie mnie tam aż do wiosny, a szkoda mi stracić nowo posadzone rośliny
Pozdrawiam - Wiesia
zapraszam
zapraszam
Skoro wybierasz się na dłuższy pobyt poza swoją działką, to wcale mnie to nie dziwi, że zadbałaś o zabezpieczenie roślin. Z doświadczenia własnego wiem, że jak w 2009 roku wyjeżdżając na prawie pół roku w m-cu listopadzie zabezpieczyłam na zimę swoje rośliny to je przegrzałam. Jak wróciłam to miałam duże straty. No ale to jest spowodowane okolicznościami i kaprysami pogody.
No cóż różne są opinie na ten temat, a każdy postępuje według własnego uznania. Pewnie mój sposób nie jest najlepszy, ale postępuję tak z młodymi roślinami co roku i jeszcze wśród nich strat nie miałam.
Pozdrawiam - Wiesia
zapraszam
zapraszam
- mariusz139
- Mistrz dyskusji!
- Posty: 583
- Rejestracja: 2009-01-31, 01:03
Podkarpacie jest kapryśną krainą, ja zawsze powtarzam, że tutaj u nas Wiesiu najtrudniej uprawia się rośliny, a mimo to tradycje ogrodnictwa na tych terenach głęboko zakorzenione są w historii i jakoś naszym pionierom w XIX wieku udawało się ciągnąć czołowe miejsce w Europie. Mówię tutaj oczywiście o dziewiętnastowiecznym sercu ogrodnictwa, jakim była Medyka koło Przemyśla.
Tutaj właśnie mieściły się piękne ogrody. Tutaj w 1831 roku powstała pierwsza szkoła ogrodnicza w Galicji. Słynące na terenie Galicji ogrody medyckie były wzorowo prowadzone przez Pawlikowskich. Uprawiano w nich aż 300 tyś. gatunków roślin z całego świata. W cieplarniach hodowano rośliny ciepłolubne, głównie owocowe jak tez szereg innych: akacje, cyprysy, eukaliptusy, araukarie. Nie można pominąć tez potężnych sadów. Rośliny hodowane w Medyce rozprowadzane były w monarchii austriackiej i w całej Europie.
Na ogrodach Medyckich wzorowali się założyciele Ogrodu Botanicznego w Lwowie, tam z Medyki na furmankach do powstałej palmiarni wieziono roślinny ciepłolubne. Częstym gościem Pawlikowskich był Juliusz Kossak, który również zahaczał o Bolestraszyce na naukach malowania u swojego nauczyciela Piotra Michałowskiego, ówczesnego dzierżawcy tej wioski.
Dzisiaj mamy tutaj Arboretum.
Wiesiu sama chyba stwierdzisz, że to piękne i wdzięczne tereny.
To tak na marginesie abyś wiedziała w jakich wymagających rejonach zakładasz ogród
A co do owijania, to masz rozeznanie chyba najlepsze z nas, masz przecież dwa ogródki, jeden na Śląsku drugi w moich stronach, także twoja praktyka nie opiera się tylko na małym wydzielonym kawałku (ogródku) w jednym zakątku Polski. Ostatnio rozmawiałem z kolegą który gościł w Kołobrzegu, nie mogą pojąć w owych stronach, że my na Podkarpaciu mamy problemy z przezimowaniem Laurowiśni, która tam rośnie dziesiątkami w żywopłotach. A co u nas na Podkarpaciu ? U nas w zimy sprzyjające suszy fizjologicznej, to nawet bukszpany i cisy przemarzają. Nie okrywajmy roślin zbyt wcześnie, to podstawowa zasada i szkoła starych ogrodników. Ale dopasujmy też okrycia do rejonów w jakich mieszkamy.
Waldku, tutaj naprawdę gałęzie jodłowe spełniają ważną rolę o tej porze roku, przy spadkach temperatury -8 do -10*C (okolice arboretum w Cisowej) nocą i potężnym palącym słońcu w dzień, taki przewiewny stroisz jodłowy na niektóre gatunki roślin jest obecnie wręcz konieczny.
Tutaj właśnie mieściły się piękne ogrody. Tutaj w 1831 roku powstała pierwsza szkoła ogrodnicza w Galicji. Słynące na terenie Galicji ogrody medyckie były wzorowo prowadzone przez Pawlikowskich. Uprawiano w nich aż 300 tyś. gatunków roślin z całego świata. W cieplarniach hodowano rośliny ciepłolubne, głównie owocowe jak tez szereg innych: akacje, cyprysy, eukaliptusy, araukarie. Nie można pominąć tez potężnych sadów. Rośliny hodowane w Medyce rozprowadzane były w monarchii austriackiej i w całej Europie.
Na ogrodach Medyckich wzorowali się założyciele Ogrodu Botanicznego w Lwowie, tam z Medyki na furmankach do powstałej palmiarni wieziono roślinny ciepłolubne. Częstym gościem Pawlikowskich był Juliusz Kossak, który również zahaczał o Bolestraszyce na naukach malowania u swojego nauczyciela Piotra Michałowskiego, ówczesnego dzierżawcy tej wioski.
Dzisiaj mamy tutaj Arboretum.
Wiesiu sama chyba stwierdzisz, że to piękne i wdzięczne tereny.
To tak na marginesie abyś wiedziała w jakich wymagających rejonach zakładasz ogród
A co do owijania, to masz rozeznanie chyba najlepsze z nas, masz przecież dwa ogródki, jeden na Śląsku drugi w moich stronach, także twoja praktyka nie opiera się tylko na małym wydzielonym kawałku (ogródku) w jednym zakątku Polski. Ostatnio rozmawiałem z kolegą który gościł w Kołobrzegu, nie mogą pojąć w owych stronach, że my na Podkarpaciu mamy problemy z przezimowaniem Laurowiśni, która tam rośnie dziesiątkami w żywopłotach. A co u nas na Podkarpaciu ? U nas w zimy sprzyjające suszy fizjologicznej, to nawet bukszpany i cisy przemarzają. Nie okrywajmy roślin zbyt wcześnie, to podstawowa zasada i szkoła starych ogrodników. Ale dopasujmy też okrycia do rejonów w jakich mieszkamy.
Waldku, tutaj naprawdę gałęzie jodłowe spełniają ważną rolę o tej porze roku, przy spadkach temperatury -8 do -10*C (okolice arboretum w Cisowej) nocą i potężnym palącym słońcu w dzień, taki przewiewny stroisz jodłowy na niektóre gatunki roślin jest obecnie wręcz konieczny.