Fiołek afrykański
Jeśli wsadziłaś w świeże podłoże i przykryłaś butelką to albo nie podlewaj albo często wietrz. Inaczej sadzonka może zacząć podgniwać. Jeśli chodzi o fiołki najlepiej się sprawdza podlewanie na podstawkę. Wierzchnia warstwa podłoża nie musi być wilgotna natomiast podlewanie na podstawkę zmusza fiołka do szybkiego wypuszczania jak najdłuższych korzeni.
Ale i w tym przypadku można przelać roślinę jeśli będzie się za często podlewać.
Powodzenia
Ale i w tym przypadku można przelać roślinę jeśli będzie się za często podlewać.
Powodzenia
Małgosiu, podlewanie na podstawkę jest idealne kiedy roślina ma korzenie, jeśli tych korzeni jeszcze nie posiada, to przy takim podlewaniu po prostu uschnie. Wiem coś o tym, wypróbowałam różne sposoby. Najlepiej sprawdza się ten, który zaproponowałam, czyli po wsadzeniu do doniczki lekko podlewam (lekko bo ziemia ze sklepu ma swoją wilgotność) pilnując by nie zmoczyć liści i łodyżek, po czym nakrywam butelką. Codziennie wietrzę roślinkę przez kilkanaście minut. W ten sposób sadzonka szybko puszcza korzenie. Ukorzenioną sadzonkę podlewam tak jak zalecasz Małgosiu na podstawkę. U mnie fiołki są nieodłącznymi towarzyszami stroczyków, ponieważ dzięki nim tworzy się optymalny mikroklimat wokół storczyków, nie muszę dodatkowo sztucznie tworzyć wilgoci dla storczyków, ta którą oddają Saintpaulie w zupełności wystarcza.
Gosiu, dziękuję za sprostowanie mojego postu bo w sumie w czasie pisania myślałam za szybko i w radach za szybko przeskoczyłam z sadzonki nie posiadającej korzeni do już ukorzenionych sadzonek. Dopiero teraz, dzięki Tobie, zauważyłam swój błąd
Oczywiście,że nieukorzeniona musi być podlewana od góry, zaś ukorzenione lepiej podlewać od dołu.
Ja często listki ukorzeniam tzw. systenem woreczków strunowych (zresztą nie tylko fiołki) i wtedy wsypuję do woreczka trochę świeżej ziemi, wkładam listek i zamykam szczelnie. Nie wietrzę, nie zaglądam a wyciągam dopiero gdy już są korzonki. Niektóre sadzonki też tak ukorzeniam, tylko zamiast wsypanego luzem podłoża wkładam doniczkę z podłożem (zawsze świeżo otwarte bo ma odpowiednią wilgotność) i sadzonką i zamykam. Nie wietrzę ale też nie podlewam. Ten sposób się u mnie sprawdza ze względu na wyjazdy.
Oczywiście,że nieukorzeniona musi być podlewana od góry, zaś ukorzenione lepiej podlewać od dołu.
Ja często listki ukorzeniam tzw. systenem woreczków strunowych (zresztą nie tylko fiołki) i wtedy wsypuję do woreczka trochę świeżej ziemi, wkładam listek i zamykam szczelnie. Nie wietrzę, nie zaglądam a wyciągam dopiero gdy już są korzonki. Niektóre sadzonki też tak ukorzeniam, tylko zamiast wsypanego luzem podłoża wkładam doniczkę z podłożem (zawsze świeżo otwarte bo ma odpowiednią wilgotność) i sadzonką i zamykam. Nie wietrzę ale też nie podlewam. Ten sposób się u mnie sprawdza ze względu na wyjazdy.
.
Ja fiołki rozmnażam w ten sp[osób do napełnionej doniczki ziemią leję wodę i odstawiam na jakiś czas np. kilka godzin, później wtykam w to listki, nie bawię się w żadne kapturki, bo mam z nimi przykre doświadczenia. I później podlewam do podstawka.
Madzia cokolwiek byś nie zastosowała, obserwuj listki, jak tylko będą robić się wiotkie to musisz wszystko sprawdzić.
Małgosiu nie wiem czy do końca to błąd .Merghen pisze: Dopiero teraz, dzięki Tobie, zauważyłam swój błąd
Ja fiołki rozmnażam w ten sp[osób do napełnionej doniczki ziemią leję wodę i odstawiam na jakiś czas np. kilka godzin, później wtykam w to listki, nie bawię się w żadne kapturki, bo mam z nimi przykre doświadczenia. I później podlewam do podstawka.
Madzia cokolwiek byś nie zastosowała, obserwuj listki, jak tylko będą robić się wiotkie to musisz wszystko sprawdzić.
-
- Witamy na forum!
- Posty: 13
- Rejestracja: 2009-06-09, 19:34
Na razie nic się nie dzieje, wygląda normalnie, otwieram ją na kilkanaście minut dziennie:) Nie podlewam bo ziemia jest dosc wilgotna:)
Ja kiedyś wypróbowałam inną metodę, ucięłam listki i wsadziłam je trochę do jakiegoś ukorzeniacza (dostałam próbkę gratis). Lekko podlałam od góry, i później raz na jakiś czas wlewałam do podstawka, teraz są już piękne i duże, utrzymała się każda:)
Ja kiedyś wypróbowałam inną metodę, ucięłam listki i wsadziłam je trochę do jakiegoś ukorzeniacza (dostałam próbkę gratis). Lekko podlałam od góry, i później raz na jakiś czas wlewałam do podstawka, teraz są już piękne i duże, utrzymała się każda:)
-
- Witamy na forum!
- Posty: 13
- Rejestracja: 2009-06-09, 19:34
-
- Witamy na forum!
- Posty: 13
- Rejestracja: 2009-06-09, 19:34
Madziu, dobrze wiem jak się człek czuje gdy coś się dzieje złego w jego otoczeniu i dziękuję,że szybko zamieściłąś zdjęcie. Nie widzę by działo się coś strasznego. Dolne liście potrafią się tak starzeć jednak musisz uważać z podlewaniem, lepiej by podłoże bardziej przeschło niż było za wilgotne. Jest to ważne szczególnie teraz, w okresie zimowym ,w którym przesycha ono dużo wolniej niż w lecie (choć i latem gdy jest bardzo duża wilgotność powietrza sytuacja jest podobna; lekka nieuwaga z mojej strony i fiołki padły ) Delikatnie oderwij te dwa listki, których łodygi stały się takie dziwne. Podlewaj bardzo oszczędnie i jeśli sadzonka zaczęła już puszczać nowe listki to znaczy,że już ma korzonki i lepiej raczej podlewać ją już na podstawek niż od góry. Serce rośliny wygląda zdrowo i nie widzę tam żadnych objawów choroby fiołka afrykańskiego.
-
- Witamy na forum!
- Posty: 13
- Rejestracja: 2009-06-09, 19:34
Merghen jestem straszną panikarą, ale to chyba dlatego że uwielbiam te moje małe zielone fiołeczki:D zastosuję się do Twoich rad:) na razie go nie podlewałam (nowa ziemia była bardzo wilgotna) i trzymałam 'pod kloszem', tak jak mi tu radzono... Czy mogę go już całkowicie zdjąć? A i zaczęły się pojawiać małe listki:)
-
- Witamy na forum!
- Posty: 13
- Rejestracja: 2009-06-09, 19:34