Zwykłe i niezwykłe zioła Irka

Założenie i pielęgnacja ogrodu ziołowego, uprawa i zastosowanie ziół
Awatar użytkownika
Doxepine
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 678
Rejestracja: 2013-07-28, 10:16

Re: Zwykłe i niezwykłe zioła Irka

Post autor: Doxepine »

Tym razem nie będzie to opis konkretnej rośliny. Chciałem zaprezentować Wam przyprawy, których uprawa w doniczkach czy przydomowych ogródkach jest albo zupełnie bezcelowa, albo po prostu niemożliwa. Jednocześnie to także początek cyklu, w którym przedstawiał będę takie właśnie rośliny przyprawowe.

Leptotes bicolor jest rośliną z rodziny storczykowatych (podrodzina: epidendronowe) i jednym z najmniejszych storczyków w ogóle. Dorasta zaledwie do 10 cm wysokości, częściej jednak osiąga 5-7 cm. Jak większość storczyków, jest epifitem, a zasięg jego występowania obejmuje lasy tropikalne Brazylii i Paragwaju. Jest także stosunkowo popularną rośliną doniczkową, szczególnie na Zachodzie. Kwiaty są bezwonne i na roślinie utrzymują się stosunkowo krótko (raptem 2 tygodnie), ale nie to jest istotne. Zapylone, przekształcają się w torebki nasienne, które wydzielają bardzo silny zapach wanilii (ze względu na zawartość waniliny). Obecnie trwają pracę nad wyhodowaniem odmian nadających się do uprawy masowej. Co sprawia, że zainteresowanie tą rośliną stale wzrasta? Otóż, jest kilka znamiennych czynników:
1) może być uprawiany w strefach chłodniejszego klimatu niż "prawdziwa" wanilia,
2) kwitnie krótko, ale w sprzyjających warunkach kwitnienie ma miejsce kilkanaście razy w roku,
3) strąki dojrzewają szybko,
4) ze względu na niewielkie rozmiary, na małej powierzchni można uprawiać mnóstwo tych roślin,
5) strąki nie wymagają przeprowadzania skomplikowanych, kosztownych i długotrwałych zabiegów, aby wydobyć ich aromat (w przeciwieństwie do wanilii; strąki L. bicolor wystarczy jedynie wysuszyć).
Można się spodziewać, że za kilka lat będziemy już mogli nabyć strąki tej rośliny i że będą one 2-3-krotnie tańsze niż prawdziwa wanilia.
Obrazek

===================================================

Kennedia prostrata jest wieloletnią krzewinką o płożącym charakterze, endemiczną dla obszarów południowej i południowo-wschodniej Australii, gdzie nazywana jest running postman (pol. uciekający listonosz). Należy do rodziny bobowatych. Pędy mogą osiągać do 1,5 m długości i ukorzeniają się w węzłach. Liście o charakterystycznej budowie, przypominające liście koniczyny, o falistych brzegach. Obecnie jest bardzo częstym gościem w australijskich ogrodach, a to ze względu na długie i obfite kwitnienie oraz odporność na suszę i silne nasłonecznienie. Wraz z nadejściem mody na bush food (określenie roślin jadalnych i przyprawowych, natywnych dla terenów Australii), stała się jeszcze bardziej popularna. Cała roślina wydziela specyficzny, przyjemny zapach przypominający miód, najwięcej aromatu ma jednak pyłek i to on jest pozyskiwany (na razie na ograniczoną skalę) z rośliny i używany jako przyprawa, zarówno do dań słodkich, jak i słonych. Do uzyskania 1 g pyłku trzeba zebrać ponad 100 kwiatów, co w przypadku tej rośliny nie jest szczególnie trudne (ze względu na obfite i długotrwałe kwitnienie). Pyłek jest również bardzo słodki.
Obrazek
Roślina.

Obrazek
Zbliżenie na kwiat.

===================================================

Kobiernik orzęsiony (Parmotrema perlatum) jest porostem z rodziny tarczownicowatych, występującym niemal na całym świecie (oprócz obszarów biegunowych), szczególnie licznie na obszarach o tropikalnym i wilgotnym klimacie. W Polsce bardzo rzadki, objęty ścisłą ochroną. W Indiach, gdzie zwany jest kalpasi, używa się go dość często - w formie suszonej - do przyprawiania curry. W tej postaci nie ma aromatu - zyskuje go dopiero po podsmażeniu na tłuszczu. Smak kobiernika opisywany jest jako silny, głęboki i ziemisty, przypominający aromat trufli.

Obrazek

===================================================

Laurencja pierzastodzielnia* (Osmundea pinnatifida) jest glonem z rodziny kraśnicowatych. Plecha krzaczasta, półprzezroczysta, galaretowata, najczęściej o zabarwieniu rudym lub czerwonym (choć może przyjmować także kolor żółty, brązowy lub prawie czarny). Porasta kamieniste, częściowo osłonięte przed silnymi pływami strefy przybrzeżne Wielkiej Brytanii i Europy. Bardzo popularna przyprawa w Szkocji i na Wyspach Normandzkich - suszona posiada ostry, pieprzowy smak z wyraźną nutą curry.

* Nie należy mylić z laurentią, która jest rośliną kwitnącą.

Obrazek

Źródła:
1. L. bicolor.
2. Pokrój K. prostrata, kwiat.
3. Laurencja pierzastodzielna.
4. Kobiernik orzęsiony.
Awatar użytkownika
Doxepine
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 678
Rejestracja: 2013-07-28, 10:16

Re: Zwykłe i niezwykłe zioła Irka

Post autor: Doxepine »

Jedna z najwyższych bylin, potrafi osiągnąć niecałe 2,5 m wysokości. Według legendy, powstała z łez Heleny Trojańskiej.

Oman wielki (Inula helenium) jest byliną z rodziny astrowatych. Pochodzi z Eurazji, gdzie porasta głównie łąki, pola i obrzeża lasów. W Polsce stosunkowo częsta, ale rozproszona. Pod ziemią znajduje się sporych rozmiarów bulwiaste kłącze, mające skłonność do rozrastania się. Wyrastają z niego wzniesione, z tendencją do pokładania, grube, rozgałęziające się w górnej części łodygi. Liście odziomkowe jajowate, duże, długoogonkowe, od spodu pokryte kutnerem. Liście łodygowe osadzone na bardzo krótkich ogonkach, karbowane, lancetowate. Żółte kwiaty pojawiają się od czerwca do lipca na szczytach pędów, są zebrane w wiechy.

Obrazek

Rozmnażanie: przez wysiew nasion wprost do gruntu jesienią lub do pojemników wiosną. Świeże kiełkują bez większych problemów, starsze - aby zwiększyć ilość wschodów - należy poddać stratyfikacji. Gdy siewki będą dostatecznie duże, przenosimy je pojedynczo do niewielkich pojemników. Na miejsce stałe wysadzamy na początku czerwca. Najprostszą metodą jest podział rozrośniętych kęp wiosną lub wczesną jesienią, a także podział kłącza. Wystarczy, by każdy fragment miał jedno oczko. Wkładamy je do doniczki wypełnionej podłożem na niewielką głębokość i czekamy, aż wyrośnie z niego roślina. Jako że dokonywać tego powinniśmy jesienią, pierwszą zimę młode omany powinny spędzić w pomieszczeniu.
Uprawa doniczkowa tej rośliny jest bardzo trudna, głównie ze względu na dość solidny system korzeniowy i znaczną wysokość, jaką osiągają pędy. Jeżeli jednak dysponujemy miejscem i zamontujemy jakieś podpórki, oman poradzi sobie w pojemniku znakomicie.

Stanowisko: preferuje stanowiska zacienione, dorasta wtedy jednak do swoich maksymalnych rozmiarów. Na glebach cięższych i utrzymujących wilgoć możemy spokojnie posadzić roślinę w pełnym słońcu.
Przy uprawie doniczkowej z powodu rozmiarów musimy wybrać balkon lub taras. Mamy wtedy możliwość zacieniania omanu w najgorętszą część dnia.
W obu przypadkach wybierzmy stanowisko osłonięte od mocnego wiatru i z choćby częściową ochroną przed ostrym deszczem, gdyż pędy rośliny mają skłonność do pokładania się.

Podłoże: nie przejmujmy się zbytnio jej wymaganiami, urośnie niemal wszędzie. Zdecydowanie lepiej czuje się jednak na gliniastych, przepuszczalnych, średnio żyznych glebach utrzymujących wilgoć. Na piaskach również da sobie radę, będzie jednak wymagać regularnego podlewania.
Idealna będzie zwykła ziemia do kwiatów. Wystarczy rozluźnić ją ok. 1/3 objętości drobnego żwiru. Trzeba jednak wziąć pod uwagę to, że podłoże bogate w azot da nam rośliny o dużej wysokości. Jeśli chcemy tego uniknąć, zastosujmy zamiast kupnej ziemi kompost.

Podlewanie: lubi wilgoć w podłożu, dlatego staramy się ją regularnie podlewać. Na glinach wystarczy robić to co 10-15 dni, na glebach szybko przesychających znacznie częściej, bo co 2-3 dni.
Przy uprawie doniczkowej utrzymujemy stale wilgotne podłoże, czyli podlewamy wtedy, gdy przeschnie wierzchnia warstwa ziemi.

Nawożenie: wystarczy raz na sezon wegetacyjny rozrzucić wokół rośliny kompost lub nawóz wieloskładnikowy. Jeżeli ktoś ma ochotę, może w trakcie kwitnienia zasilać oman nawozem ze zmniejszoną dawką azotu.
Przy uprawie doniczkowej stosujemy regularnie nawóz ogólnego zastosowania, a gdy pojawią się zaczątki kwiatów, przechodzimy na odżywkę do roślin kwitnących. Oba preparaty podajemy co 3-4. podlewanie, ale w połowie zalecanej dawki.

Uprawa: roślina posadzona na optymalnych dla siebie stanowiskach dość intensywnie będzie się rozrastać. Świetnie sprawdza się do obsadzania miejsc wymagających ukrycia, zawsze jednak wybierajmy je tak, by pokładające rośliny mogły się oprzeć o coś lub można je było do czegoś przywiązać. Pamiętajmy także, że młode nasadzenia wymagają regularnego odchwaszczania, gdyż na mocno porośniętych stanowiskach bulwy nie wykształcają się odpowiednio i roślina może nie przeżyć zimy.

Zimowanie: jest w pełni mrozoodporna pod warunkiem przepuszczalności podłoża. Młode nasadzenia warto jednak zabezpieczyć przed nadmiarem wilgoci, nakładając na nie dużą donicę lub plastikową butelkę (ale tylko wówczas, gdy posadziliśmy roślinę na bardzo ciężkich glebach).
Roślinę uprawianą w pojemniku należy zadołować w gruncie u znajomego działkowicza. Można także ściąć całą część nadziemną, a pojemnik z kłączem wynieść do ciemnego i chłodnego pomieszczenia. Pamiętajmy, by utrzymywać stałą wilgoć wokół bryły korzeniowej, nie wolno ani przesuszyć, ani przelać rośliny. Jeżeli ktoś dysponuje szklarnią, w której temp. utrzymuje się na poziomie ok. 5 st. C, może tam wynieść całą roślinę, bez konieczności ścinania pędów. Jeżeli roślinę uprawiamy w co najmniej 15-litrowej doniczce, wystarczy owinąć ją kilkukrotnie grubą agrowłókniną, osłonić przed nadmiarem wilgoci i odizolować od zimnej posadzki stawiając na grubym (15 cm) kawałku styropianu.

Choroby i szkodniki: bulwy są wrażliwe na zagniwanie, szczególnie przy nadmiernej ilości wody w podłożu.

Zastosowanie: oman jest znany od czasów starożytnych. Rzymianie uprawiali go nie tylko jako roślinę leczniczą, ale i warzywo. Horacy, w Ósmej Satyrze, opisuje jak Rzymianie, po zbyt obfitej uczcie szukali rzepy i korzenia omanu. Pliniusz pisał, że Julia, córka cesarza Augusta, codziennie zjadała fragment kłącza, by wspomóc trawienie i zachować radość. Polecał także żuć go na czczo, co miało wzmacniać zęby i zabopiegać ich wypadaniu. Galen z kolei podkreślał jego skuteczność w leczeniu rwy kulszowej i innych nerwobólów. Dioskorydes wspomina, że w Azji korzeń omanu używany jest w połączeniu z korzeniem innej rośliny, bardzo podobnej w wyglądzie - Saussurea auriculata. Wiele pism pochodzących ze średniowiecznej Anglii wskazuje na niezwykłą popularność omanu, który stosowany był niemal przez wszystkich ówczesnych lekarzy. Uprawiano go wtedy na dużą skalę, by zaspokoić olbrzymi popyt. Rósł także praktycznie w każdym przydomowym ogrodzie. W Danii często nazywany elf-doc. Wierzono, że elfy - na ogół mściwe i złośliwe - bardzo lubią korzeń omanu. Rozkładano go więc w domostwie, by udobruchać te istoty i zaskarbić sobie ich sympatię.
Roślina (a raczej jej część podziemna) ma wiele działań leczniczych - moczopędne, wzmacniające, stymulujące wydzielanie soku żołądkowego itd. Stosuje się ją jednak głównie w leczeniu chorób układu oddechowego - zapaleniu płuc i oskrzeli, mokrym i suchym kaszlu, trudnościach w oddychaniu, astmie oskrzelowej i krztuśćcu. Rozrzedza wydzielinę płucną i ułatwia jej odkrztuszanie. Substancje zawarte w korzeniu stymulują układ odpornościowy, działają także przeciwbakteryjnie i przeciwgrzybiczo. Jedna z nich, helenina, już w stężeniu 1:1000 działa zabójczo na prątki gruźlicy. Alantolakton z kolei jest skuteczny w leczeniu infestacji glistą ludzką, a także wykazuje działanie przeciwzapalne.
Jak już wspomniałem, dawniej uprawiano oman jako warzywo. Korzeń kandyzowano w cukrze i jadano jak słodycze. Liście zaś gotowano i sporzywano jako aromatyczne warzywo, jednak nawet poddane obróbce termicznej nie tracą gorzkiego smaku. Jako przyprawę wykorzystuje się, i to rzadko, wyłącznie korzeń. Ma on silny, specyficzny, przyjemny zapach i smak, przypominający połączenie kamfory, bananów i fiołów. Szczególnie dobrze harmonizuje z deserami, głównie mlecznymi. Utarty z octem będzie nietypowym dodatkiem do sałaty, zastępującym standardowy vinegret. Dodany do rosołu podkreśli i wydobędzie jego "mięsny" smak. Stanowi także ciekawą przyprawę do owocowych i warzywnych przetworów. Suszony korzeń traci subtelną kwiatowo-owocową nutę, ale tylko taki można obecnie dostać w niektórych sklepach. Jeżeli ktoś uprawia tę roślinę w swoim ogrodzie i jednocześnie lubi szarlotkę, niech wymiesza jabłka z 2-3 łyżkami startego korzenia omanu.
Pamiętajmy, że zarówno do celów leczniczych, jak i kulinarnych używamy kłącza 2-3-letniego. Starsze mają tendencję do włóknienia i stają się bardzo twarde.

Źródła:
1. Wikipedia.
Awatar użytkownika
lawender
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 1153
Rejestracja: 2014-01-12, 11:59

Re: Zwykłe i niezwykłe zioła Irka

Post autor: lawender »

Bardzo ciekawą rosliną,podobną bardzo do OMANU jest SMOTRAWa.Kupowałam tej wiosny smotrawę a kiedy zapytałam Panią o oman to mi powiedziała,,,,przecież to jest to samo :zly: Ale to są dwie podobne bardzo do siebie rosliny jednak różnią sie budową liścia i nieznacznie budową kwiatów. Już killku sprzedawców próbowało się ze mna sprzeczać ,że to ta sama roslina:)
Pozdrawiam serdecznie Ola - Lawender:)
Awatar użytkownika
malina
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 6981
Rejestracja: 2013-10-26, 09:52

Re: Zwykłe i niezwykłe zioła Irka

Post autor: malina »

Irku ,zaciekawiła mnie pięknie kwitnąca Kennedia Prostrata,czy u nas można ją uprawiać. :/
Pozdrawiam z uśmiechem Halina.
Nowy Ogród Maliny
Nowy Drugi Ogród Maliny
Awatar użytkownika
Doxepine
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 678
Rejestracja: 2013-07-28, 10:16

Re: Zwykłe i niezwykłe zioła Irka

Post autor: Doxepine »

lawender pisze:Bardzo ciekawą rosliną,podobną bardzo do OMANU jest SMOTRAWa.Kupowałam tej wiosny smotrawę a kiedy zapytałam Panią o oman to mi powiedziała,,,,przecież to jest to samo :zly: Ale to są dwie podobne bardzo do siebie rosliny jednak różnią sie budową liścia i nieznacznie budową kwiatów. Już killku sprzedawców próbowało się ze mna sprzeczać ,że to ta sama roslina:)
Olu, często zdarza mi się trafiać na sprzedawcę, który sam nie wie, co sprzedaje, a co najgorsze - próbuje wcisnąć mi kit. Nie wiem dlaczego, ale strasznie mi to działa na nerwy :lol:
malina pisze:Irku ,zaciekawiła mnie pięknie kwitnąca Kennedia Prostrata,czy u nas można ją uprawiać. :/
Halinko, niestety nie, bo jest nieodporna na mróz. Można ją jednak uprawiać w pojemniku, ale nasiona lub sadzonki trzeba ściągać albo z Australii, albo z Nowej Zelandii.
Awatar użytkownika
malina
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 6981
Rejestracja: 2013-10-26, 09:52

Re: Zwykłe i niezwykłe zioła Irka

Post autor: malina »

Irku -dziękuję,pozdrawiam .
Pozdrawiam z uśmiechem Halina.
Nowy Ogród Maliny
Nowy Drugi Ogród Maliny
Awatar użytkownika
lawender
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 1153
Rejestracja: 2014-01-12, 11:59

Re: Zwykłe i niezwykłe zioła Irka

Post autor: lawender »

Irku,mnie to też strasznie złości,...jedna Pani u której kupuję co roku na Targach w Gdańsku,,,,,juz nie próbuje ze mną wdawać się w dyskusję,,,,kilka razy próbowała wcisnąć mi kit,,,,,,ale nic jej z tego nie wyszło.....teraz już mnie ROZPOZNAJE na odległość:) ;)
Pozdrawiam serdecznie Ola - Lawender:)
Awatar użytkownika
Doxepine
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 678
Rejestracja: 2013-07-28, 10:16

Re: Zwykłe i niezwykłe zioła Irka

Post autor: Doxepine »

Oleńko, mnie też już niektórzy sprzedawcy nie chcą obsługiwać... :lol:
---------------------------------------------------------------------------------------
Miłośnicy kolendry, do których się zaliczam, pewnie zwrócili już uwagę na to, że prawie każdy region świata ma swój odpowiednik tej rośliny. Ameryka Poł. ma meksykańską (Eryngium foetidum), Europa - siewną (Coriandrum sativum), Azja zaś - wietnamską. I to właśnie wietnamskiej kolendrze będzie poświęcony dzisiejszy opis, a jednocześnie część trzecia cyklu "Kolendry z różnych stron świata".

Persicaria odorata, zwana kolendrą wietnamską, będąca bliską kuzynką naszego polskiego rdestu ostrogorzkiego, jest wieloletnią rośliną z rodziny rdestowatych. Pochodzi z Indochin, gdzie jest dość uciążliwym chwastem. Łodyga płożąca, w górnej części wzniesiona, łatwo ukorzeniająca się w węzłach. Liście osadzone na krótkich ogonkach, ciemnozielone z charakterystyczną bordową plamą w kształcie litery V. Roślina osiąga w tropikach nawet 80 cm wysokości, w chłodniejszym klimacie nie dorasta nawet do 30 cm. Jasnoróżowe kwiaty pojawiają się na szczytach pędów. W naszych warunkach klimatycznych bardzo rzadko kwitnie.

Obrazek

Rozmnażanie:[/b] w naszych warunkach klimatycznych tylko przez wysiew nasion i sadzonkowanie pędów. Nasiona zachowują zdolność do kiełkowania jedynie przez 3 miesiące. Wysiewa się je na płask, w kwietniu, do podgrzewanej mnożarki, gdyż do kiełkowania wymagają temp. ok. 27 st. C. Gdy siewki są dostatecznie duże, przenieść je do niewielkich pojemników i wysadzić na miejsce stałe dopiero po połowie maja. Sadzonkowanie pędów jest ekstremalnie proste - ukorzeniają się bardzo szybko w wodzie i w podłożu. Można również oddzielać ukorzenione w węzłach łodygi.

Stanowisko:[/b] półcień będzie najlepszy. Roślina lubi ciepło, ale nie znosi bezpośredniego słońca. Zbyt duża ilość światła, szczególnie w połączeniu z wysoką temp., spowoduje brązowienie i więdnięcie liści. Za duży cień sprawi, że liście wyblakną i zniknie charakterystyczna plama.
Przy uprawie doniczkowej wystawa wschodnia, ewentualnie zachodnia.

Podłoże:[/b] od razu zaznaczam, że w Polsce raczej nie opłaca się uprawiać jej w ogrodzie. Pisząc "opłaca" mam na myśli plon, który możemy pozyskać. Roślina lubi wysokie temp. i sporą wilgotność powietrza, a takie warunki w gruncie będzie mieć jedynie latem. Poza tym, nawet po połowie maja ziemia nie jest jeszcze odpowiednio nagrzana, a noce bywają chłodne - to sprawia, że roślina po prostu nie przyrasta lub (w przypadkach ekstremalnych, gdy temp. spadnie poniżej 6 st. C) nawet zamiera. Jeśli jednak ktoś ma ochotę, niech wybierze ciężkie, zlewne gleby, długo utrzymujące wilgoć, albo - co byłoby idealne - okolice oczek wodnych. Roślina ma duże zapotrzebowanie na azot, więc świetnie byłoby zapewnić jej choć średnią żyzność. Na piaskach uwiędnie w mgnieniu oka, nawet przy codziennym podlewaniu, szczególnie w czasie upałów.
Roślinie w pojemniku wystarczy zwykła ziemia do kwiatów, rozluźniona 1/3 objętości drobnego żwirku. Dodajemy także solidną garść (lub nawet dwie) granulowanego lub suszonego obornika.

Podlewanie:[/b] roślina, która lubi mieć wodę przy korzeniach. Przelać się jej nie da, zasuszyć - bardzo łatwo. Trzeba podlewać regularnie, najlepiej codziennie.
Przy uprawie doniczkowej podlewamy tak, by wierzchnia warstwa gleby była zawsze lekko wilgotna.

Nawożenie:[/b] roślina wymaga dużo azotu. Dlatego najlepiej przed wysadzeniem roślin na miejsce stałe przekopać ziemię z jakimś nawozem z dużą zawartością tego pierwiastka. Najlepiej, by był to nawóz długodziałający.
Nawozimy regularnie, raz w tygodniu, ale połową zalecanej dawki. Tu również w grę wchodzi jedynie nawóz do roślin zielonych. Jeżeli takowego nie posiadamy, stosujemy ten ogólnego przeznaczenia.

Zimowanie:[/b] gdy zapowiadane są chłodne noce, z temp. poniżej 6 st. C, wykopujemy roślinę i przesadzamy do pojemnika, w którym spędzi zimę. I tu zaczynają się problemy, bo przezimować ją w pojemniku to prawdziwa sztuka. Po pierwsze, ograniczmy trochę podlewanie. Po drugie, umieśćmy ją w miejscu, gdzie temp. nie przekroczy 15-18 st. C. Po trzecie, często i regularnie zraszajmy. Jeżeli ktoś może, niech na zimę przeniesie roślinę do ogrzewanej szklarni. Znacznie łatwiej jest pobrać sadzonki i ukorzenione przechować przez zimę. Jedna uwaga - nie stawiajmy rośliny blisko okna, bo od niego czasem też może przemarznąć, przynajmniej jakaś jej część. Na wiosnę przycinamy rośliny o 1/3, żeby usunąć wyciągnięte pędy i pobudzić nasze ziółko do wzrostu.

Choroby i szkodniki:[/b] mszyce, przędziorki i mączliki, ale rzadko. Z chorób mączniak, ale również niezbyt często. O ile nie przesuszymy rośliny, będzie zdrowa.

Uwagi:[/b] dla tych, którzy zechcą zaprzyjaźnić się z dzisiejszą bohaterką. Bardzo często jako P. odorata oznaczone są w szkółkach dwa inne gatunki rdestu - P. virginiana i P. microcephala. Pierwszy jest rośliną cieniolubną, drugi zaś wymaga pełnego słońca. Obie rośliny nie mają wartości przyprawowej.

Obrazek
P. virginiana (gatunek).

Obrazek
Kultywar 'Painter's Palette'.

Obrazek
P. microcephala (kultywar 'Red Dragon').

Zastosowanie:[/b] w Wietnamie sądzi się, że roślina tłumi popęd seksualny. Ponoć Budda spożywał jej liście, by wytrwać w celibacie. Gorąca kąpiel z dodatkiem świeżych gałązek ma odmładzać skórę, wygładzać zmarszczki i - ogólnie rzecz ujmując - wpływać dodatnio na urodę. Świeżo wyciśnięty sok ma hamować wypadanie włosów i nadawać im blask, a także leczyć trądzik. Stosowana wewnętrznie obniża gorączkę, zmniejsza opuchliznę i stan zapalny przy poważnych ranach, łagodzi nudności i inne dolegliwości przewodu pokarmowego, działa także delikatnie moczopędnie.
Bardzo ważna przyprawa kuchni wietnamskiej, singapurskiej, malezyjskiej i - częściowo - chińskiej. W Singapurze podstawowe zioło, dodawane do niemal wszystkiego i nazywane liściem laksa. Nieodzowny składnik zupy laksa (rodzaj gulaszu curry, przyrządzany z gotowanego kurczaka, owoców morza i warzyw, zagęszczony śmietanką kokosową) i pasty przyprawowej bumbu (w jej skład wchodzą: trawa cytrynowa, świeże owoce tamaryndowca, kłącza galangal - wspólne określenie dla imbiropodobnych kłączy 4 roślin: alpinii galgant, alpinii lekarskiej, Kaempferia galanga i Boesenbergia rotunda, papryczek chili, czosnku i pasty krewetkowej). W Wietnamie składnik zupy pho (jest to rodzaj bulionu z makaronem, podawanego z pulpetami rybnymi, kawałkami mięsa, surowymi warzywami i innymi dodatkami; znamienne dla tej potrawy jest to, że wszystkie składniki podaje się osobno - oprócz miski z makaronem, która jest "obowiązkowa" - i każdy wybiera sobie to, na co ma ochotę) i tzw. wietnamskiej kanapki (pieczywo ze smażonym na głębokim oleju mięsem i pokrojonymi w cienkie paski warzywami). W Malezji również szeroko stosowana przyprawa, głównie do zup i dań na bazie mleka kokosowego. U nas praktycznie nieznana. A smak? No cóż, przeciwników kolendry nie nakłonię, ale zwolenników gorąco zachęcam - aromat różni się znacznie od tego typowo kolendrowego, jest intensywniejszy, mniej "pluskwiakowaty" i mydlany, z wyraźną, orzeźwiającą nutą cytryny. Można ją więc używać wszędzie tam, gdzie dobrze radzi sobie nasza dobra znajoma kolendra siewna - do krewetek i innych owoców morza, zup rybnych, sosów i zup na bazie mleka kokosowego, jako świetny dodatek do chili, trawy cytrynowej i innych orientalnych przypraw. Nie obejdą się bez niej sajgonki, wzbogaci także smak tradycyjnego rosołu. Miłośnicy azjatyckiej kuchni powinni koniecznie zapoznać się z tą rośliną, z wielu opinii znalezionych w internecie wynika bowiem, że jest od swojej przybranej siostry - kolendry siewnej - o niebo lepsza.

Źródła:
1. P. odorata.
2. P. microcephala 'Red Dragon'.
3. P. virginiana.
4. Kultywar 'Painter's Palette'.
Awatar użytkownika
Doxepine
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 678
Rejestracja: 2013-07-28, 10:16

Re: Zwykłe i niezwykłe zioła Irka

Post autor: Doxepine »

Kolejna bardzo ciekawa przyprawa pochodząca z rejonów tropikalnych.

Pochutnik amarylkolistny (Pandanus amaryllifolius), zwany potocznie pandanem, jest rozłożystym krzewem z rodziny pandanowatych. W naturze dość rzadki, największe dzikie skupiska znajdują się na wyspach Moluki (wschodnia część Archipelagu Malajskiego). Obecnie występuje na terenie Azji Południowo-Wschodniej, jako uciekinier z upraw. Osiąga wysokość do 5 m. Cechą charakterystyczną wszystkich roślin z tej rodziny jest tworzenie szczudlastych korzeni przybyszowych. Pędy wzniesione, spiralnie porośnięte bardzo długimi, wąskimi liśćmi, w górnej części, na brzegach, pokrytymi drobnymi kolcami. Wydzielają one silny zapach, wyczuwalny po uszkodzeniu. Roślina dwupienna, uprawiane kultywary nie kwitną nigdy (okazy kwitnącego pochutnika zaobserwowano jedynie na Moluki).

Obrazek
Roślina w doniczce...

Obrazek
... i w naturze.

Rozmnażanie roślina bardzo rzadko zawiązuje nasiona. Nawet w naturze rozmnaża się głównie wegetatywnie. Najprostszą metodą jest pobieranie sadzonek z bocznych pędów lub korzystanie z odrostów korzeniowych. Ukorzeniają się szybko i w 100%.

Stanowisko wymaga jasnego stanowiska, ale unikamy bezpośredniego słońca. Roślina stająca na zewnątrz powinna być zacieniana w najgorętszą część dnia. Optymalna będzie wystawa wschodnia, a przy braku takiej możliwości - odległość 1-1,5 m od południowego okna. Zbyt duża ilość słońca nie szkodzi roślinie, powoduje jednak bardzo szybkie ogołacanie dolnych części pędu z liści.

Podłoże jeżeli ktoś ma taką możliwość, niech samodzielnie przygotuje podłoże z równych części kompostu, kwaśnego torfu, gliny i piasku kwarcowego. Można także zastosować mieszankę gliny i ziemi z kretowiska lub takiej z pola, na którym rosły ziemniaki. W ostateczności nada się również kupna ziemia do kwiatów z dodatkiem piasku (lub gotowe podłoże do juk, palm i dracen). Na dnie doniczki obowiązkowo musi się znaleźć warstwa drenażowa.

Podlewanie roślina ma spore zapotrzebowanie na wodę. Nie pozwólmy na zupełnie wyschnięcie podłoża. Podlewamy regularnie, ale pozwalamy, by przeschło 2-3 cm wierzchniej warstwy ziemi w doniczce. Pamiętajmy, że pochutnik lubi dużą wilgotność powietrza. Ustawienie pojemnika na tacy wypełnionej drobnymi kamieniami i wodą będzie koniecznością, o ile nie chcemy oglądać zasychających końcówek liści. Można także, co 2-3 dni obficie zamgławiać roślinę, wyłącznie rano. W zimie, przy czynnych kaloryferach, będzie to trzeba robić prawie codziennie.

Nawożenie nawozimy od lutego do sierpnia, stosując nawóz pełnoskładnikowy ogólnego zastosowania. Aplikujemy go roślinie co drugie podlewanie, ale w trzykrotnie mniejszej dawce. Dopilnujmy, by używana odżywka zawierała wszystkie mikroelementy.

Zimowanie pochutnik wchodzi w okres spoczynku we wrześniu i trwa on do końca stycznia. W tym czasie znajdujemy w mieszkaniu jasne i w miarę chłodne miejsce. Podlewamy dopiero wtedy, gdy przeschnie co najmniej 1/3 podłoża w doniczce, a czasem i połowa (jeżeli w pomieszczeniu temp. utrzymuje się w ok. 16-17 st. C). Pamiętajmy, że temp. nigdy nie może spaść poniżej 15 st. C.

Uprawa roślina, nawet uprawiana w pojemniku dorasta do niebotycznych rozmiarów i w standardowym pomieszczeniu nie będzie na nią miejsca. Dlatego staramy się w miarę regularnie, co 2 lata, odmładzać ją z odrostów korzeniowych lub sadzonek pędowych. Pochutnika przesadzamy dopiero wtedy, gdy korzenie całkowicie przerosną doniczkę. Liście pobieramy z dolnych partii pędów (i tak z czasem zaczną same odpadać) i odkładamy do lekkiego podeschnięcia. W kilku moich mądrych książkach znalazłem informację, że pochutnik uprawiany w pojemniku nie posiada tego charakterystycznego dla siebie aromatu. Trudno mi powiedzieć, czy przyczyna tkwi w tym, że roślina rośnie w ograniczonym objętościowo podłożu, czy może wynika to z błędów w pielęgnacji.

Choroby i szkodniki pochutnik jest często atakowany przez wełnowce oraz przędziorki (jeśli nie zapewnimy odpowiedniego poziomu wilgotności powietrza). Z chorób pojawić się może zgnilizna korzeni i podstawy pędu przy nadmiarze wody w podłożu, a także mączniak i szara pleśń.

Zastosowanie pochutnik nie ma jakichś szczególnych zastosowań w medycynie. Od czasu do czasu jego długie liście używane są jako bandaż. Wyplata się z nich także mnóstwo różnych przedmiotów. Zapach rośliny odstrasza karaluchy.
Wszyscy, którzy kiedykolwiek mieli styczność z liśćmi pandanu opisują jego aromat jako niesamowity. Główną substancją odpowiedzialną za tę woń jest 2-acetylo-1-pirolina, występują np. w świeżo pieczonym chlebie, ryżu jaśminowym i basmati. Niewielka ilość kumaryny dodaje specyficzną, waniliową nutę. Powszechnie stosowana przyprawa w kuchni azjatyckiej, głównie do deserów (choć w Bangladeszu i na Sri Lance dodaje się pandan także do dań słonych). Klasycznym daniem, gdzie wykorzystuje się liście tej rośliny, jest ryż gotowany na mleku kokosowym z dodatkiem cukru trzcinowego, zawijany na gorąco w pandan. Samych liści nie jada się - są one wyjmowane z potrawy, gdy tylko ich aromat do niej przeniknie. Owija się pandanem kurczaka i ryby, które są następnie pieczone w ognisku lub grillowane. Obecnie częściej stosuje się naturalny ekstrakt z rośliny (barwiony na zielono), do kupienia w niemal każdym sklepie z azjatycką żywnością. Jest on składnikiem słynnego (i trudnego w wykonaniu) pandanowego ciasta szyfonowego.
Awatar użytkownika
malina
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 6981
Rejestracja: 2013-10-26, 09:52

Re: Zwykłe i niezwykłe zioła Irka

Post autor: malina »

Dzięki za przybliżenie nowej ciekawej rośliny - pochutnika.
Pozdrawiam z uśmiechem Halina.
Nowy Ogród Maliny
Nowy Drugi Ogród Maliny
Awatar użytkownika
dziwaczek
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 524
Rejestracja: 2011-11-10, 17:35

Re: Zwykłe i niezwykłe zioła Irka

Post autor: dziwaczek »

Aż poszłam sprawdzić - mój nie pachnie :-(
Pewnie dlatego, że w donicy i w domu. Nawet nie wiedziałam, że ma takie zastosowanie. W przyszłym roku wyekspediuję go na lato do ogrodu :lol:
Pozdrawiam
elka
Awatar użytkownika
Doxepine
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 678
Rejestracja: 2013-07-28, 10:16

Re: Zwykłe i niezwykłe zioła Irka

Post autor: Doxepine »

Któż nie zna tej rośliny. Jedni cenią ją za wspaniały zapach, inni za piękne kwiaty, a jeszcze inni za jej ozdobne ulistnienie.

Lawenda wąskolistna* (Lavandula angustifolia) jest wieloletnim krzewem z rodziny jasnotowatych, pochodzącym z północnej Hiszpanii. Obecnie dziko występuje niemal w całym pasie śródziemnomorskim. W Polsce nie rośnie w naturze, jest natomiast bardzo popularną rośliną ozdobną. System korzeniowy głęboki i silnie rozgałęziony. Wyrastają z niego wzniesione, szybko drewniejące pędy porośnięte wąskolancetowatymi liśćmi pokrytymi srebrzystym kutnerem, o podwiniętych brzegach. Kwiaty o specyficznej, niebiesko-purpurowej barwie, pojawiają się na szczytach pędów w lipcu i sierpniu. Cała roślina wydziela bardzo silny, przyjemny zapach. W polskich warunkach klimatycznych lawenda dorasta maksymalnie do 1 m wysokości i ok. 0,7 m szerokości.

Obrazek
Lawendowe pola w Indiach.

Obrazek
Różne kultywary lawendy, różniące się kolorem kwiatów.

Obrazek
Pokrój rośliny.

Rozmnażanie: głównie przez wysiew nasion. Nie jest konieczna ich stratyfikacja, ale na wschody będziemy czekać nawet i 3 miesiące, a i tak będą nieregularne i bardzo rozciągnięte w czasie. Dlatego w marcu warto wysiać roślinę do niewielkiego pojemnika wypełnionego specjalnym podłożem (lub mieszaniną odkwaszonego torfu i perlitu w ilości 1:1), pojemnik przykryć folią spożywczą i umieścić w lodówce na co najmniej 2 miesiące. Po tym czasie wystarczy wyjąć pojemnik i położyć na słonecznym parapecie. Wschody pojawią się po 2-3 tygodniach. Trzeba pamiętać, że nasiona lepiej kiełkują w ciemności, dlatego warto przykryć je niewielką ilością podłoża. Siewki pikujemy na etapie 3. pary liści właściwych, a do gruntu wysadzamy dopiero na początku czerwca następnego roku (lepiej, by pierwszą zimę spędziły w pojemniku). Jeżeli ktoś nie chce się bawić w stratyfikację, nasiona może wysiać w listopadzie wprost do gruntu. Tę metodę polecam jednak jedynie osobom, które mieszkają w okolicach Szczecina, gdyż młode lawendy mają znacznie mniejszą odporność na mróz niż okazy dorosłe.
Prostszą metodą (a przynajmniej nie tak kłopotliwą) jest rozmnażanie rośliny przez sadzonki zielne. Pobiera się wiosną i latem z młodych, zdrowych wierzchołków pędów. Powinny mieć długość 7-10 cm. Należy usunąć dolne liście, koniec sadzonki zamoczyć w ukorzeniaczu do sadzonek zdrewniałych i umieścić w podłożu. Ukorzeniają się szybko i prawie w 100%. Ukorzenić można także sadzonki z piętką - wystarczy oderwać gałązkę boczną od pędu, na którym wyrosła. Warto wybrać do tego celu pędy lekko zdrewniałe.

Stanowisko: wyłącznie pełne słońce. Lawenda uprawiana w doniczce powinna być jednak zacieniana w najgorętszą część dnia, ale tylko wtedy, gdy stoi na bardzo słonecznym balkonie/tarasie, a temp. przekracza 30 st. C.

Podłoże: jeśli chcemy otrzymać lawendę obsypaną kwiatami, musimy zrezygnować z gleb żyznych. Roślina preferuje szybko nagrzewające się, piaszczyste i przepuszczalne gleby o odczynie co najmniej obojętnym. Ze względu na głęboki system korzeniowy uzdatnianie ziemi mija się z celem, ale na glebach dłużej utrzymujących wilgoć warto wysypać podłoże pod lawendą jasnymi żwirkiem, dzięki czemu unikniemy chorób grzybowych wynikających z zawilgocenia liści.
Przy uprawie doniczkowej rezygnujemy z kupnego podłoża, gdyż torf to dla lawendy zabójstwo (szczególnie w połączeniu z naszą nadmierną "troskliwością" w podlewaniu). Idealnym rozwiązaniem byłoby skombinowanie dobrze przerobionego kompostu, który rozluźniamy albo piaskiem, albo bardzo drobnym żwirkiem (minimum 1/3, a najlepiej połową objętości). Inną możliwością jest przyniesienie sobie ziemi z pola, które nie było nawożone - w tym przypadku również potrzebny jest jakikolwiek rozluźniacz. Na dnie pojemnika koniecznie musi znaleźć się warstwa drenażowa. Oba warianty wymagają także dodatku łyżeczki sproszkowanej kredy na 5 l podłoża. Gdy nie mamy innego wyjścia, lawendę można posadzić w ziemi do juk i dracen, najlepiej zawierającej długodziałające nawozy. Podłoże to, jeśli jest dobrej jakości, będzie mieć odpowiedni odczyn i przepuszczalność.

Podlewanie: lawenda charakteryzuje się znaczną odpornością na suszę i zazwyczaj nie wymaga podlewania. Jeśli jednak trafi się sucha wiosna czy lato, warto od czasu do czasu obficie podlać roślinę, nie mocząc przy tym liści. Przedłużająca się susza jest bowiem przyczyną gubienia liści w dolnych partiach pędów.
Lawendę w doniczce podlewamy regularnie, ale dopiero wtedy, gdy przeschnie ok. połowa podłoża. Używamy wody niegotowanej, ale odstanej. Przelanie rośliny objawia się nagłym i masowym żółknięciem liści.

Nawożenie: nie jest rośliną żarłoczną i nie wymaga nawożenia. Wystarczy raz w roku rozsypać pod rośliną porcję kompostu i delikatnie wymieszać z wierzchnią warstwą podłoża. Nie zaszkodzi jednak, jeśli kwitnącą lawendę zasilimy raz na jakiś czas nawozem do roślin kwitnących lub odżywką do pomidorów.
W pojemniku lawenda wymaga regularnego nawożenia. Jeżeli jako podłoża użyliśmy kompostu, stosowanie nawozów nie jest konieczne (w przypadku podłoża z dodatkiem długodziałających nawozów również). W przeciwnym razie nawożenie rozpoczynamy po 2 miesiącach od posadzenia rośliny. Stosujemy nawozy ze zmniejszoną zawartością azotu, podawane co tydzień, lecz w dwukrotnie mniejszej dawce. Zamiennie można używać biohumusu, ale co dwa tygodnie aplikujemy lawendzie pełną dawkę nawozu syntetycznego, by uzupełnić w podłożu niedobory mikroelementów.

Przycinanie: nieprzycinana lawenda szybko dziczeje, traci swą urodę i słabo kwitnie. Młode roślinki, otrzymane przez sadzonkowanie lub wysiew, skraca się w pierwszym roku co najmniej o połowę. Potem przycinamy dwa razy - tuż po kwitnieniu, zawsze przed nadejściem jesieni oraz na wiosnę, gdy roślina budzi się do życia. W pierwszym przypadku usuwamy wszystkie przekwitłe kwiaty wraz z ok. 5-7 cm pędów. Wiosną zaś usuwa się wszelkie chore, złamane, zaschnięte gałązki, resztę natomiast skraca się w miarę potrzeby i naszych upodobań. Najlepiej przycinać w taki sposób, by na roślinie pozostało ok. 5 cm zielonego (czyli niezdrewniałego) pędu. Pamiętajmy jedynie o tym, że starsze, w pełni zdrewniałe części lawendy źle znoszą skracanie - robi się to tylko w ostateczności, a i tak trzeba się liczyć z tym, że mogą nie odbić z pąków śpiących.
Warto pamiętać, że lawenda zachowuje swój ładny pokrój i obficie kwitnie jedynie przez 7-10 lat. Potem warto zastąpić ją nową rośliną.
Więcej: Przycinanie lawendy. Jak i kiedy przycinać lawendę?

Przesadzanie: ze względu na bardzo głęboki system korzeniowy, częste przesadzanie będzie koniecznością. Róbmy to jednak tak rzadko, jak tylko się da, by nie otrzymać małego krzaczka w olbrzymiej donicy. Czekamy więc, aż korzenie całkowicie przerosną pojemnik, a następnie przesadzamy do doniczki tak małej, jak to tylko możliwe. Ograniczoną ilość podłoża uda się częściowo zrekompensować nawożeniem. W ostateczności, przy wiosennym przesadzaniu, można przyciąć dolną partię korzeni, ale wyłącznie wtedy, gdy skrócimy również pędy.

Zimowanie: roślina nie jest w pełni mrozoodporna. Przy temp. -15 st. C i braku pokrywy śniegowej przemarznąć może cała część nadziemna. Dlatego w takich warunkach lepiej okrywać rośliny, szczególnie wtedy, jeśli chce się uzyskać masowe kwitnienie. Przemarznięta roślina najpewniej odbije z korzeni, ale kwitnąć będzie słabo (a przynajmniej nie tak obficie, jak to możliwe). Młode lawendy okrywać należy bezwzględnie. Przed naszymi polskimi, ostrymi zimami można się jednak zabezpieczyć - wybierzmy pod uprawę rośliny miejsca nienarażone na ostry, zimowy wiatr lub takie, w których panuje specyficzny, korzystny dla lawendy, mikroklimat. Za te starania roślina podziękuje masą kwiatów.

Przy uprawie doniczkowej nie polecam zimowania w ogrzewanym mieszkaniu. Roślina to przeżyje, ale kwitnienie będzie bardzo słabe. Zimowanie na balkonie ma sens jedynie w przypadku roślin porządnie już zdrewniałych i tylko wtedy, gdy krzew uprawiamy w co najmniej 15-litrowym pojemniku. W przeciwnym razie musimy znaleźć jej jakieś miejsce, w którym temp. nie spada poniżej 0, ale i nie przekracza 5 st. C. Podlewamy sporadycznie i tylko po to, by utrzymać minimalną wilgotność bryły korzeniowej. Gdy nie mamy innego wyjścia, postawmy roślinę na parapecie południowego okna, np. przy rozszczelnionym oknie lub w najchłodniejszej części pomieszczenia. Ograniczamy wtedy dość mocno podlewanie. Rozwiązaniem jest także zadołowanie rośliny w gruncie, ale wymagać ona wtedy będzie okrycia. Jakiekolwiek rozwiązanie wybierzemy, musimy pamiętać o tym, by pod koniec sierpnia zaprzestać nawożenia.

Więcej: Zimowanie lawendy. Jak zabezpieczyć lawendę na zimę?

Choroby i szkodniki: lawenda jest gospodarzem wirusa mozaiki ogórka. Infekcja wygląda tak:
Obrazek
W przypadku nadmiernej wilgotności podłoża może wystąpić gnicie korzeni, a przy intensywnych deszczach także choroby grzybowe liści. Ze szkodników sporadycznie pojawia się przędziorek, ale tylko na niezadbanych i regularnie przesuszanych roślinach.

Lawandyny: taką nazwę noszą wszystkie mieszańce między lawendą wąskolistną a lawendą spika (szerokolistną; L. latifolia), oznaczane po łacinie L. x intermedia. Ich kwiaty są płonne, dlatego można je rozmnażać jedynie wegetatywnie. Mieszańce te były selekcjonowane pod kątem intensywności kwitnienia, pokroju i długości pędów kwiatowych. Dzięki temu lepiej niż rośliny gatunkowe nadają się do uprawy pojemnikowej, a ich kwiaty - najczęściej mające silniejszy i trwalszy zapach - mogą być używane do żywych i suszonych bukietów.

Lawenda francuska (L. stoechas): jeżeli chcemy uprawiać lawendę w mieszkaniu, ten gatunek powinien być w pierwszej kolejności brany pod uwagę. Mnogość odmian i kultywarów sprawia, że niemal każdy znajdzie coś dla siebie. Rośliny te są odporniejsze na warunki mieszkaniowe, szczególnie zimą (kaloryfery, suche powietrze, brak korelacji między temp. a ilością światła), kwitną niezawodnie nawet bez przejścia okresu obniżonych temp. (choć ciepło ogrzewanego pomieszczenia wpływa ujemnie na intensywność kwitnienia, jednak nie w takim stopniu jak przy bohaterce dzisiejszego opisu), są mniej wrażliwe na przelanie i - ogólnie rzecz biorąc - łatwiej się z nimi "współpracuje". Trzeba jednak pamiętać, że nie są one w ogóle odporne na mróz i zimy muszą spędzać w pomieszczeniu. Poza tym, część lawandyn sprzedawana jest pod nazwą lawenda francuska, szczególnie przez nieuczciwych lub nieznających się na roślinach sprzedawców, dlatego zakupu warto dokonywać w sprawdzonych i renomowanych szkółkach.

Zastosowanie: lawenda od czasów starożytnych cieszyła się niezwykłą popularnością, głównie za sprawą olejku eterycznego, którego używano do produkcji kosmetyków. W tamtych czasach był to jednak towar luksusowy, dostępny jedynie bogatym i wysoko postawionym osobom. Od średniowiecza zaczęto roślinę uprawiać na szeroką skalę, a największe plantacje powstawały głównie we francuskiej Prowansjii, głównie za sprawą niemalże idealnych warunków klimatycznych. Dzięki temu, lawenda uprawiana w tamtym regionie charakteryzowała się (i charakteryzuje po dziś dzień) niezwykłym aromatem i największą ilością olejku. Obecnie, za najszlachetniejszą odmianę lawendy uważa się tą, która rośnie na chorwackiej wyspie Hvar. W dawnych czasach roślina poświęcona była Maryi, gdyż uważano, że symbolizuje ona Jej cnoty. Wierzono też, że odstrasza węże i inne jadowite zwierzęta oraz leczy ich ukąszenia. W przeciwieństwie do wielu roślin wytwarzających olejki eteryczne, skład olejku lawendowego silnie uzależniony jest od warunków, w jakich rośnie roślina. Dodatkowo, istnieje kilkanaście kultywarów (dostępnych jedynie plantatorom), selekcjonowanych pod kątem różnic w zapachu. Już same podgatunki lawendy - delfińska (L. angustifolia subsp. angustifolia) i pirenejska/pachnąca (L. angustifolia subsp. pyrenaica), różniące się głównie budową kwiatów - mają inny skład chemiczny olejku (delfińska zawiera więcej estrów, przez co jej zapach jest bardziej kwiatowy, ale i szybciej się ulatnia).
Olejek lawendowy tłoczony jest z samych pędów kwiatowych, które zawierają go najwięcej. Z ok. 100 kg surowca otrzymuje się - w zależności od odmiany - od 1 do 3 kg czystego olejku. Pozostałości, zwane wodą lawendową, nie są marnowane - służą do produkcji tańszych kosmetyków. Poza tym, lawenda to także bardzo skuteczny środek odstraszający mole, zarówno te żerujące na ubraniach, jak i na produktach spożywczych.
Lawenda stosowana zewnętrznie ma właściwości kojące i przeciwzapalne. Woda lawendowa jest skutecznym środkiem na trądzik i problemy z przetłuszczającą się skórą. Udowodniono w badaniach na ludziach, że olejek i inne produkty z lawendy działają uspokajająco. Spożywanie preparatów z tej rośliny wpływa na funkcjonowanie ośrodków w mózgu odpowiedzialnych za sen. Z tego powodu lawenda normalizuje rytm snu, poprawia jego jakość i wydłuża przerwy między przebudzeniami. Jej działanie jest tym silniejsze, im dłużej jest używana. Ponadto, lawenda nie uzależnia, a sen, jaki przynosi - w przeciwieństwie do wielu leków syntetycznych - jest identyczny z naturalnym.
Stosowanie lawendy stanowi pewne zagrożenie dla zdrowia. U młodych chłopców używanie kosmetyków z olejkiem z rośliny lub jej spożywanie prowadzić może do wystąpienia ginekomastii (wzrost piersi u mężczyzn, wywołany zaburzeniami hormonalnymi). Substancje zawarte w lawendzie mają także właściwości fotouczulające.
No cóż, jeśli chodzi o sztukę kulinarną, reakcje na smak lawendy są skrajne. Niektórzy uważają, że to roślina wyłącznie kosmetyczna i jedzenie potraw nią przyprawionych kojarzy im się ze spożywaniem mydła lub szamponu do włosów. Ja osobiście uwielbiam jej charakterystyczny, trudny do opisania smak, przypominający nieco rozmaryn. Bez względu na poglądy odnośnie do wartości kulinarnych lawendy należy pamiętać, by stosować ją ostrożnie i z umiarem. Jest obowiązkowym składnikiem ziół prowansalskich (to, co można kupić w Polsce, to jedynie podróbka nie mająca nic wspólnego z prawdziwą mieszanką), jest też popularnym dodatkiem do mięs, szczególnie tych grillowanych. Małe gałązki można wrzucać do słoików z przetworami, np. do ogórków kiszonych lub korniszonów. Zapewniam, że smak będzie wyjątkowy. Miód lawendowy - bardzo popularny we Francji - uważany jest za jeden z najszlachetniejszych i najbardziej aromatycznych. Poza tym, lawendą można aromatyzować cukier, ciasta i ciasteczka, kremy, zimne i ciepłe napoje, a także czekoladę, z którą komponuje się znakomicie. Jeżeli ktoś kocha smak lawendy, niech przyrządzi sobie lody lawendowe - są pyszne! Najwięcej aromatu posiadają kwiaty i to ich głównie używa się w kuchni.

Źródła:
1. Wirus mozaiki ogórka na lawendzie.
2. Lawendowe pola w Indiach oraz kultywary.
3. Pokrój.

* wybrałem ten gatunek z kilku względów. Po pierwsze, jest mrozoodporny. Po drugie, jest najczęściej uprawiany komercyjnie. Po trzecie, mimo że inne gatunki również mogą być używane w kuchni, jedynie l. wąskolistna jest wykorzystywana w tym celu na szerszą skalę.
Awatar użytkownika
Iga51
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 4129
Rejestracja: 2013-10-07, 17:53

Re: Zwykłe i niezwykłe zioła Irka

Post autor: Iga51 »

Witaj Irku. Piękne te lawendowe pola. Cudowny widok i zapach w pobliżu musi być nieziemski.
Mam u siebie lawendę, która pięknie i zdrowo rośnie, są to jednak rośliny z sadzonek. Kilka razy próbowałam wysiewać. Trzymałam w lodówce nasiona (tak zalecał producent). Nawet doczekałam się maleńkich siewek, ale po wysadzeniu do gruntu, padały. Niektóre jeszcze w pojemniku przed wysadzeniem do ogrodu, też znikały. Nie udała mi się ta sztuka trzy razy. W tym roku spróbowałam rozmnożyć lawendę z gałązki przygiętej do ziemi i przysypanej. Już mam piękną młodą sadzonkę. Ukorzeniła się bez problemu. Jest już odcięta. Teraz chcę ją przesadzić na właściwe miejsce. Ale zastanawiam się, czy zrobić to teraz, czy dopiero na wiosnę. Czy ona przed zimą zdąży się ukorzenić i zaaklimatyzować na nowym miejscu. Poprzednie jednoroczne sadzonki przesadzałam wiosną.
Awatar użytkownika
malina
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 6981
Rejestracja: 2013-10-26, 09:52

Re: Zwykłe i niezwykłe zioła Irka

Post autor: malina »

Cudowne te pola lawendowe :orany:
Pozdrawiam z uśmiechem Halina.
Nowy Ogród Maliny
Nowy Drugi Ogród Maliny
Awatar użytkownika
wasilewska101
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 3977
Rejestracja: 2010-01-20, 11:14

Re: Zwykłe i niezwykłe zioła Irka

Post autor: wasilewska101 »

Wygląda jakby była podświetlana od dołu , piękny widok..
ODPOWIEDZ