To nie jest jeziorko, tylko staw.Lol@ pisze:Nie wiedziałam, że w Poznaniu są takie piękne jeziorka ...
Ten staw jest pozostałością polodowcową, która nie ma własnego naturalnego źródła wody.
Jego historię można znaleźć w internecie... Ja opiszę ją swoimi słowami w skrócie.
Parę lat temu, podczas prac przy przylegającej do stawu ulicy "Leśnych skrzatów', drogowcy zlikwidowali kanał deszczowy, który odprowadzał właśnie do tego stawu wodę spływającą z jezdni. Nie wiedzieli wtedy, że likwidacja tego dopływu wody, spowoduje wysychanie stawu.
Powodem likwidacji była obawa zanieczyszczenia tego zbiornika wodnego, olejami, startą gumą i tym podobnymi związkami chemicznymi, spłukiwanymi z ulicy podczas deszczu.
Likwidacja wspomnianego sztucznego zasilania, spowodowała stopniowe obniżanie lustra wody.
Wtedy zadecydowano się odtworzyć kanał zasilający.
Wodę z jedni nie poprowadzono już z głównych ulic, tylko z dalszych uliczek osiedla. Dodatkowo utworzono naturalne filtry, które częściowo mają oczyszczać spływającą wodę.
Dodatkowo jako ciekawostkę powiem Wam, że wokół tego stawu działy się kiedyś jakieś dziwne rzeczy.
Mam artykuł, który opisuje lądowanie nieopodal tego stawu obiektu latającego. Świadkiem tego zajścia była osoba, mieszkająca niedaleko. Naukowcy badający po tym incydencie ten staw, stwierdzili że pod nim i wokoło znajdują się jakieś metale ciężkie, które mogły przyciągnąć obce obiekty.
Ja latem lubię z rodziną odpoczywać nad brzegiem tego stawu, nawet tak jak i inni w nim się kąpałem. Ale od czasu jak poznałem historię, że zasilany jest wodą deszczową, unikam w nim kąpieli. Ale kąpało się fajnie... Trzeba było tylko uważać na pijawki.
Któregoś popołudnia, będąc również nad stawem z rodziną, byliśmy świadkami dziwnego wiru, który powstał na lustrze wody.
To zdarzenie widziało kilka osób, dlatego uważam, że nie miałem halucynacji.
Jak powiedział mój szwagier, który też to widział, zjawisko to przypominało wylot albo wlot jakiegoś obiektu pod lustro wody.
Obiektu co prawda nie było widać, ale za to było widać wspomniany wir.
Miał on średnicę około 1 metra, wysoki był na około 10cm, może wyższy. Woda kręciła się dość intensywnie w koło. Wir jak wir, pojawił się i zniknął, z tą różnicą, że po tym wirze na wodzie nie powstały charakterystyczne, falujące kręgi, jakie powinny powstać po ruszeniu się wody.
Ot, to tyle.
I ja tam byłem, chleb ze smalcem jadłem, colę piłem. Co widziałem, napisałem.
Poniżej wstawiłem kilka fotek poznańskiego stawu.