Zwykłe i niezwykłe zioła Irka

Założenie i pielęgnacja ogrodu ziołowego, uprawa i zastosowanie ziół
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Doxepine
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 678
Rejestracja: 2013-07-28, 10:16

Re: Nietypowe zioła

Post autor: Doxepine »

Iga51 pisze:Doxepine, z Twoich słów wnoszę, że pachnotka zwyczajna nie ma jednak rozłogów. Gdyby miała już byś o tym wiedział. Czyli jej inwazyjność - to rozsiewanie.
Tak wynika z informacji przeze mnie znalezionych. Zazwyczaj pędy kwiatostanowe usuwa się, bo szpecą i osłabiają roślinę (podobnie jak u koleusów), więc w ten sposób można wyeliminować inwazyjność pachnotki. Gorzej, gdy ktoś obsiał sobie np. obrzeże rabaty - obcinanie kwiatostanów może być wtedy żmudnym zajęciem...
Iga51 pisze:Ja nie chciałam jej hodować w doniczce, tylko przenieść ją do doniczki w celach "badawczych", czyli dla sprawdzenia, czy to na pewno ta sama roślina, którą nam zaprezentowałeś.
O jojku, jak ona jest trująca dla koni, to co dopiero dla ludzi?
Wiesz, Igo, każdy mierzy swoją miarą - jestem człowiek-doniczka :lol: , który - gdyby mógł i miał odpowiednią ilość miejsca - wszystko uprawiałby w doniczce, nawet pospolite chwasty. Musisz mi więc wybaczyć moje "wyskoki" ;-) Dla ludzi jest zupełnie nietoksyczna, natomiast konie inaczej metabolizują związki aromatyczne zawarte w pachnotce. Przez to wytwarzają się substancje uszkadzające drogi oddechowego zwierzaka. Koń - sam z siebie - raczej rabatek z pachnotką podskubywał nie będzie, ale wolałem podać tę informację, na wszelki wypadek. Igo, możesz konsumować spokojnie - wypróbowałem ją na sobie i wciąż żyję :-)
Rozbudziłaś trochę moją ciekawość - cóż Ci tam w ogródku tak natrętnie rośnie? Konieczne strzel roślince słitaśne focie i wrzuć na forum, to będziem debatować ;-)
Iga51 pisze:Jak wysieje się nasiona, to jest bezpieczna? Można ją wtedy uprawiać w celach przyprawowo-konsumpcyjnych bez strachu? Jak piszesz, w naszym kraju raczej nie ma powszechnego zastosowania. Czyli uprawiać, ale dla celów ozdobnych?
Tak, wysiana z nasion lub kupiona ze szkółki jest w 100% bezpieczna. Z tymi lekko trującymi właściwościami chyba trochę przesadziłem - jedno źródło podaje tę informację, inne zaś odradzają spożywanie dziko rosnących pachnotek ze względu na dość nieprzyjemny smak, ale bez wskazania na właściwości trujące. Ja wolę jednak dmuchać na zimne i taką informację podać, zważywszy na to, że pojawia się w źródle publikowanym, a nie w internecie.
Trudno mi coś doradzić, bo to zależy od indywidualnego gustu. Mnie smak pachnotki oczarował, ale... nie bardzo widziałem dla niej miejsce w swojej kuchni. Musisz po prostu spróbować i ocenić, a jeśli Ci nie "podejdzie", będziesz cieszyć nią oko. Wyczytałem - przy okazji szukania informacji o jej inwazyjności, że świetnie nadaje się do aromatyzowania alkoholi i różnych napojów. Procentów nie pijam, ale z napojami spróbuję. Ciekaw jednak jestem, jak smakowałaby taka naleweczka z pachnotki... :hyhy:
Iga51 pisze:Już mnie zainteresowała Twoja wzmianka, że natknąłeś się na jakąś roślinę przyprawową, o której nie miałeś pojęcia. To znaczy, możemy spodziewać się, że niedługo i my ją poznamy?
Oczywiście, że poznacie! Nie zdradzę, co to będzie (trzeba przecież stopniowo dawkować napięcie, prawda? :lol: ), ale mogę powiedzieć, że w świecie roślin przyprawowych to prawdziwy wyjątek. No, i że jej uprawa to wyższa szkoła jazdy.
Awatar użytkownika
Iga51
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 4129
Rejestracja: 2013-10-07, 17:53

Re: Nietypowe zioła

Post autor: Iga51 »

Doxepine. No to o pachnotce wiem już chyba wszystko. Jesteś doskonale przygotowany na każde pytanie. Sama jestem ciekawa czy nalewka z pachnotki byłaby udana. Jak na razie nalewki robię tylko z wiśni i z malin. Ale kto wie...... Jak tylko się pachnotka u mnie pokaże, to strzelę fotkę. Zresztą w przyszłym sezonie każdej roślince będę robiła zdjęcie. Poza tym lubię rozmawiać o roślinach, bo wtedy najwięcej zapamiętuję, niż gdybym tylko czytała informację z jednego źródła. Jak widać Ty korzystasz z wielu i ciekawie to komasujesz. Nawet dla laika Twoja prezentacja jest czytelna.
Już się nie mogę doczekać tej nowej ciekawostki. :oczami:
Awatar użytkownika
Doxepine
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 678
Rejestracja: 2013-07-28, 10:16

Re: Nietypowe zioła

Post autor: Doxepine »

Iga51 pisze:Doxepine. No to o pachnotce wiem już chyba wszystko. Jesteś doskonale przygotowany na każde pytanie. Sama jestem ciekawa czy nalewka z pachnotki byłaby udana. Jak na razie nalewki robię tylko z wiśni i z malin. Ale kto wie...... Jak tylko się pachnotka u mnie pokaże, to strzelę fotkę. Zresztą w przyszłym sezonie każdej roślince będę robiła zdjęcie. Poza tym lubię rozmawiać o roślinach, bo wtedy najwięcej zapamiętuję, niż gdybym tylko czytała informację z jednego źródła. Jak widać Ty korzystasz z wielu i ciekawie to komasujesz. Nawet dla laika Twoja prezentacja jest czytelna.
Już się nie mogę doczekać tej nowej ciekawostki. :oczami:
O jejku, Igo, tyle miłych słów... Jest mi naprawdę miło, a i czuję się trochę onieśmielony ;-) Aby ukryć moje zmieszanie, śpieszę z opisem kolejnej rośliny.

* * *
W świecie roślin przyprawowych to prawdziwy wyjątek. Z tego względu wymaga pewnej wprawy i doświadczenia, zdecydowanie odradzam jej uprawę osobom, które dopiero zaczynają przygodę z roślinami doniczkowymi lub z ziołami uprawianymi w pojemnikach. Tych bardziej "opierzonych" gorąco zachęcam, by dali roślinie szansę, bo mogę zaręczyć, że takiego aromatu nie spotkają nigdzie indziej.

Chińskie przysłowie mówi, że "ryż musi mieć nogi w wodzie, a głowę w ogniu". Tę radę trzeba wziąć sobie do serca również przy uprawie tej rośliny.

Limnofila wonna (zwana także limnofilą pachnącą; łac. Limnophila aromatica) to roślina jednoroczna lub krótkowieczna bylina, zamierająca wkrótce po kwitnieniu. Jest bliską kuzynką pachnotki zwyczajnej (Perilla frutescens). Należy do rodziny babkowatych. W naturalnym środowisku rośnie głównie w Azji Południowej, na polach ryżowych (już po zbiorze), nad brzegami jezior i rzek oraz wszędzie tam, gdzie po porze deszczowej długo utrzymuje się podmokłe podłoże. Jest rośliną dość pospolitą. Osiąga wysokość 25-50 cm. Liście lancetowate, na brzegach karbowane. Mają długość ok. 5 cm i szerokość do 1,5 cm. Przy podstawie może wytwarzać płożące, ukorzeniające się pędy boczne. W naturalnym środowisku kwitnie tuż po porze deszczowej. Drobne, jasnoniebieskie, ozdobne kwiaty pojawiają się tylko na tej części rośliny, która znajduje się nad taflą wody. Jest popularną, ale wymagającą, rośliną akwariową, gdyż bardzo dobrze znosi całkowite zanurzenie. Cała roślina wydziela przyjemny zapach. Choć w sklepach akwarystycznych można kupić rośliny o tej nazwie, nie zawsze jest to l. wonna. Istnieją bowiem dwa inne gatunki o bardzo podobnym wyglądzie, nieposiadające żadnej wartości użytkowej w kuchni.

Obrazek
Tak roślina gatunkowa wygląda w naturze...

Obrazek
... a tak w akwarium.

Jedna uwaga, roślina zmienia kształt liści w trakcie kwitnienia. Istnieje także gatunek l. aromaticoides (przez niektórych w ogóle nie wyodrębniany, ale traktowany jako odmiana). Jego liście są dłuższe, a ich spodnia część zabarwiona jest na różowo-fioletowy kolor. Przy zakupie dopytajmy, czy roślina wydziela przyjemny zapach, będziemy wtedy pewni, co kupujemy.

Rozmnażanie:[/b] w naturze roślina wytwarza całe mnóstwo nasion, bowiem duża część z nich nie przetrwa pory suchej. W warunkach uprawy pojemnikowej lub akwariowej rozmnaża się wyłącznie przez sadzonkowanie. W tym celu ścina się sam wierzchołek pędu głównego (kilka centymetrów) i wkłada to podmokłego podłoża. Ukorzeniają się po 2-3 tygodniach. W tym czasie koniecznie pojemnik należy włożyć do przezroczystego worka foliowego i codziennie prowadzić tzw. suplementację dwutlenkiem węgla (czyli, dosłownie, chuchać i dmuchać na roślinę). W sprzyjających warunkach roślina wytwarza pędy boczne płożące, które ukorzeniają się dość szybko. Można wtedy odciąć już ukorzenioną rozłogę. Należy robić to żyletką lub ostrym nożem, by nie zmiażdżyć łodygi. W akwariach i płytkich zbiornikach wodnych może stać się z tego względu rośliną inwazyjną.

Informacje ogólne:[/b] wspominałem już, że jest to roślina wymagająca w uprawie. Nie ma więc mowy o standardowej uprawie typu: wsadzić, podlewać, nawozić. Będziemy musieli włożyć w to znacznie więcej pracy, ale głównie na etapie przygotowania odpowiedniego ekwipunku uprawowego. Podkreślam, że jest to roślina wybitnie wilgocio- i światłolubna. Pomijam zupełnie aspekt uprawy w akwarium, gdyż się na tym nie znam. Odsyłam jednak do kółek akwarystycznych i na fora tematyczne - jestem pewien, że uzyskacie tam wszelkie informacje (jeśli kogoś zainteresuje akurat ten aspekt wykorzystania rośliny). Od razu zaznaczę, że istnieje kilka sposobów uprawy tej rośliny i trzeba będzie trochę poeksperymentować, gdyż u jednej osoby skuteczna będzie ta metoda, u drugiej zaś inna. Bardzo ważne jest jak najszybsze wykonywanie wszelkich prac z rośliną na świeżym powietrzu. Dlatego przed przesadzaniem, wymianą podłoża i innymi zabiegami, roślinę należy wyjąć z pojemnika i szczelnie całą zawinąć folią. W przeciwnym razie bardzo szybko zginie.

Podłoże:[/b] pierwszy problem to odpowiednie podłoże. W środowisku naturalnym deszcze i powodzie monsunowe nanoszą bardzo luźny, ekstremalnie żyzny i przepuszczalny materiał glebowy. Właśnie na takich stanowiskach rośnie limnofila. Podstawową charakterystyką takiego podłoża jest jego porowatość. Wolne przestrzenie między naniesionym materiałem zajmuje i woda, i powietrze. Trzeba przygotować odpowiednią ilość dobrej, żyznej gliny, którą mieszamy z piaskiem kwarcowym (trzeba unikać jak ognia piasku z zawartością węglanów) i keramzytem. Po wymieszaniu ziemia powinna być kleista, ale nie ciężka. Roślinę umieszczamy w pojemniku i obkładamy korzenie tą mieszanką. Pamiętajmy, by nie ubijać podłoża wokół korzeni. Bez powietrza w glebie roślina zacznie gnić. Gdyby ktoś miał problemy ze znalezieniem gliny (odradzam kupno glin dla plastyków, gdyż mogą być one konserwowane substancjami chemicznymi), można kupić kulki gliniano-torfowe, które często stosowane są do uprawy roślin akwariowych. Kulki te trzeba wcześniej delikatnie rozmoczyć w wodzie, aby dało się je wymieszać z pozostałymi składnikami. W ostateczności można zastosować zwykłą ziemię do kwiatów (choć ja odradzam), trzeba ją jednak wymieszać z solidną dawką keramzytu.

Uprawa w pojemniku:[/b] nie ma jednego sprawdzonego przepisu na uprawę tej rośliny. Podam więc kilka możliwych metod:
1) metoda "na worek"* - doniczkę bez otworów drenażowych z rośliną umieszczamy w szerokim worku z dość grubej, przezroczystej folii. Wdmuchujemy w nią powietrze z płuc i zawiązujemy szczelnie. W folii robimy kilka niewielkich otworów. Najlepiej wybrać worek z zamkiem błyskawicznym (czy jak tam to się nazywa).
2) metoda "na szkło" - zamiast foliowego worka, można zastosować szklany pojemnik i to w nim umieścić roślinę. Podłożem wykładamy dno takiego pojemnika i sadzimy w nim roślinę. Dla przykładu, na zdjęciu poniżej, zobaczyć można begonię uprawianą w ten sposób.
Obrazek
3) metoda "na osłonkę" - rośline wsadzamy do pojemnika z dużą ilością otworów drenażowych. Do osłonki wsypujemy drobny żwir (nie może być wapienny, granitowy ani inny, który powoduje nadmierny wzrost pH), keramzyt lub wermikulit i zalewamy go porządnie wodą do wysokości wsypanego materiału. Odczekujemy pół godziny i ewentualnie dolewamy wody, gdyby okazało się, że żwir wchłonął jej nieco. Doniczkę wkładamy w osłonkę, a całość do worka foliowego.
4) metoda "na butelkę" - bierzemy dwie butelki plastikowe. W węższej ścinamy spód, w który sadzimy roślinę. Drugiej, trochę szerszej, również ścinamy dolną część tak, by móc nałożyć ją na roślinę. Miejsce nałożenia uszczelniamy taśmą samoklejącą, a górę zakręcamy nakrętką. Wygląda to mniej więcej tak, jak na poniższym zdjęciu, ale sami widzicie, że to, co rośnie w takiej konstrukcji to raczej karykatura rośliny. Ja wybrałbym szerszą butelkę, którą da się zakręcić.
Obrazek
5) metoda "szklarenkowa" - jeżeli ktoś ma małą (naprawdę małą) szklarenkę, może spróbować. Wtedy roślinę przygotowuje się według metody "na worek".
W każdej z tych metod uprawy musimy pamiętać o jednym: rośliny nie wyciągamy, ani nie wietrzymy worka, bo po 5 minutach będzie się ona nadawać do wyrzucenia.

Podlewanie:[/b] roślinę - uwaga! - podlewa się tylko raz, zaraz po posadzeniu. Ziemia powinna być mokra, ale nie może stać w niej woda. Najlepiej sprawdzić to palcem - jeżeli podłoże pod delikatnym naciskiem wydziela z siebie wodę, ale znajduje się ona całkowicie w podłożu, jest ok. Uprawa zamknięta znacznie zmniejsza straty wody wywołane parowaniem. Może się jednak zdarzyć, że w czasie sezonu wegetacyjnego roślina będzie wymagać dolania odrobinki wody. Można to oczywiście zrobić, ale nie za często. Nadmierna ilość wody wstrzyma wzrost rośliny, choć pocieszający jest fakt, że rośliny nie da się przelać. Z drugiej strony, choćby leciutkie przesuszenie to pewna śmierć limnofili. Jeszcze jedna uwaga - pH podłoża w trakcie całego okresu uprawy powinno wahać się w granicach 5-7. Warto zaopatrzeć się w kilka papierków do mierzenia odczynu podłoża w celach kontrolnych. Gdy pH nadmiernie wzrośnie lub spadnie, roślina padnie w mgnieniu oka. Woda do zraszania i podlewania powinna być miękka - czyli pozostaje nam filtrowanie lub gotowanie.

Nawożenie:[/b] roślina potrzebuje bardzo dużo fosforu i potasu. Jest także wrażliwa na brak żelaza. Jako że rośliny standardowo się nie podlewa, trzeba sobie radzić inaczej. Poszukajmy wpierw nawozu ze zmniejszoną ilością azotu, a jednocześnie ze sporą dawką żelaza. Rozcieńczamy go, by uzyskać 10-krotnie mniejsze stężenie niż zalecane przez producenta i co 2-3 dni zraszamy nim obficie roślinę. Standardowy nawóz do kwiatów wystarczy, choć polecam - w razie wystąpienia problemów - zwrócić się ku preparatom do roślin akwariowych, szczególnie takim, które służą do uzupełniania niedoborów żelaza.

Stanowisko:[/b] w warunkach, w jakich możemy uprawiać tę roślinę, pełne, południowe słońce nie wchodzi w rachubę. No, chyba że mamy ochotę na gotowaną limnofilę. Unikamy bezpośredniego słońca, ale wymagane jest bardzo jasne stanowisko. Spróbujmy ustawić ją ze 2 m od południowego okna. Drugim warunkiem jest temperatura. Powinna wahać się w granicach 15-27 st. C. Na wyższą nie będzie narzekać, ale może ją odebrać jako sygnał do rozpoczęcia kwitnienia.

Zimowanie:[/b] temp. nie mniejsza niż 12 st. C. Przyda się paraper nad kaloryferem i jak najwięcej słońca. Trudno ją będzie utrzymać, ale można spróbować. Jeżeli zakwitnie (a to jest dla rośliny "wyrok śmierci"), przycinamy pędy, usuwając zaczątki kwiatów. Bardzo dobrze zimuje za to w akwarium.

Choroby i szkodniki:[/b] raczej nic jej nie będzie, jeśli nie przesuszymy i nie zostawimy na świeżym powietrzu.

Zastosowanie:[/b] trwają dopiero badania nad medycznym zastosowaniem limnofili. Wiadomo, że jest ona silnym antyoksydantem i hamuje wczesny etap powstawania reakcji zapalnej. Aromat roztartych w palcach liści służy jako środek relaksujący, usuwający napięcia i nerwowość. Roślina budzi zachwyt wśród smakoszy. Jej aromat opisywany jest jako silny, agresywny i przytłaczający, ale jednocześnie wyjątkowy, niespotykany i bardzo przyjemny. Posiada dominującą i niezwykle silną nutę cytryny i kuminu (kminu rzymskiego), z lekkim posmakiem gałki muszkatołowej i curry. Z tego względu idealnie pasuje do zup i potraw z ryb. Świetnie aromatyzuje kurczaka, nadając mu niepowtarzalny smak. Idealnie komponuje się także z wołowiną, szczególnie ze stekiem. Bardzo popularna przyprawa w kuchni wietnamskiej i kambodżańskiej - nieodzowny składnik tradycyjnej zupy canh chua. W polskiej kuchni na pewno wzbogaci smak wigilijnego karpia oraz naszej tradycyjnej zupy z ryb słodkowodnych, podkreśli także smak gulaszu wołowego i pieczonego mięsa. Przyprawiać należy już ugotowane potrawy, gdyż nawet krótkotrwała obróbka termiczna całkowicie pozbawia roślinę smaku.

* nazwy są robocze, wymyślone przeze mnie. Nic lepszego do głowy mi nie przyszło, wybaczcie więc ich... toporność.
Awatar użytkownika
Iga51
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 4129
Rejestracja: 2013-10-07, 17:53

Re: Nietypowe zioła

Post autor: Iga51 »

Jak to dobrze, że poczekałam. Przeczytałam z przyjemnością wszystko co napisałeś o Limnofili wonnej. Miałeś rację. Jest to ciekawa, wyjątkowa roślina. Najdziwniejsze jest to, że to kuzynka pachnotki zwyczajnej, a jakże inne warunki uprawy. Nie sądzę, żeby ktoś zdecydował się na hodowanie tej rośliny.
Chyba tylko w celach doświadczalnych, albo właśnie w akwarium. Tylko, że uprawiana w akwarium już w żaden sposób nie nada się jako przyprawa. Natomiast w dużym szklanym pojemniku, owszem. Widzę, że bardzo się nią zainteresowałeś. Chcesz spróbować?
Prezentacja bardzo szczegółowa. Gdyby ktoś się jednak zdecydował, to w Twoim opisie znajdzie chyba absolutnie wszystko, co jest potrzebne do uprawy tej rośliny. To może być ciekawe wyzwanie.
Dziękuję za tak interesujący wykład. I nie bądź taki skromny. Nie ma mowy o żadnej toporności.
Dobrej nocy życzę.
Awatar użytkownika
Doxepine
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 678
Rejestracja: 2013-07-28, 10:16

Re: Nietypowe zioła

Post autor: Doxepine »

Iga51 pisze:Jak to dobrze, że poczekałam. Przeczytałam z przyjemnością wszystko co napisałeś o Limnofili wonnej. Miałeś rację. Jest to ciekawa, wyjątkowa roślina. Najdziwniejsze jest to, że to kuzynka pachnotki zwyczajnej, a jakże inne warunki uprawy. Nie sądzę, żeby ktoś zdecydował się na hodowanie tej rośliny.
Ja też myślę, że gra nie jest warta świeczki. Spotkałem się z opinią, że ten sam efekt uzyskamy, przyprawiając potrawę skórką cytrynową i kuminem, a te składniki nie wymagają żadnych prac (oprócz pójścia do sklepu).
Iga51 pisze:Chyba tylko w celach doświadczalnych, albo właśnie w akwarium. Tylko, że uprawiana w akwarium już w żaden sposób nie nada się jako przyprawa. Natomiast w dużym szklanym pojemniku, owszem. Widzę, że bardzo się nią zainteresowałeś. Chcesz spróbować?
Mam trochę roślin na swojej liście "do spróbowania" i limnofila nie jest na jej szczycie. Kiedyś pewnie spróbuję, ale - tak, jak piszesz, Igo - w celach eksperymentalnych.
Iga51 pisze:Prezentacja bardzo szczegółowa. Gdyby ktoś się jednak zdecydował, to w Twoim opisie znajdzie chyba absolutnie wszystko, co jest potrzebne do uprawy tej rośliny. To może być ciekawe wyzwanie.
Dziękuję za tak interesujący wykład. I nie bądź taki skromny. Nie ma mowy o żadnej toporności.
Dobrej nocy życzę.
Zapomniałem wspomnieć o bardzo ważnej rzeczy - co 2-3 dni trzeba wdmuchiwać do pojemnika, w którym uprawiana jest roślina, powietrze z płuc. To się ładnie nazywa suplementacja dwutlenkiem węgla ;-) Igo, dziękuję Ci za moralne wsparcie i dużo miłych słów! :)
Awatar użytkownika
Iga51
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 4129
Rejestracja: 2013-10-07, 17:53

Re: Nietypowe zioła

Post autor: Iga51 »

Doxepine, nie Ty powinieneś mnie dziękować, ale ja Tobie. Czytam te Twoje prezentacje jak najlepszą powieść i żałuję, że nie zainteresowałam się roślinami 20 lat wcześniej. Życie zawodowe, dzieci, obowiązki domowe zabierały mi cały czas. Ileż teraz muszę nadrabiać. Świat roślin, to cuda nad cudami. Zawsze marzyłam o ogrodzie. Teraz moje marzenia się spełniają. Mimo, że pochodzę z miasta i spędziłam tam prawie całe życie, to tu na wsi dopiero odkrywam prawdziwe życie. Ja nawet zbóż nie umiałam odróżnić. A teraz uczę się wszystkiego. Trochę późno, ale przyroda na to zasługuje, żeby poświęcić jej swój czas. Dalej będę śledzić wszystkie Twoje wpisy. Posługujesz się językiem bardzo łatwo przyswajalnym, nie żadnym wydumanym, naukowym.
Kłaniam się :padam:
Awatar użytkownika
Doxepine
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 678
Rejestracja: 2013-07-28, 10:16

Re: Nietypowe zioła

Post autor: Doxepine »

Iga51 pisze:Doxepine, nie Ty powinieneś mnie dziękować, ale ja Tobie. Czytam te Twoje prezentacje jak najlepszą powieść i żałuję, że nie zainteresowałam się roślinami 20 lat wcześniej. Życie zawodowe, dzieci, obowiązki domowe zabierały mi cały czas. Ileż teraz muszę nadrabiać. Świat roślin, to cuda nad cudami. Zawsze marzyłam o ogrodzie. Teraz moje marzenia się spełniają. Mimo, że pochodzę z miasta i spędziłam tam prawie całe życie, to tu na wsi dopiero odkrywam prawdziwe życie. Ja nawet zbóż nie umiałam odróżnić. A teraz uczę się wszystkiego. Trochę późno, ale przyroda na to zasługuje, żeby poświęcić jej swój czas. Dalej będę śledzić wszystkie Twoje wpisy. Posługujesz się językiem bardzo łatwo przyswajalnym, nie żadnym wydumanym, naukowym.
Kłaniam się :padam:
Oglądałem wczoraj program dokumentalny, w którym w bardzo rzeczowy sposób przedstawiono, że mieszkanie w mieście nam nie służy. Doskonale Cię rozumiem, mnie blokowisko do tej pory przeraża, mimo że żyję w nim od urodzenia. Po nocach i z wypiekami na twarzy wyobrażam sobie swój ogród, co bym tam posadził, jakie warzywa, owoce i zioła bym uprawiał itp. ;-) Gdzieś w głębi duszy każdego z nas ciągnie do kontaktu z naturą. Po to uprawia się rośliny w doniczkach, a przynajmniej ja robię z tego powodu. Rzeczywiście, świat roślin jest zadziwiający i stale mnie zaskakuje różnorodnością i pięknem.

Najbardziej cieszy mnie to, że być może komuś się te opisy przydadzą. Poza tym, zawsze warto poznawać nowe rośliny, nawet jeśli nigdy nie będziemy ich uprawiać. Roślinami przyprawowymi interesuję się stosunkowo krótko, ale im bardziej się w nie zagłębiam, tym bardziej okazuje się to niezwykle fascynujące.
Awatar użytkownika
Doxepine
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 678
Rejestracja: 2013-07-28, 10:16

Re: Nietypowe zioła

Post autor: Doxepine »

Dla niektórych roślin jadalnych czasy prosperity i popularności minęły bardzo dawno i nie zanosi się, by miały one nadejść z powrotem. Czasem powodem były zmiany społeczne. Gdy z najniższej warstwy wyodrębniła się klasa średnia, w odruchu zerwania ze swoją - ich zdaniem wstydliwą - przeszłością porzuciła swoje tradycje kulinarne. Kto z nas dziś je tłuczony pasternak czy rzepę, pożywienie biedoty? Lasu rąk nie widzę. Podobnie dzieje się z roślinami przyprawowymi. Niektóre odchodzą w niepamięć z powodów czysto praktycznych - ich aromat nie odpowiada współczesnym gustom (np. wrotycz pospolity), inne znikają w gąszczu zagranicznych naleciałości kulinarnych, jeszcze inne... No cóż, jeszcze inne stają się ofiarą pazerności i bezmyślności człowieka. Dzisiejszy opis dotyczy właśnie takiego przypadku.

Dzięgiel litwor (znacznie bardziej znany pod nazwą arcydzięgiel litwor; łac. Angelica archangelica) jest dwuletnią lub wieloletnią rośliną z rodziny selerowatych. W ramach jednego gatunku botanicy wyodrębniają dwa podgatunki: typowy (A. archangelica supsp. archangelica) i nadbrzeżny, rosnący w pasie nadmorskim i wzdłuż brzegów rzek (A. archangelica subsp. litoralis). Dzięgle rosną w naturze wszędzie tam, gdzie ziemia jest żyzna i próchnicza, a przede wszystkim wilgotna. Dlatego tak licznie można je było spotkać nad brzegami rzek, potoków, na łąkach podmakających, a także w górach. Obecnie jest objęty w Polsce całkowitą ochroną, bo przez niekontrolowany zbiór ze stanowisk naturalnych został praktycznie wytępiony. Potężna roślina, dorastająca do 2,5-3 m. Pod ziemią znajduje się sporych rozmiarów kłącze o grubości 5 cm, z którego wyrastają liczne, długie i cienkie korzenie. Z pustej w środku (w międzywęźlach) łodygi wyrastają duże, ciemnozielone, długoogonkowe, pierzaste liście. Listki mają jajowaty kształt i powcinane brzegi. Kwiaty zebrane w baldachy, koloru zielonkawego, pojawiają się od maja do lipca na szczytach pędów. Cała roślina wydziela silny, bardzo przyjemny zapach.

Obrazek

Rozmnażanie: przez wysiew nasion. Najlepsze efekty uzyskamy przygotowując rozsadę. W tym celu już w lipcu wysiewamy nasiona pojedynczo do niewielkich pojemników z podłożem do wysiewów. Nie należy ich przykrywać, gdyż do kiełkowania wymagają światła. Następnie pojemniczki okrywamy folią i umieszczamy w lodówce na 6 tygodni. Po upływie tego czasu przenosimy je do pomieszczenia o temp. pokojowej. Wschody pojawiają się najczęściej w ciągu 2 tygodni. Gdy po 4 tygodniach z pojemniczka będzie wiało pustką, nasionko można wyrzucić, bo na "stówę" nie wzejdzie. Gdy rozsadza będzie miała 3 liście właściwe i 8-10 cm wysokości, wysadzamy ją do gruntu w odstępie min. 60 cm, choć lepiej stosować odległość większą, nawet do 1 m.
Siew wprost do gruntu bywa zawodny. Jeżeli jednak ktoś chce, powinien to robić w sierpniu.
Można również rozmnażać dzięgla przez podział korzeni. Jest to jednak dość kłopotliwe, wymaga bowiem wykopania rośliny, co do najprostszych zabiegów nie należy.

Stanowisko: w naszym klimacie pełne słońce. Choć zazwyczaj wiatry mu nie szkodzą, warto znaleźć dla niego choć trochę zaciszne miejsce. W półcieniu również będzie rósł dobrze, ale odbije się to na intensywności jego smaku.

Uprawa: jeżeli sadzimy ją jako ozdobę ogrodu, typ ziemi nie jest ważny. Gdybyśmy jednak chcieli wykorzystać ją jako przyprawę, trzeba będzie roślinie choć trochę dogodzić. Wybierzmy więc glebę przepuszczalną, próchniczą i dobrze utrzymujące wilgoć. Żyzność gleby znacznie poprawia aromatyczność dzięgla, dlatego przy słabszych lub szybko przesychających glebach warto wykopać spory dół i dać do niego masę kompostu wymieszanego z kilkoma szpadlami zwykłej ziemi do kwiatów. Dzięki temu roślina będzie miała wszystko, co jej potrzebne. Odczyn nie jest bardzo istotny, bo urośnie zarówno na kwaśnych, jak i zasadowych glebach. Optymalne jest jednak stanowisko lekko kwaśne lub obojętne. Na piaskach roślina będzie wymagać regularnego podlewania, świetnie natomiast poradzi sobie na glinach. Pamiętajmy, że to roślina olbrzymia, więc warto dać jej samodzielne stanowisko, by wyeksponować jej urok jako ozdoby ogrodu. Świetnie rośnie wokół oczek wodnych, potoczków i innych niewielkich zbiorników, zastępując np. tatarak. Choć kompost powinien wystarczyć, nie zaszkodzi podlać ją lub podsypać od czasu do czasu nawozem pełnoskładnikowym, 2-3 razy w ciągu sezonu wegetacyjnego, aby uzupełnić ewentualne braki mikroelementów. Również w czasie suszy nie omijajmy je przy podlewaniu. Za te starania odwdzięczy się cudownym aromatem. Jako że jest to roślina monokarpiczna (zamiera po wydaniu nasion), warto obcinać pojawiające się pędy kwiatowe. Dzięki temu będzie ozdobą ogrodu przez wiele lat.
Mała uwaga ważna dla osób chcących zebrać własne nasiona: dzięgiel łatwo krzyżuje się z koprem ogrodowym (Anethum graveolens) i fenkułem (Foeniculum vulgare), a także z innymi roślinami z rodziny selerowatych. Uzyskane w ten sposób nasiona wydadzą rośliny o zupełnie innym, często niezbyt przyjemnym zapachu i smaku. Dlatego nie sadźmy tych roślin w bezpośrednim sąsiedztwie.
Zazwyczaj piszę o ziołach, które można uprawiać w doniczkach. Tym razem odradzam, ze względu na rozmiary rośliny. Gdyby jednak ktoś chciał spróbować, niech przygotuje sobie solidną i głęboką donicę (ceramiki nie polecam, bo ciężka). Na dno obowiązkowa warstwa większych i mniejszych kamieni - odprowadzi wilgoć i ustabilizuje pojemnik. Jako podłoże najlepszy będzie kompost z domieszką ziemi kwiatowej, a w ostateczności sama kupna ziemia, rozluźniona co najmniej 1/3 objętości wermikulitu lub drobnego żwirku. W pojemniku roślina powinna mieć stale lekko wilgotne podłoże, więc podlewamy, gdy tylko wierzchnia warstwa ziemi przeschnie. Nawozimy regularnie, co drugie podlewanie, ale połową dawki, stosując nawóz pełnoskładnikowy lub do roślin kwitnących (nadmiar azotu zmniejsza aromat rośliny). Jedna uwaga - uprawa pojemnikowa może być kłopotliwa na małych balkonach.

Choroby i szkodniki: ze szkodników rzadko mogą pojawić się przędziorki, szczególnie przy suchym i upalnym lecie. Trzeba też zwrócić uwagę na miniarki, zmieniki i mszyce, a także mączliki. Dzięgiel podatny jest na plamistość liści.

Zastosowanie: dzięgiel lata świetności ma już dawno za sobą. A szkoda, bo dawniej uznawany był za remedium na wszelkie choroby. Stąd zresztą wzięła się jego łacińska nazwa - wg legendy jego cudowne (anielskie) właściwości były zasługą Archanioła Rafała. Współczesna medycyna doceniła jednak tę roślinę, zalecając jej stosowanie jako leku na chorobę Bürgera, utratę apetytu (np. spowodowaną niektórymi lekami) i choroby przewodu pokarmowego. O leczniczych właściwościach dzięgla można by napisać monografię, więc pozwólcie, że na tym poprzestanę. Kulinarnie również popadła w zapomnienie. Wydaje mi się, że to trochę zasługa złego PR, bo praktycznie w każdej publikacji pojawia się wzmianka o obecności silnie uczulających na światło słoneczne furanokumaryn (przypomina mi to strach przed ogórecznikiem). Oczywiście, dzięgiel zawiera je w dość dużych dawkach, ale nie tylko on - prawie wszystkie selerowate są uznawane za silne alergeny i kontakt z nimi może u osób wrażliwych wywołać reakcje skórne (a nawet napady astmy). Ostrzeżenie przed tymi związkami jest więc zasadne jedynie w przypadku alergików i osób, które regularnie zażywają preparaty sporządzone z tej rośliny. W przeciwnym razie nie ma się czego obawiać. Drugim powodem jest to, że - pozyskując ją z naturalnym stanowisk - bywała często mylona z silnie trującym szalejem jadowitym (Cicuta virosa). Z tego powodu stanowczo odradzam prób kulinarnych z roślinami, które być może rosną w waszych ogrodach i są podobne do dzięgla, ale których sami nie sadziliście (konsultacja ze specjalistą jest bardzo wskazana). Trudno opisać smak rośliny, ale kto choć raz ją spróbował, nigdy więcej się nie pomyli i z zamkniętym oczami będzie wiedział, co je. Jest on głęboki, intensywny; przypomina trochę lukrecję, ale z... piżmowym posmakiem i nutą jałowca. Jadalna jest cała roślina. Najbardziej aromatyczne są korzenie, potem ogonki liściowe i łodygi, nasiona, a na samym końcu liście i kwiaty. Korzenie można suszyć i kruszonymi przyprawiać potrawy, smażyć w cukrze lub zrobić z nich marmoladę. W tym celu wykopuje się rośliny jesienią po pierwszym roku wegetacji, myje dokładnie i lekko podsusza. Następnie odcina się całą "drobnicę", a korzeń obiera, kroi i smaży w cukrze. Łodygi młodych roślin można przyrządzać jak szparagi. Najlepiej smakują polane masłem (bardzo popularne wśród Lapończyków). Nasiona można stosować zarówno do słodkich, jak i słonych marynat. Idealnie komponują się z marynowanymi śliwkami, gruszkami, a także z kompotami z tych owoców. Liście możemy dodawać do sałatek owocowych. Smażone na maśle ogonki liściowe z cebulą są genialnym dodatkiem do wieprzowiny. Najpopularniejsza jednak jest konfitura, zwana anżeliką. Jadłem kiedyś pączki nadziewane właśnie tym przetworem i choć było to dość dawno temu, wciąż pamiętam ten nieziemski smak. Do tego celu najlepiej nadają się rośliny w drugim roku uprawy. W tym celu łodygi i grubsze ogonki liściowe, zebrane wiosną, kroi się na kawałki o dł. 5-7 cm. i blanszuje w lekko osolonej wodzie. Potem trzeba zdjąć z nich skórkę, pokroić drobniej i wrzucić do syropu (1kg cukru na 3/4 szkl. cukru; proporcja na 1 kg łodyg). Smażyć tak długo, aż staną się przeźroczyste. Taka konfitura, a także inne części dzięgla, świetnie komponują się z kwaśnymi owocami (rabarbar, wiśnia), podkreślając ich smak i - co ważniejsze - niwelując ich kwaśność. Ciasto z rabarbarem (który jest mdły w smaku) zyskuje znacznie przez dodatek dzięgla. Kandyzowane fragmenty łodygi i ogonki liściowe są także używane do ozdabiania ciast i deserów.
Szymon Syreński (Syreniusz), twórca wybitnego dzieła Zielnik - ilustrowanego przewodnika po roślinach użytkowych z epoki renesansu, pisał o dzięglu: Frasującym się korzeń na szyję zawieszony frasunek odpędza i serce wesołe czyni. Nie ma chyba lepszej rekomendacji dla tej rośliny.
Awatar użytkownika
wasilewska101
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 3977
Rejestracja: 2010-01-20, 11:14

Re: Nietypowe zioła

Post autor: wasilewska101 »

Ja mam go w ogrodzie ale i na rowach można go spotkać tylko ten pewnie jest trujący .. Swój dostałam od znajomego i dodaję go do dżemów .. Można go dodawać do sosów ale u mnie nikt nie lubi takiego smaku ..
Awatar użytkownika
Iga51
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 4129
Rejestracja: 2013-10-07, 17:53

Re: Nietypowe zioła

Post autor: Iga51 »

Doxepine pisze: Po nocach i z wypiekami na twarzy wyobrażam sobie swój ogród, co bym tam posadził, jakie warzywa, owoce i zioła bym uprawiał itp. ;-) Gdzieś w głębi duszy każdego z nas ciągnie do kontaktu z naturą. Po to uprawia się rośliny w doniczkach, a przynajmniej ja robię z tego powodu. Rzeczywiście, świat roślin jest zadziwiający i stale mnie zaskakuje różnorodnością i pięknem.
Kto jak kto, ale Ty zdecydowanie powinieneś mieć chociaż małą działeczkę. A robisz coś w tym kierunku?

Dzięgiel litwor - wyjątkowo ciekawa roślina, skoro ma aż takie duże zastosowanie. Jak zobaczyłam ją na zdjęciu, to oczywiście stwierdziłam, że u mnie rośnie jej sporo. Dopiero w miarę czytania Twojego opisu, mina mi zrzedła, bo to pewnie ten dziki, czy trujący. Skąd wiedzieć, czy to jest ten właściwy. Może tu na wsi ludzie go hodowali. Ja w każdym razie dotychczas walczyłam z nim jako uciążliwym chwastem. Prawdą jest, że jest bardzo mocno ukorzeniony, a jeszcze jak rośnie razem z pokrzywami, to możesz sobie wyobrazić , jak trudno to usunąć.
Doxepine pisze:(1kg cukru na 3/4 szkl. cukru; proporcja na 1 kg łodyg)
Czy to nie mało być "1 kg cukru na 3/4 szklanki wody, 1 kg łodyg" ?
Awatar użytkownika
Danka
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 13263
Rejestracja: 2008-03-11, 20:17

Re: Nietypowe zioła

Post autor: Danka »

Nie jestem pewna czy nie mylę tego ziela z inną roślina ale wydaje mi się, że także można dzięgla używać jako naturalnej maggi do rosołu. Kiedyś dostałam podobną roślinę od koleżanki ale przeszkadzała mojej teściowej i ją wykopała. Od tamtej pory już nie rośnie w moim ogrodzie.
Awatar użytkownika
Iga51
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 4129
Rejestracja: 2013-10-07, 17:53

Re: Nietypowe zioła

Post autor: Iga51 »

Danusiu, jako maggi do zup i sosów używa się lubczyka ogrodowego. Wystarczy dotknąć listka i już ręce pachną tak samo jak maggi. Mam tę roślinę od początku w moim ogrodzie warzywnym. Zielone ścinam przed zimą i suszę w pęczkach. Natomiast jak przenosiłam ją w inne miejsce, to część korzeni wysuszyłam i utarłam. I świeży lubczyk używam przez całe lato, a suszony zimą.
Awatar użytkownika
Danka
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 13263
Rejestracja: 2008-03-11, 20:17

Re: Nietypowe zioła

Post autor: Danka »

Iga51 pisze:Danusiu, jako maggi do zup i sosów używa się lubczyka ogrodowego. Wystarczy dotknąć listka i już ręce pachną tak samo jak maggi. Mam tę roślinę od początku w moim ogrodzie warzywnym. Zielone ścinam przed zimą i suszę w pęczkach. Natomiast jak przenosiłam ją w inne miejsce, to część korzeni wysuszyłam i utarłam. I świeży lubczyk używam przez całe lato, a suszony zimą.
:-D Wiedziałam, że gdzieś dzwoni :hyhy: Dzięki za przypomnienie :-D
Awatar użytkownika
wasilewska101
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 3977
Rejestracja: 2010-01-20, 11:14

Re: Nietypowe zioła

Post autor: wasilewska101 »

Ja swój lubczyk siekam z natką pietruszki koperku i szczypiorku i mrożę .. Córka go wiąże z porem i selerem i dodaje taką mrożonkę do rosołu ..
Awatar użytkownika
Iga51
Mistrz dyskusji!
Mistrz dyskusji!
Posty: 4129
Rejestracja: 2013-10-07, 17:53

Re: Nietypowe zioła

Post autor: Iga51 »

Jak mrożę włoszczyznę to zawsze dodaję małą gałązeczkę lubczyku z listkami do każdej porcji. Wtedy rosół ma piękny zapach i smak.
ODPOWIEDZ