Róże - uprawa, nawożenie, sadzenie, choroby
Ze zdjęć wynika, że jest to choroba zwana... zamieraniem pędów. Występuje najczęściej na krzewach przycinanych. Rozpoczyna się zwykle od miejsca cięcia i schodzi do dołu. Może się zatrzymać na którymś odgałęzieniu, tak jak to widać na zdjęciach. Najlepiej skrócić pęd do zdrowej tkanki, a miejsce zranienia posmarować pastą Funaben.
Dzięki za podpowiedzi
róże przyciełam do zdrowej tkanki,zabezpieczyłam narazie emulsią z Topsinem{muszę kupić Funaben},dodatkowo podlałam wszystkie krzaki róż roztworem Topsinu,tydzień wcześniej były opryskane Miedzianem.Teraz przyjdzie mi czekać na reakcję,co z tego wyniknie,czy uda się zachamować tę infekcję....
róże przyciełam do zdrowej tkanki,zabezpieczyłam narazie emulsią z Topsinem{muszę kupić Funaben},dodatkowo podlałam wszystkie krzaki róż roztworem Topsinu,tydzień wcześniej były opryskane Miedzianem.Teraz przyjdzie mi czekać na reakcję,co z tego wyniknie,czy uda się zachamować tę infekcję....
Róże w rękach laika.
Witam
Odkryłam Wasze forum dopiero niedawno i teraz mam nadzieję, że dzięki Waszej ogromnej wiedzy będę mogła hodować moje róże i cieszyć się ich pięknem.
Ale do rzeczy.
Od dwóch lat jestem posiadaczką róży wielkokwiatowej "Irena" nie mając zielonego pojęcia o ogrodach, to mój pierwszy w życiu ogród. Aż mi wstyd za mój brak wiedzy w tej dziedzinie, który doprowadził do opłakanego stanu ten przecudny kwiat.
We wrześniu 2009 zakupiłam 10 krzewów tej róży u ogrodniczki, ale najpierw nawieźliśmy czarnoziem, teren piaszczysto-gliniasty, dopiero wtedy posadziłam róże, wyglądały przecudnie i tak cieszyłam sie nimi do jesieni, za radą Pani ogrodniczki u której zakupiłam ten szlachetny kwiat, przyciełam je po przekwitnięciu - późną jesienią i tak do wiosny 2010 r., w którym to róże zakwitły, liście były ciemnozielone, a kwiaty były przeciężkie i przeogromne, choć w czasie kwitnienia niektóre liście zaczęły zółknąć i brązowieć, spryskałam je jakimś preparatem na mszyce (tak mi doradzono), wytrwały do listopada 2010 r. (pierwsze zdjęcie). Wtedy to, znowu je obciełam na zimę, niektóre przy ziemi 15-20 cm i poczekałam do wiosny 2011 r. ale ... i tu się zaczyna hodowanie róż... nie więdząc co, gdzie, kiedy i jak..., aż mi wstyd.
Róże w większości odbiły ale... te przycięte nisko przy ziemi wyglądają na zdrewniałe "umarłe", choć wypuściły dzikie pędy (chyba to się nazywa wilczki), długie cienkie łodygi z małymi bladozielonymi liściami, inne w ogóle pozostały takie zdrewniałe, inne zaś odbiły, łodyga jest gruba z pięknym liściem (do czerwca), wtedy to zaczęły żółknąć, brązowieć i opadać, mimo tego kwiat był - jest wielki, cieżki, mięsisty - prześliczny choć łodyga bezlistna (drugie zdjęcie). Raz nawiozłam, nie pamietam jakim preparatem, jakimś standardowym do róż.
Chcę je wszystkie przesadzić w jedno miejsce (wyczytałam, że to najlepsza pora na te czynności), by uzyskać gęsty różany klomb, ale nie wiem, czy te zdziczałe i zdrewniałe też, czy po prostu je usunąć?
Nie wiem, czy powinnam nawieźć je teraz jakimś preparatem, by je wzmocnić na przyszły sezon kwitnienia?
Proszę, nauczcie mnie hodować moje róże.
Dziękuję Wam, za istnienie tego forum, za to, że dzielicie się Swoją wiedzą, dzięki Wam będę mogła cieszyć się pięknem róż.
Pozdrawiam Alicja
Odkryłam Wasze forum dopiero niedawno i teraz mam nadzieję, że dzięki Waszej ogromnej wiedzy będę mogła hodować moje róże i cieszyć się ich pięknem.
Ale do rzeczy.
Od dwóch lat jestem posiadaczką róży wielkokwiatowej "Irena" nie mając zielonego pojęcia o ogrodach, to mój pierwszy w życiu ogród. Aż mi wstyd za mój brak wiedzy w tej dziedzinie, który doprowadził do opłakanego stanu ten przecudny kwiat.
We wrześniu 2009 zakupiłam 10 krzewów tej róży u ogrodniczki, ale najpierw nawieźliśmy czarnoziem, teren piaszczysto-gliniasty, dopiero wtedy posadziłam róże, wyglądały przecudnie i tak cieszyłam sie nimi do jesieni, za radą Pani ogrodniczki u której zakupiłam ten szlachetny kwiat, przyciełam je po przekwitnięciu - późną jesienią i tak do wiosny 2010 r., w którym to róże zakwitły, liście były ciemnozielone, a kwiaty były przeciężkie i przeogromne, choć w czasie kwitnienia niektóre liście zaczęły zółknąć i brązowieć, spryskałam je jakimś preparatem na mszyce (tak mi doradzono), wytrwały do listopada 2010 r. (pierwsze zdjęcie). Wtedy to, znowu je obciełam na zimę, niektóre przy ziemi 15-20 cm i poczekałam do wiosny 2011 r. ale ... i tu się zaczyna hodowanie róż... nie więdząc co, gdzie, kiedy i jak..., aż mi wstyd.
Róże w większości odbiły ale... te przycięte nisko przy ziemi wyglądają na zdrewniałe "umarłe", choć wypuściły dzikie pędy (chyba to się nazywa wilczki), długie cienkie łodygi z małymi bladozielonymi liściami, inne w ogóle pozostały takie zdrewniałe, inne zaś odbiły, łodyga jest gruba z pięknym liściem (do czerwca), wtedy to zaczęły żółknąć, brązowieć i opadać, mimo tego kwiat był - jest wielki, cieżki, mięsisty - prześliczny choć łodyga bezlistna (drugie zdjęcie). Raz nawiozłam, nie pamietam jakim preparatem, jakimś standardowym do róż.
Chcę je wszystkie przesadzić w jedno miejsce (wyczytałam, że to najlepsza pora na te czynności), by uzyskać gęsty różany klomb, ale nie wiem, czy te zdziczałe i zdrewniałe też, czy po prostu je usunąć?
Nie wiem, czy powinnam nawieźć je teraz jakimś preparatem, by je wzmocnić na przyszły sezon kwitnienia?
Proszę, nauczcie mnie hodować moje róże.
Dziękuję Wam, za istnienie tego forum, za to, że dzielicie się Swoją wiedzą, dzięki Wam będę mogła cieszyć się pięknem róż.
Pozdrawiam Alicja
Ogólna rada dotycząca cięcia róż mówi o tym, że róż nie przycina się na jesieni. Wedle tego ja swoje róże tnę dopiero wiosną. Ale nie mam wielkiego doświadczenia z wielkokwiatowymi, więc może jeszcze się ktoś z forum wypowie.
Na jednym ze zdjęć (z października) widać jeden z krzewów pozbawiony liści. Może to wskazywać na podatność róży Irena na czarną plamistość. Efektem tej choroby jest właśnie taki efekt w końcowej fazie okresu wegetacyjnego (czasem wcześniej, gdy bardzo zaatakowane). Walczyć z tą chorobą można się nauczyć i o to bym się nie obawiała, ale... niektóre z krzewów mogły też być zaatakowane i na tyle osłabiło to krzewy, że niektóre przemarzły, a odbijały wiosną tylko podkładki. Z tych bym zrezygnowała, bo jeśli nie odbiły, to raczej nie ma na co liczyć.
Na jednym ze zdjęć (z października) widać jeden z krzewów pozbawiony liści. Może to wskazywać na podatność róży Irena na czarną plamistość. Efektem tej choroby jest właśnie taki efekt w końcowej fazie okresu wegetacyjnego (czasem wcześniej, gdy bardzo zaatakowane). Walczyć z tą chorobą można się nauczyć i o to bym się nie obawiała, ale... niektóre z krzewów mogły też być zaatakowane i na tyle osłabiło to krzewy, że niektóre przemarzły, a odbijały wiosną tylko podkładki. Z tych bym zrezygnowała, bo jeśli nie odbiły, to raczej nie ma na co liczyć.
Zgadzam się. Róże powinno się przycinać dopiero wiosną, a te kwitnące raz w sezonie dopiero latem po kwitnieniu. W przypadku róż, u których odbiły tylko dziczki i nie ma ani jednego pędu róży szlachetnej raczej nie mamy już co liczyć na piękne duże kwiaty.
Brązowienie i opadanie liści, to na pewno tak jak napisała Daniela, skutek czarnej plamistości. W przypadku tej choroby dobrze jest reagować już przy wczesnych objawach.
W tym roku już nie przywrócimy jej liści, ale można o to zadbać w przyszłym.
Brązowienie i opadanie liści, to na pewno tak jak napisała Daniela, skutek czarnej plamistości. W przypadku tej choroby dobrze jest reagować już przy wczesnych objawach.
W tym roku już nie przywrócimy jej liści, ale można o to zadbać w przyszłym.
Dziękuję za konkretne i profesjonalnie przekazane rady , aż miło było posłuchać Waszych opinii.
Na szczęście w tym temacie są tylko trzy strony wątków, więc nie przeraziło mnie czytanie i zauważyłam, że nie jestem jedyna z czarną plamistością i już (chyba) wiem, czym się tego pozbędę.
Ale się cieszę jest iskierka nadziei na piękne róże, mimo tego, że muszę się rozstać z sześcioma krzewami. Dodam, że nawet zabawiłam się w rozmnożenie moich róż, pewnie nieumiejętnie, ale tylko tak dowiem się czy skutecznie, czy nie.
Poucinałam łodygi ze "zdrowej" róży zgodnie z opisem jednej ze stron internetowych n/t hodowli róż, zanurzyłam w rozrobionym w/g instrukcji ukorzeniaczu "Korzonek Superstart", wsadziłam do doniczek i osłoniłam woreczkami. Na razie chodzę do nich codziennie i je pieszczę okiem. Zobaczymy co mi z tego wyjdzie.
Swoją drogą, to warto najpierw poczytać o różach zanim się wybierze tę najbardziej odporną na choróbska odmianę.
... pierwsze koty za płoty..., oby nie wszystkie
Wielkie DZIĘKUJĘ.
Na szczęście w tym temacie są tylko trzy strony wątków, więc nie przeraziło mnie czytanie i zauważyłam, że nie jestem jedyna z czarną plamistością i już (chyba) wiem, czym się tego pozbędę.
Ale się cieszę jest iskierka nadziei na piękne róże, mimo tego, że muszę się rozstać z sześcioma krzewami. Dodam, że nawet zabawiłam się w rozmnożenie moich róż, pewnie nieumiejętnie, ale tylko tak dowiem się czy skutecznie, czy nie.
Poucinałam łodygi ze "zdrowej" róży zgodnie z opisem jednej ze stron internetowych n/t hodowli róż, zanurzyłam w rozrobionym w/g instrukcji ukorzeniaczu "Korzonek Superstart", wsadziłam do doniczek i osłoniłam woreczkami. Na razie chodzę do nich codziennie i je pieszczę okiem. Zobaczymy co mi z tego wyjdzie.
Swoją drogą, to warto najpierw poczytać o różach zanim się wybierze tę najbardziej odporną na choróbska odmianę.
... pierwsze koty za płoty..., oby nie wszystkie
Wielkie DZIĘKUJĘ.
Pozdrawiam Alicja
Re: Pytanie do eksperta - różne problemy z różami
Bardzo proszę o pomoc w zdiagnozowaniu co może być przyczyną zwijania się liści róż.Bardzo się cieszyłam bo wszystkie moje róże ładnie przezimowały i te stare i nowe wsadzane pózną jesienią. Teraz na dwóch widzę problem i nie wiem co mam robić .W różach jestem
Pozdrawiam Jola
Problem z moją różą
Witam,
w zeszlym roku dotstałm róże na pniu i pieknie kwitła sobie do przymrozków. teraz odbiła sie po zimie już od dołu i mam pytanie - czy powinnam usunąc te dolne odrosty, żeby wyprowadzić ja znowu na pień (czyli zostawic tylko górny odrost)? jak pielegnowac te różę?
w zeszlym roku dotstałm róże na pniu i pieknie kwitła sobie do przymrozków. teraz odbiła sie po zimie już od dołu i mam pytanie - czy powinnam usunąc te dolne odrosty, żeby wyprowadzić ja znowu na pień (czyli zostawic tylko górny odrost)? jak pielegnowac te różę?
Re: Pytanie do eksperta - różne problemy z różami
Magoldo odrosty poniżej miejsca szczepienia róży należy usuwać, bo podkładka jest z innej róży, która zagłuszy tę właściwą
-
- Witamy na forum!
- Posty: 1
- Rejestracja: 2012-05-29, 09:29
Re: Pytanie do eksperta - różne problemy z różami
Witam. Mam problemy ze swoimi różami. Błagam o pomoc. Najpierw problem objął jedna różę, w tej chwili choruje już 5 innych. Bardzo się boję, że wszystkie się zmarnują. Dołączam zdjęcia.
Re: Pytanie do eksperta - różne problemy z różami
Witam. Piszę z prośbą o radę. Mamy na działce wieloletnią różę pnącą. Ma może z 20 lat... jest biała. Po zimie mieliśmy uciechę, gdyż jako jedna z nielicznych, ku naszemu zdziwieniu przetrwała wiosenne mrozy. Wypuściła pędy-nie te poniżej szczepienia,tylko ciąg dalszy starych gałęzi, listki, i mnóstwo pąków kwiatowych. Po czym doznaliśmy szoku, gdy kwiaty,zamiast pełnych,dorodnych,pokazały się płaskie,jak u dzikiej. Czy róża może w taki sposób zdziczeć? Czy to jest nieodwracalne? Ma mnóstwo owoców Czy owoce ze zdziczałej w taki sposób róży są jadalne? Proszę o pomoc.
Re: Pytanie do eksperta - różne problemy z różami
Warto żebyś zrobiła zdjęcia i je tu pokazała. Wtedy łatwiej będzie poradzić.
Re: Pytanie do eksperta - różne problemy z różami
To jest jedyne zdjęcie róży, jakie się uchowało. Początki kwitnienia. Owoców nie pokażę, bo właśnie suszą się w piekarniku Nie wiem,czy nie struję rodziny. Krzew zamierzam wykarczować i wkopać tam milin. Ale jeszcze wolę upewnić się u znawców. Dziękuję Danielo za zainteresowanie i chęć pomocy. Będę wdzięczna za podpowiedź. Pozdrawiam. Danka