Winobluszcz pięciolistkowy - sadzenie, sadzonki, pielęgnacja
Kaska-Simeonowa pisze:Nie wiem czy potrzebujesz więcej niż jedną roślinę, szczególnie jeśli siatka nie jest wysoka
U mnie jedna sadzonka wyrosła jak mogła do góry i cały czas idzie na boki, w chwili obecnej myślę, że szerokość 4- 5 m już zajęła (przy jej ciągłym ograniczaniu). To przy ścianie domu. Natomiast przy siatce 1,5 m wysokiej zajęła znacznie, znacznie więcej szerokości
Jednym słowem winobluszcz szybko się rozrasta bardzo mnie to cieszy, nie potrzeba tak wielu sadzonek i nie będę musiała długo czekać, aby cieszył moje oko swoją szkarłatnoczerwoną barwą
dziękuję wszystkim za pomoc
"...od końców naszych stóp po końce naszych dłoni, do końca świata aż po grób..."
Jesienią poprzedniego roku dostałam od Reni takie piękne sadzonki winobluszczu pięciolistkowego. Wsadziłam je do ziemi, z niecierpliwością czekałam, aż dadzą oznaki, że się przyjęły. Przyszła wiosna i w końcu zobaczyłam na czterech roślinkach piękne pączki, bardzo ładnie mi rosły. Miały pączki, później pomału zaczęły tworzyć się pierwsze młode listki. To był ich pierwszy rok w moim ogrodzie. A dziś w nocy był przymrozek roślinki zmarzły : oklapły i lekko zmieniły kolor. Czy one mi jeszcze odżyją?????
Tak się z nich cieszyłam
Tak się z nich cieszyłam
"...od końców naszych stóp po końce naszych dłoni, do końca świata aż po grób..."
-
- Lubi podyskutować
- Posty: 55
- Rejestracja: 2008-12-03, 17:01
Zmarzł winobluszcz
Dziś na mojej działce też przeżyłam rozczarowanie - po mroźnej nocy. Zmarzły dopiero co wyrośnięte listki winobluszczu, hortensji( choć lekko osłoniłam), tawułki,liście aktinidii(już zawiązywały się owoce). Nawet na osłoniętym tarasie lekko podmarzły fuksje.Oj, narobił szkody majowy mróz. Czy jeszcze "zimni ogrodnicy" dadzą znać o sobie? Przyjechałam do domu zmartwiona, tyle szkody! Wiadomo, liście opadną, a czy roślinka wróci do życia?
Pozdrawiam zmartwionych stratami na działkach.
Pozdrawiam zmartwionych stratami na działkach.
ja jestem taka zła - i sobie wyrzucam cały czas, że mogłam je okryć na noc. Na dzisiejszą noc już to zrobiłam. Ale znając życie dziś przymrozku nie będzie. Wiadomo mądry Polak po szkodzie A teraz co na niego spojrzę to coraz bardziej jestem zła i jest mi przykro tak na niego czekałam
Skoro zmarzły mu pączki to z tych samych miejsc już pewnie nowych nie wypuści, i wydaje mi się, że z nowych miejsc też już nie puści. Ciekawe czy w kolejnych latach coś z nich będzie. Takie przemrożone to nawet jeśli wyrośnie to będzie jakiś "pokrzywdzony". Nie mam pojęcia co teraz robić... Chyba tylko czekać i obserwować co z tego będzie. Ahhh
Naprawdę wiem co teraz czują wszyscy, którzy stracili w ten sposób rośliny. Tak jak Ty Bronisławo - tyle roślin, tyle szkód Miejmy nadzieję, że jeszcze nam odżyją.
Ale może ktoś z Was miał już kiedyś coś podobnego jak ja i winobluszcz przeżył????
Skoro zmarzły mu pączki to z tych samych miejsc już pewnie nowych nie wypuści, i wydaje mi się, że z nowych miejsc też już nie puści. Ciekawe czy w kolejnych latach coś z nich będzie. Takie przemrożone to nawet jeśli wyrośnie to będzie jakiś "pokrzywdzony". Nie mam pojęcia co teraz robić... Chyba tylko czekać i obserwować co z tego będzie. Ahhh
Naprawdę wiem co teraz czują wszyscy, którzy stracili w ten sposób rośliny. Tak jak Ty Bronisławo - tyle roślin, tyle szkód Miejmy nadzieję, że jeszcze nam odżyją.
Ale może ktoś z Was miał już kiedyś coś podobnego jak ja i winobluszcz przeżył????
"...od końców naszych stóp po końce naszych dłoni, do końca świata aż po grób..."
-
- Lubi podyskutować
- Posty: 55
- Rejestracja: 2008-12-03, 17:01
Bronisławo my już chyba nic nie możemy zrobić - tylko okrywać rośliny przed ewentualnymi przymrozkami. U mnie dziś w nocy znów był lekki przymrozek więc dobrze, że okryłam winobluszcz. W tym okresie trzeba być szczególnie ostrożnym.
Dziękuję Dawidzie, dodałeś mi trochę otuchy Mam nadzieję, że rzeczywiście jest tak jak mówisz Widziałam, że jedna sadzonka zmarzła mi trochę mniej (później wypuściła pąki, były mniejsze, poza tym była trochę osłonięta przez jałowiec więc to jej chyba trochę pomogło).
Cóż miejmy nadzieję, że większości naszym roślinom uda się powrócić do zdrowia.
Ojjj, te wiosenne przymrozki wyrządzają wielkie szkody.
Pozdrawiam Was serdecznie
Dziękuję Dawidzie, dodałeś mi trochę otuchy Mam nadzieję, że rzeczywiście jest tak jak mówisz Widziałam, że jedna sadzonka zmarzła mi trochę mniej (później wypuściła pąki, były mniejsze, poza tym była trochę osłonięta przez jałowiec więc to jej chyba trochę pomogło).
Cóż miejmy nadzieję, że większości naszym roślinom uda się powrócić do zdrowia.
Ojjj, te wiosenne przymrozki wyrządzają wielkie szkody.
Pozdrawiam Was serdecznie
"...od końców naszych stóp po końce naszych dłoni, do końca świata aż po grób..."
Dziękuję Ci yen okazało się, że nie będę musiała prosić Cię o pomoc Mieliście rację odbił! Mogę powiedzieć, że przez te niecałe 2 tygodnie od kiedy był ten nieszczęsny przymrozek udało mu się powrócić do życia. Utworzył nowe pączki i znowu fajnie rośnie Czyli jednak twarda z niego bestia
"...od końców naszych stóp po końce naszych dłoni, do końca świata aż po grób..."