Pies niszczy rośliny. Jaki jest sposób na psa w ogrodzie?
Mój Roy ma już 8 lat, z czego 6 spędził w domu z działką - a nadal znaczy teren. Sąsiedzi mają psy, więc nie sądzę, aby istniał sposób na ukrócenie tego procederu. Środki odstraszające (do spryskiwania) też na niego nie działają. Mamy ogrodzone wszystkie roślinki, bo zdążył wykończyć nam srebrnego jałowca i kalinę sztywnolistną.
- Elżbieta 46
- Zagorzały dyskutant
- Posty: 407
- Rejestracja: 2008-05-16, 08:54
Tak, to sznaucer olbrzym pieprz i sól sprowadzony od hodowców ze Szczecina. Dzięki za komplement.
Roy wczesną młodość spędził w bloku i dopiero mając prawie dwa lata zamieszkał w domu. Sąsiedzi już wtedy mieli psa i zwierzaki wzajemnie zraszały ogrodzenie. Nie znalazłam sposobu, aby go od tego odzwyczaić. "Grubsze" sprawy załatwia zawsze poza działką, ale do codziennych obowiązków zalicza odnowienie śladów zapachowych niemal w całym ogródku.
Roy wczesną młodość spędził w bloku i dopiero mając prawie dwa lata zamieszkał w domu. Sąsiedzi już wtedy mieli psa i zwierzaki wzajemnie zraszały ogrodzenie. Nie znalazłam sposobu, aby go od tego odzwyczaić. "Grubsze" sprawy załatwia zawsze poza działką, ale do codziennych obowiązków zalicza odnowienie śladów zapachowych niemal w całym ogródku.
Beann, pozdrowienia ze Szczecina. Jednak każdy pies jest inny. Mój Kali też ma 8 lat, wychował się w bloku, od małego dzielnie asystował przy budowie domu, a zamieszkał w nim po ukończeniu roku. I od początku traktował ogród jak dom - nigdy nie "podlewał" roślinek, co nie znaczy, że nie czynił innych zniszczeń.
Teraz mamy drugiego - Ozi ma pół roku, i choc wychodzi na regularne spacery nie zauważam, aby dla niego trawka w ogrodzie i trawka przed płotem czymś się różniły. I dlatego czytając Wasze wypowiedzi o znaczeniu terenu już się boję.
Teraz mamy drugiego - Ozi ma pół roku, i choc wychodzi na regularne spacery nie zauważam, aby dla niego trawka w ogrodzie i trawka przed płotem czymś się różniły. I dlatego czytając Wasze wypowiedzi o znaczeniu terenu już się boję.
Witam!
Jestem kolejna "psiarą" na kwiatowym Forum
To moje "paskudy"czyli pięć i pół owczarka szkockiego (bo ten ostatni bywa czasowo):
więcej o moim ogródku: http://forum.poradnikogrodniczy.pl/view ... 92&start=0
baaaaardzo dużo o psach: http://www.padawancollies.com
Jestem kolejna "psiarą" na kwiatowym Forum
To moje "paskudy"czyli pięć i pół owczarka szkockiego (bo ten ostatni bywa czasowo):
więcej o moim ogródku: http://forum.poradnikogrodniczy.pl/view ... 92&start=0
baaaaardzo dużo o psach: http://www.padawancollies.com
Pozdrowienia - Padawan
-
- Witamy na forum!
- Posty: 2
- Rejestracja: 2009-01-28, 21:44
Pies w ogródku
Śliczne macie psiaki, naprawdę gratuluję bo aż miło patrzeć.
Ja mam dwie suczki-kundelki. Wciągu dnia są na podwórku, a noc spędzają w domku. Poświęcam im sporo swojego czasu i uwagi, bawię się z nimi, głaszczę i chodzę na długie spaceru do lasu. To dla mnie dwa najkochańsze kundelki na świecie i przyznam że są naprawdę grzecznymi i uczuciowymi psiakami.
Jednak jeden z nich czyni spore spustoszenia na podwórku. Chodzi o to, że moja młodsza sunia kopie straszliwe doły na podwórku. Próbowałam ją na tym kopaniu przyłapać, ale robi to zawsze wtedy, kiedy nie ma mnie w domu. Jak wracam z pracy to zwykle co kilka dni w jakimś dowolnym zupełnie miejscu wykopany jest dół. W dodatku nic tam nie zakopuje, ślady nie wskazują również na to, żeby się w tych dołach chowała. Robi to przez cały okrągły rok- bez względu na to, czy to zima czy lato - z wyjątkiem momentów kiedy leży dużo śniegu. Zupełnie nie wiem jak sobie z tym poradzić. Proszę, pomóżcie, może macie jakieś doświadczenia w takich sytuacjach?
Pozdrawiam serdecznie
Ja mam dwie suczki-kundelki. Wciągu dnia są na podwórku, a noc spędzają w domku. Poświęcam im sporo swojego czasu i uwagi, bawię się z nimi, głaszczę i chodzę na długie spaceru do lasu. To dla mnie dwa najkochańsze kundelki na świecie i przyznam że są naprawdę grzecznymi i uczuciowymi psiakami.
Jednak jeden z nich czyni spore spustoszenia na podwórku. Chodzi o to, że moja młodsza sunia kopie straszliwe doły na podwórku. Próbowałam ją na tym kopaniu przyłapać, ale robi to zawsze wtedy, kiedy nie ma mnie w domu. Jak wracam z pracy to zwykle co kilka dni w jakimś dowolnym zupełnie miejscu wykopany jest dół. W dodatku nic tam nie zakopuje, ślady nie wskazują również na to, żeby się w tych dołach chowała. Robi to przez cały okrągły rok- bez względu na to, czy to zima czy lato - z wyjątkiem momentów kiedy leży dużo śniegu. Zupełnie nie wiem jak sobie z tym poradzić. Proszę, pomóżcie, może macie jakieś doświadczenia w takich sytuacjach?
Pozdrawiam serdecznie
- Załączniki
-
- Moje psiaki
- Mamba_i_Ishii.JPG (110.94 KiB) Przejrzano 4675 razy
Spotkałam się z taką metodą. Gdy suczka wykopie gdzieś dołek, zanim go zasypiesz wrzuć jej własne odchody (jak zbierzesz na spacerze). Prawdopodobnie w tym miejscu już kopać nie powinna.
Możliwe, że mieszaniec we krwi ma koligację z jakimś psem rasy zaliczanej do norowców i instynkt się w taki sposób odzywa. A na instynkt trudna rada. Gdyby kopała w Twojej obecności mogłabyś ją skarcić i odwracać uwagę na inne, milsze dla niej zajęcia. Ale w takiej sytuacji to trudne.
Jeszcze jedno przychodzi mi na myśl - jak reagujesz gdy zobaczysz dołek po przyjściu do ogrodu? Bo jeśli spontanicznie się "wściekasz", wołasz psy i "pytasz" czy one to zrobiły, to wykazujesz (w ich mniemaniu) większe zainteresowanie. Wg mnie (na ile to możliwe) moment naprawiania spustoszeń dobierz wtedy, gdy psy tego nie widzą i postaraj się nie okazywać zainteresowania tymi szkodami.
Być może ta przekorna sytuacja oduczy kopania dołków.
Z reguły zwierzaki psocą, gdy chcą na siebie zwrócić uwagę - jak sama napisałaś robią to gdy Ciebie nie ma.
Powodzenia!
Możliwe, że mieszaniec we krwi ma koligację z jakimś psem rasy zaliczanej do norowców i instynkt się w taki sposób odzywa. A na instynkt trudna rada. Gdyby kopała w Twojej obecności mogłabyś ją skarcić i odwracać uwagę na inne, milsze dla niej zajęcia. Ale w takiej sytuacji to trudne.
Jeszcze jedno przychodzi mi na myśl - jak reagujesz gdy zobaczysz dołek po przyjściu do ogrodu? Bo jeśli spontanicznie się "wściekasz", wołasz psy i "pytasz" czy one to zrobiły, to wykazujesz (w ich mniemaniu) większe zainteresowanie. Wg mnie (na ile to możliwe) moment naprawiania spustoszeń dobierz wtedy, gdy psy tego nie widzą i postaraj się nie okazywać zainteresowania tymi szkodami.
Być może ta przekorna sytuacja oduczy kopania dołków.
Z reguły zwierzaki psocą, gdy chcą na siebie zwrócić uwagę - jak sama napisałaś robią to gdy Ciebie nie ma.
Powodzenia!
-
- Witamy na forum!
- Posty: 2
- Rejestracja: 2009-01-28, 21:44
Daniela, bardzo dziękuję za Twój post.
Z tymi odchodami to nie próbowałam, ale obawiam się że nie bardzo to pomoże w mojej sytuacji, bo ten mój niesforny psiak kopie za każdym razem w innym miejscu. Dziś jak wróciłam do domu, to właściwie mam już elegancki rów przeciwczołgowy na wypadek wojny. Wykopany tak profesjonalnie, że po prostu lepiej się nie dało. Nie wiem ile czasu te małe pracowite łapki nad nim spędziły, ale wczoraj go jeszcze nie było...
Prawdą jest, że najpierw wołałam psy do siebie i od razu wiedziałam, która kopała - widać było po łapach i nosie - zawsze jedna i ta sama winowajczyni. Ale potem przestałam, bo reprymendy nie dają efektu. Ten pies wie, że robi źle, a mimo to robi to nadal. Chyba już jej tego nie oduczę Zwłaszcza że nie robi tego nigdy kiedy jestem w domu, a wiadomo, że karanie psa "po fakcie" nie daje efektów.
Obawiam się, że masz rację - niestety zapewne jest to wybuchowa mieszanka genów, bo ma również tendencje do, ładnie mówiąc, maskowania swojego zapachu (czytaj: na spacerze jak znajdzie coś wyjątkowo śmierdzącego to się w tym z dziką frajdą wytarza). Szkoda. Z drugiej jednak strony jako psiak jest tak pocieszna i kochana, że te "psoty" jakoś jej wybaczę. Niemniej jednak gdyby ktoś miał jeszcze jakieś pomysły - będę wdzięczna:)
Pozdrawiam
Z tymi odchodami to nie próbowałam, ale obawiam się że nie bardzo to pomoże w mojej sytuacji, bo ten mój niesforny psiak kopie za każdym razem w innym miejscu. Dziś jak wróciłam do domu, to właściwie mam już elegancki rów przeciwczołgowy na wypadek wojny. Wykopany tak profesjonalnie, że po prostu lepiej się nie dało. Nie wiem ile czasu te małe pracowite łapki nad nim spędziły, ale wczoraj go jeszcze nie było...
Prawdą jest, że najpierw wołałam psy do siebie i od razu wiedziałam, która kopała - widać było po łapach i nosie - zawsze jedna i ta sama winowajczyni. Ale potem przestałam, bo reprymendy nie dają efektu. Ten pies wie, że robi źle, a mimo to robi to nadal. Chyba już jej tego nie oduczę Zwłaszcza że nie robi tego nigdy kiedy jestem w domu, a wiadomo, że karanie psa "po fakcie" nie daje efektów.
Obawiam się, że masz rację - niestety zapewne jest to wybuchowa mieszanka genów, bo ma również tendencje do, ładnie mówiąc, maskowania swojego zapachu (czytaj: na spacerze jak znajdzie coś wyjątkowo śmierdzącego to się w tym z dziką frajdą wytarza). Szkoda. Z drugiej jednak strony jako psiak jest tak pocieszna i kochana, że te "psoty" jakoś jej wybaczę. Niemniej jednak gdyby ktoś miał jeszcze jakieś pomysły - będę wdzięczna:)
Pozdrawiam
-
- Witamy na forum!
- Posty: 8
- Rejestracja: 2009-02-23, 09:10