Tuje - przycinanie, cięcie
Tuje - przycinanie, cięcie
Witam
Mam prośbę o wskazówki odnośnie przycinania tuji, a konkretnie, czy ucinać drugi czubek tuji. Jestem w tych sprawach całkowicie "zielony" opiszę zatem bardzo obrazowo. Mam posadzony żywopłot z tuj, i zauważyłem że po 3-4 latach niektóre bardzo szybko strzeliły do góry, a niektóre są mniejsze, nawet znacznie. Te mniejsze mają dwa, czasem nawet trzy "czubki" - rozgałęziają się gdzieś w połowie krzewu i rosną obok siebie. Dotąd tego nie zauważyłem - czy aby wyrównać ich wzrost powinno się obciąć któryś z tych czubków, a jeśli tak to gdzie? Przy dole, w połowie? Nie chciałbym aby krzew stał się z jednej strony łysawy, choć pewnie po paru latach to się wyrówna. A może te co są wyższe powinienem skracać do poziomu tych niższych?
Bardzo zależy mi na jak najszybszym wzroście tych krzewów, ale też równoległym wzroście. Dotąd myślałem, i pewnie też tak było - iż spowolniony wzrost niektórych krzaków spowodowany był kretami, które w końcu udało mi się w 100% opanować.
Po południu postaram się o zdjęcia, ale może na podstawie tego opisu będą już jakieś porady?
Mam prośbę o wskazówki odnośnie przycinania tuji, a konkretnie, czy ucinać drugi czubek tuji. Jestem w tych sprawach całkowicie "zielony" opiszę zatem bardzo obrazowo. Mam posadzony żywopłot z tuj, i zauważyłem że po 3-4 latach niektóre bardzo szybko strzeliły do góry, a niektóre są mniejsze, nawet znacznie. Te mniejsze mają dwa, czasem nawet trzy "czubki" - rozgałęziają się gdzieś w połowie krzewu i rosną obok siebie. Dotąd tego nie zauważyłem - czy aby wyrównać ich wzrost powinno się obciąć któryś z tych czubków, a jeśli tak to gdzie? Przy dole, w połowie? Nie chciałbym aby krzew stał się z jednej strony łysawy, choć pewnie po paru latach to się wyrówna. A może te co są wyższe powinienem skracać do poziomu tych niższych?
Bardzo zależy mi na jak najszybszym wzroście tych krzewów, ale też równoległym wzroście. Dotąd myślałem, i pewnie też tak było - iż spowolniony wzrost niektórych krzaków spowodowany był kretami, które w końcu udało mi się w 100% opanować.
Po południu postaram się o zdjęcia, ale może na podstawie tego opisu będą już jakieś porady?
-
- Lubi podyskutować
- Posty: 55
- Rejestracja: 2008-12-03, 17:01
Re: Tuje i jej czubki
Krzysztofie, poradź,jak pozbyłeś się kretów. Mam obawy, że wiosną znowu mnie odwiedzą. Jesienią miałam 20 kopczyków.
Witaj
Kretów pozbyłem się w jedyny chyba skuteczny sposób. Zaraz za przy ogrodzeniu ( jeśli jest sąsiad to od mojej strony, jeśli nie ma sąsiada to od strony zewnętrznej murka ze słupkami) wkopałem na ok 70cm od góry podwójnie złożoną folję 2mm grubą. Dodatkowo w moim przypadku - od strony pola, czyli tam gdzie mogłem sobie "trochę bardziej pozwolić" cały teren przy foli od strony pola uzupełniłem popiołem po paleniu, i u góry dopiero przysypałem ziemią. Muszę przyznać że taka zapora jest nie do przebycia dla tych diabelstw. od 2 lat nie podchodzą nawet do ogrodzenia ( pewnie popiół im smierdzi) a od strony gdzie jest sąsiad ( który chyba lubi krety) chodzą obok foli ale nie przedzierają się. Te które jeszcze buszowały na mojej działce załatwił kretołap target (ubiłem 2).
Polecam - to jedyna metoda która w moim przypadku zdała egzamin, a wiele solarnych odstraszaczy już u mnie stoi.
A propo solarów - to draństwo PRZYCIĄGA - nie odstrasza krety. Wbiłem bardzo głęboko ( oczywiście sprawne urządzenie) a krety to tak obryły że w dwóch palcach wyciągnąłem.
Kretów pozbyłem się w jedyny chyba skuteczny sposób. Zaraz za przy ogrodzeniu ( jeśli jest sąsiad to od mojej strony, jeśli nie ma sąsiada to od strony zewnętrznej murka ze słupkami) wkopałem na ok 70cm od góry podwójnie złożoną folję 2mm grubą. Dodatkowo w moim przypadku - od strony pola, czyli tam gdzie mogłem sobie "trochę bardziej pozwolić" cały teren przy foli od strony pola uzupełniłem popiołem po paleniu, i u góry dopiero przysypałem ziemią. Muszę przyznać że taka zapora jest nie do przebycia dla tych diabelstw. od 2 lat nie podchodzą nawet do ogrodzenia ( pewnie popiół im smierdzi) a od strony gdzie jest sąsiad ( który chyba lubi krety) chodzą obok foli ale nie przedzierają się. Te które jeszcze buszowały na mojej działce załatwił kretołap target (ubiłem 2).
Polecam - to jedyna metoda która w moim przypadku zdała egzamin, a wiele solarnych odstraszaczy już u mnie stoi.
A propo solarów - to draństwo PRZYCIĄGA - nie odstrasza krety. Wbiłem bardzo głęboko ( oczywiście sprawne urządzenie) a krety to tak obryły że w dwóch palcach wyciągnąłem.
-
- Lubi podyskutować
- Posty: 55
- Rejestracja: 2008-12-03, 17:01
Tuję można formować i warto bo jest łatwa i nie można jej zaszkodzić.
Więcej: jak i kiedy przycinać tuje
Więcej: jak i kiedy przycinać tuje
Witajcie
Jak zauważyła Marianna tuje można formować i lepiej jest to robić wcześniej niż czekać aż same urosną nieforemne i niekształtne.Tym bardziej, że nie jest to aż takie trudne. Dlatego namawiam do formowania korony drzewa już teraz. Pozdrawiam
PS
Wracając do kretów. Nie uwierzycie. Najlepsza metoda - mojej teściowej. Kilka razy udało jej się złapać kreta "na szpadel" sam to widziałem. Więc będąc w ogrodzie, któregoś dnia zauważyłem jak robi się kopiec tzn. ryje kret. i postanowiłem go złapać. Oczywiście pobiegłem po szpadel ale jak wróciłem i stanąłem przy kopcu to już przestał kopać. Przez kilka dni próbowałem go dopaść bacznie obserwując kopce, które zaczął robić na trawniku czy aby się, któryś z nich nie rusza. Wstawałem wcześnie rano i obserwowałem kopce, po południu obserwowałem kopce ( w/g teściowej krety kopią wcześnie rano i późnym popołudniem) i wreszcie.... kopie. Podbiegłem ze szpadlem cicho do ruszającego się kopca i całą bryłę ruszającej się ziemi podrzuciłem do góry za jednym zamachem razem z ryjącym kretem. Byłem z siebie dumny. Złapałem kreta.
Jak zauważyła Marianna tuje można formować i lepiej jest to robić wcześniej niż czekać aż same urosną nieforemne i niekształtne.Tym bardziej, że nie jest to aż takie trudne. Dlatego namawiam do formowania korony drzewa już teraz. Pozdrawiam
PS
Wracając do kretów. Nie uwierzycie. Najlepsza metoda - mojej teściowej. Kilka razy udało jej się złapać kreta "na szpadel" sam to widziałem. Więc będąc w ogrodzie, któregoś dnia zauważyłem jak robi się kopiec tzn. ryje kret. i postanowiłem go złapać. Oczywiście pobiegłem po szpadel ale jak wróciłem i stanąłem przy kopcu to już przestał kopać. Przez kilka dni próbowałem go dopaść bacznie obserwując kopce, które zaczął robić na trawniku czy aby się, któryś z nich nie rusza. Wstawałem wcześnie rano i obserwowałem kopce, po południu obserwowałem kopce ( w/g teściowej krety kopią wcześnie rano i późnym popołudniem) i wreszcie.... kopie. Podbiegłem ze szpadlem cicho do ruszającego się kopca i całą bryłę ruszającej się ziemi podrzuciłem do góry za jednym zamachem razem z ryjącym kretem. Byłem z siebie dumny. Złapałem kreta.