Prawie rasowy podrzutek Goldi
Dziewczyny mamy dość dużo zwierzątek (świnki, krówki, psy i koty) więc ma za kim biegać, a owce to chyba ostatnie ze zwierząt jakie M. wpuściłby do gospodarstwa. Kilkanaście lat temu łaskawie zgodził się na kozy i miałam je dość długo, aż zdziczałe psy zagryzły mi ostatnią. Potem lis wydusił mi wszystkie kaczki i kury. Teraz zwierzęta hodowlane są zamknięte, a psy i koty niech się same ratują. Mieszkamy w dużym mieście, a w koło pełno dzikiej zwierzyny-dziki, sarny, lisy i na dodatek bezpańskie psy. Nawet w dzień nie wiadomo kogo można spotkać.
No w takim sąsiectwie to ja bym za nic nie mieszkała. Całkiem cicho to u nas nie jest. Do głównej ulicy rangi wojewódzkiej mamy około 100m, do torów kolejowych 150m, a z niedalekiej odległości bardzo wyraźnie słychać autostradę. Sąsiedzi też czasami zachowują się zbyt głośno-warsztat samochodowy i komis samochodowy, ale w domu to mamy ciszę i spokój.
Mnie się marzy takie małe ranczo i obowiązkowo kury - jakieś też fajne, oczywiście z dala od ogroduDanka pisze:Magda, jeszcze parę innych zwierzątek i ZOO gotowe
Ale rzeczywiście, o naturalnych wrogach nie pomyślałam.
Ladys, owieczki super, ta czarna to cudeńko, za to biała bardziej rozmowna, hahaha.
To z Goldim byśmy się dogadali Dziś zebrałem kilka worków liści.edulkot pisze:Liście mam prywatne z bardzo wielu drzew:
-6 dębów
-5 lip
-1 jesion
-kilkanaście brzóz
-całe ściany winobluszczu
a zgrabiamy własnoręcznie zwykłymi grabiami do liści.
A dla osłody dla tych co nie lubią spadających liści piosneczka z krainy PaniMagdy
Naciśnij "Start"
Falling down, fallin down, yellow, red and brown
Przyroda jest lekarzem dla wszystkich chorób.
...........................Hipokrates.......................
...........................Hipokrates.......................
Krzysiu, Goldi dogada się z każdym co zapewni mu dużo miejsca dla jego rozpędzonego cielska i jakiejś zabawki w postaci gałęzi do gryzienia, fruwających liści lub miejsca do wykopania dziury. Jest bardzo chętny do każdej 'pomocy'. Fajna piosenka.
PaniMagdo, no jest co robić. Dobrze że w tym roku jest sucho to lżejsze te liściska. A jeszcze zapomniałam o drzewach sąsiada: jedna olbrzymia lipa co gubi liście i gałęzie wprost do mojego ogrodu i wielgachny klon, którego liście przywiewa wschodni wiatr. Ale co tam do wszystkiego można się przyzwyczaić.
PaniMagdo, no jest co robić. Dobrze że w tym roku jest sucho to lżejsze te liściska. A jeszcze zapomniałam o drzewach sąsiada: jedna olbrzymia lipa co gubi liście i gałęzie wprost do mojego ogrodu i wielgachny klon, którego liście przywiewa wschodni wiatr. Ale co tam do wszystkiego można się przyzwyczaić.
Z drugiej strony możesz to przerobić na nawóz, więc jakieś pozytywy są - no i co pies w ogrodzie sie wyszaleje, to jegoedulkot pisze: PaniMagdo, no jest co robić. Dobrze że w tym roku jest sucho to lżejsze te liściska. A jeszcze zapomniałam o drzewach sąsiada: jedna olbrzymia lipa co gubi liście i gałęzie wprost do mojego ogrodu i wielgachny klon, którego liście przywiewa wschodni wiatr. Ale co tam do wszystkiego można się przyzwyczaić.
No właśnie, drzewa dają pożytek cały rok. Wiosną z nadzieją oczekuję na zielone listki i oglądam, która lipa pierwsza się zazieleni, najpóźniej zielenią się dęby i też w różnym terminie, bo pewnie są różnych odmian (nigdy nie szukałam jakich są odmian i czym się różnią oprócz tempa rozwoju liści na wiosnę). Potem latem lipy rozsiewają przecudny zapach lipowego kwiecia, a dęby szumią wyniośle i przyciągają sójki bijące się o żołędzie. A jesienią to już widać na zdjęciach co przynoszą drzewa liściaste.