Pelargonie
Pelargonie
Moja mama co roku na wiosnę kupuje pelargonie .. a na jesieni się ich pozbywa.
Ja w tym roku postanowiłam je rozmnożyć żeby w kolejnym roku już nie kupować tylko mieć swoje własne młode rośliny...
Zrobiłam wszystko zgodnie z instrukcją, tj, poucinałam nożykiem końcówki pędów, na każdym zostawiłam góra 2-3 listki i wetknęłam w małe doniczki z ziemią..
W ten sposób z 4 dorosłych roślin uzyskałam około 20 sadzonek
Z braku miejsca sadzonki cała zime "siedziały" w piwnicy, stale podlewane ale niestety bez wystarczajacej ilości światła..
Wyciągnęłam je wczoraj na parapet i tu zaczynają sie schody.
Sprawdziłam - rośliny sa już ukorzenione.
Usunęłam suche liście, i te sadzonki które się nie przyjęły i zgniły.
Obecnie mam roślinki wysokości około 10cm... z długimi, bardzo jasno zielonymi liśćmi.
Co z nimi dalej robić???
Słyszałam, że żeby pelargonie się zagęściły należy je "uszczykiwać"..
Na czym to dokładnie polega? Trzeba zrywać całe liście, czy do połowy, czy całe łodygi??
Trzymać je dalej w małych doniczkach czy może już porozsadzać do docelowych donic?
Wiem, że być może moje pytanie jest trochę "głupkowate" ale naprawdę nie wiem co z tym dalej zrobić..
Ja w tym roku postanowiłam je rozmnożyć żeby w kolejnym roku już nie kupować tylko mieć swoje własne młode rośliny...
Zrobiłam wszystko zgodnie z instrukcją, tj, poucinałam nożykiem końcówki pędów, na każdym zostawiłam góra 2-3 listki i wetknęłam w małe doniczki z ziemią..
W ten sposób z 4 dorosłych roślin uzyskałam około 20 sadzonek
Z braku miejsca sadzonki cała zime "siedziały" w piwnicy, stale podlewane ale niestety bez wystarczajacej ilości światła..
Wyciągnęłam je wczoraj na parapet i tu zaczynają sie schody.
Sprawdziłam - rośliny sa już ukorzenione.
Usunęłam suche liście, i te sadzonki które się nie przyjęły i zgniły.
Obecnie mam roślinki wysokości około 10cm... z długimi, bardzo jasno zielonymi liśćmi.
Co z nimi dalej robić???
Słyszałam, że żeby pelargonie się zagęściły należy je "uszczykiwać"..
Na czym to dokładnie polega? Trzeba zrywać całe liście, czy do połowy, czy całe łodygi??
Trzymać je dalej w małych doniczkach czy może już porozsadzać do docelowych donic?
Wiem, że być może moje pytanie jest trochę "głupkowate" ale naprawdę nie wiem co z tym dalej zrobić..
- j-antoszczak
- Powoli się rozkręca
- Posty: 46
- Rejestracja: 2007-12-28, 17:03
Pelargonie z własnych sadzonek uprawiam od wielu lat. Pierwsza połowa sierpnia to najlepszy okres ukorzeniania. Po scięciu 2 wezłowych sadzonek trzeba odczekać by końce lekko przeschły, pózniej zanurzyć w ukorzeniaczu A który przyśpiesza ukorzenianie a i zapobiega chorobom grzybowym. Sadzonki ukorzeniają sie do 3 tygodni.W okresie jesienno-zimowym przechowuje je w dość chłodnym miejscu do 10*C i przy względnie dobrym oswietleniu wtedy sadzonki nie wyciągają się.Trzeba ograniczyć podlewanie by ziemia była tylko lekko wilgotna. W lutym sadze do skrzynek balkonowych i wtedy mają już wysokość ok 15cm. Po ok. 2 tyg. Jak już zaczną rosnąć obcinam wierzchołki by lepiej się krzewiły. W maju mam już pięknie kwitnące pelargonie.Można też wyhodować z nasion są wtedy rośliny zwarte i mniej podatne na choroby pelargonii.
Pozdrawiam janusz
Pozdrawiam janusz
Nie przesadzaj ich teraz do donic docelowych ,zrobisz to w marcu.
Pierwsze uszczykiwanie polega na usunięciu jedynie wierzchołków pędów, po kolejnych 2 tygodniach, odcina się dłuższe odcinki pędów i można tak powtarzać aż do połowy marca. Póżniej już nie wolno bo można usunąć pąki kwiatowe.
Uszczykuj ok 1-1,5 cm nad miejscem skąd wyrasta liść.
Pierwsze uszczykiwanie polega na usunięciu jedynie wierzchołków pędów, po kolejnych 2 tygodniach, odcina się dłuższe odcinki pędów i można tak powtarzać aż do połowy marca. Póżniej już nie wolno bo można usunąć pąki kwiatowe.
Uszczykuj ok 1-1,5 cm nad miejscem skąd wyrasta liść.
Od wielu lat mój balkon zdobią pelargonie w towarzystwie innych kwiatów. Jednak od dwóch lat na jesieni jak zaczynają się pierwsze przymrozki, wyrzucam wszystko, a na wiosnę kupuję nowe. Dla mnie jest kłopotliwe trzymanie pelargonii przez zimę, gdyż mam bardzo dużo kwiatów w doniczkach na parapetach i nie mam gdzie postawić skrzynek. Odkąd trzy lata temu znalazłam miejsce gdzie tanio mogę kupić sadzonki pelargonii, to nie trzymam ich przez zimę gdyż większy koszt jest w opłacie za wodę zużytą przez całą zimę niż cena sadzonek a i mój czas także jest cenny.
Witam!!
Jakieś dwa tygodnie temu zasadziłam pelargonie amerykańskie (tak się ponąć nazywają) na balkonie... i mam z nimi straszny problem.
Zdążyły już stracić kwiaty i co gorsze nie widać nowych pączków. Liście na dole sadzonki tracą miejscami kolor i obsychają na brzegach, mimo podlewania.
Zastanawiam się, czy to możliwe żebym kupiła stare sadzonki, ponieważ mam dwa kolory pelargonii i te których mam mniej, nie obsychają i mają pączki, a z resztą jest włąśnie nienajlepiej, a różnicę zauważyłam już przy sadzeniu. Te z którymi mam problem miały bardzo zbite i suche korzenie, a te drugie były jakby świezsze.
Nie jestem super ogrodnikiem, chcę mieć tylko piękny balkon, a tu takie coś:)
Czy jest szansa na to żeby jeszcze odżyły moje kwiatki? Może już powinnam zacząć nawozić? Chociaż pan u którego kupowałam ziemię mówił, że dopiero po miesiącu, bo ona już ma nawozy.
Balkon mam od strony zachodniej, tak więc jest tam bardzo dużo słońca, może powinnam więcej podlewać?
Jeszcze jedna sprawa. Wkrótce wyjeżdżam na tydzień, co mam zrobić z kwiatami, żeby totalnie nie padły? Może włożę doniczki do wanny? Czy to może im zaszkodzić?
Słyszałam też że wbija się w ziemię plastikową butelkę z wodą. Czy ktoś ma może lepszy patent?
Pomocy:)
Jakieś dwa tygodnie temu zasadziłam pelargonie amerykańskie (tak się ponąć nazywają) na balkonie... i mam z nimi straszny problem.
Zdążyły już stracić kwiaty i co gorsze nie widać nowych pączków. Liście na dole sadzonki tracą miejscami kolor i obsychają na brzegach, mimo podlewania.
Zastanawiam się, czy to możliwe żebym kupiła stare sadzonki, ponieważ mam dwa kolory pelargonii i te których mam mniej, nie obsychają i mają pączki, a z resztą jest włąśnie nienajlepiej, a różnicę zauważyłam już przy sadzeniu. Te z którymi mam problem miały bardzo zbite i suche korzenie, a te drugie były jakby świezsze.
Nie jestem super ogrodnikiem, chcę mieć tylko piękny balkon, a tu takie coś:)
Czy jest szansa na to żeby jeszcze odżyły moje kwiatki? Może już powinnam zacząć nawozić? Chociaż pan u którego kupowałam ziemię mówił, że dopiero po miesiącu, bo ona już ma nawozy.
Balkon mam od strony zachodniej, tak więc jest tam bardzo dużo słońca, może powinnam więcej podlewać?
Jeszcze jedna sprawa. Wkrótce wyjeżdżam na tydzień, co mam zrobić z kwiatami, żeby totalnie nie padły? Może włożę doniczki do wanny? Czy to może im zaszkodzić?
Słyszałam też że wbija się w ziemię plastikową butelkę z wodą. Czy ktoś ma może lepszy patent?
Pomocy:)
Paulina:)
-
- Lubi podyskutować
- Posty: 88
- Rejestracja: 2008-06-04, 17:51
pelargonie
WITAM.
Wtym roku miałam pięknie kwitnące pelargonie na parapecie.Dużo słyszałam o szczepkach i przechowywaniu na następny rok tych kwiatów,więc postanowiłam obciąć na krótko pędy pelargonii[5 cm wystają pędy nad ziemią].Wtej chwili pelargonie wypuściły już nowe pędy,jasnozielone.Dwa długie urwałam i wsadziłam do wody ,aby się ukorzeniły.Koleżanka jednak powiedziała mi ,stare,obcięte pelargonie już nie będą ładnie kwitły.Czy to prawda?
Czy zeszłoroczne pelargonie jeszcze się do czegoś przydadzą?Pozdrawiam
Wtym roku miałam pięknie kwitnące pelargonie na parapecie.Dużo słyszałam o szczepkach i przechowywaniu na następny rok tych kwiatów,więc postanowiłam obciąć na krótko pędy pelargonii[5 cm wystają pędy nad ziemią].Wtej chwili pelargonie wypuściły już nowe pędy,jasnozielone.Dwa długie urwałam i wsadziłam do wody ,aby się ukorzeniły.Koleżanka jednak powiedziała mi ,stare,obcięte pelargonie już nie będą ładnie kwitły.Czy to prawda?
Czy zeszłoroczne pelargonie jeszcze się do czegoś przydadzą?Pozdrawiam
Witaj!!!
Z mojego doświadczenia wynika iż coś jeszcze może będzie z pelargoniami pozostawionymi przez zimę.Jednak wiem też że nie będą tak obficie kwitły w następnym roku, jak kwitły w tym
Każda sadzonka pelargonii zakupiona wiosną i wyhodowana przez ogrodnika pochodzi ze specjalistycznej firmy-zajmującej się ich produkcją.
Takie sadzonki są,a raczej powinny być w 100% pozbawione wszelkich patogenów chorobotwórczych i innych paskudztw.Kupując właśnie takie sadzonki masz pewność,że będą zdrowe,obficie kwitnące do póznej jesieni ,i że nic nie będzie się z nimi działo.
Zmierzam do tego iż pelargonie z własnych sadzonek będą rosły i kwitły w następny sezonie ale nie będą tak piękne, jak te z których były pobrane owe sadzonki
Głównie chodzi tu o niedostatek światła zimą co jest problemem o tej porze roku,a ogrodnictwa jednak mają doświetlanie-dogrzewanie itd.
Z mojego doświadczenia wynika iż coś jeszcze może będzie z pelargoniami pozostawionymi przez zimę.Jednak wiem też że nie będą tak obficie kwitły w następnym roku, jak kwitły w tym
Każda sadzonka pelargonii zakupiona wiosną i wyhodowana przez ogrodnika pochodzi ze specjalistycznej firmy-zajmującej się ich produkcją.
Takie sadzonki są,a raczej powinny być w 100% pozbawione wszelkich patogenów chorobotwórczych i innych paskudztw.Kupując właśnie takie sadzonki masz pewność,że będą zdrowe,obficie kwitnące do póznej jesieni ,i że nic nie będzie się z nimi działo.
Zmierzam do tego iż pelargonie z własnych sadzonek będą rosły i kwitły w następny sezonie ale nie będą tak piękne, jak te z których były pobrane owe sadzonki
Głównie chodzi tu o niedostatek światła zimą co jest problemem o tej porze roku,a ogrodnictwa jednak mają doświetlanie-dogrzewanie itd.
Miłego dnia Wszystkim!!!
No to mamy Grzesiu zupełnie inne doświadczenia. Ja zawsze pobieram sadzonki z zeszłorocznych pelargonii i kwitną bardzo obficie nie ustępując pięknem tym kupionym u ogrodnika. Może to zasługa nawozu który stosuje, ale są bardzo piękne i bardziej odporne niż wyhodowane przez ogrodnika. Latem chętnie zaprezentuję.Zmierzam do tego iż pelargonie z własnych sadzonek będą rosły i kwitły w następny sezonie ale nie będą tak piękne, jak te z których były pobrane owe sadzonki
Instrukcja sadzonkowania: jak zrobić sadzonki pelargonii
No widzicie dziewczyny-to ja nie mam ręki do takich sadzonek chyba-fakt mieszkam w bloku,a pelargonie kiedyś miałem na korytarzu,na oknie od strony północnej
No i sobie rosły-ale były tak wybujałe-chude po prostu jak ja
I jednego roku miałem tak kiepskie,że następnego już nie ryzykowałem
No i sobie rosły-ale były tak wybujałe-chude po prostu jak ja
I jednego roku miałem tak kiepskie,że następnego już nie ryzykowałem
Miłego dnia Wszystkim!!!