Czasami bardzo trudno namówić go w ogóle do przyjazdu na działkę, a co dopiero do pomocy. Ale do podlewania na szczęście rwie się z ochotą. Dobre i to.
JaDorka pisze:Czasami bardzo trudno namówić go w ogóle do przyjazdu na działkę, a co dopiero do pomocy. Ale do podlewania na szczęście rwie się z ochotą. Dobre i to.
Bo, żeby były pracowite, to krasnoludków musi być..... siedmiu .
Dzieci lubią podlewanie,mój syn też jutro wybieram się na targ może uda się kupić coś fajnego, jadę z młodszym synem ,może być problem z niesieniem kwiatów
Po dzisiejszej wyprawie na poczte i zakupy rezygnuje z targu ,mały jest na etapie że wszystkich się boi ,może dlatego że często choruje i każdy kojarzy mu się z lekarzem i trzeba nosić go na rękach.wiec po drodze kupilam pare takich zwyczajnych.może innym razem coś fajniejszego mi sie uda kupić jak synka zostawię u babci.
I tak Cię podziwiam, że zdecydowałaś się na wyprawę na zakupy z małym "czasoumilaczem" Dla mnie taka wyprawa do sklepu z młodym to udręka. Owszem, jest grzeczny ale nie ma cierpliwości i często marudzi, że już trzeba wracać.
Dzisiaj mały zapewnił mi kolejną atrakcje złamał mi jedyny kluczyk od samochodu,chciał nim otworzyć drzwi od domu będe musiała dorobić nowy .Mąż pojechał do pracy w drugi koniec Polski więc muszę liczyć na siebie
Raczej ładnie się bawią mały ma 3 rowerki więc większość czasu na nich spędza przesiadając się z jednego na drugi,a starszy jeździ razem z nim, jak wróci ze szkoły. Czasami zabieram ich na rowery, moją miejscowość można w koło objechać to ok 5 km więc później jest spokój
MMARTA1982 pisze: Czasami zabieram ich na rowery, moją miejscowość można w koło objechać to ok 5 km więc później jest spokój
Niezły patent tylko moi muszą się najpierw nauczyć porządnie jeździć na rowerach, bo niestety - szczególnie u starszego - jest z tym problem .
Ale jak są we dwóch to mama rzadko bywa im potrzebna .
Edytko młodszy jedzie ze mną w koszyczku nie umie jeszcze pedałować jest na etapie odpychania się ma 2 latka, więc nawet jak by umiał to za długa trasa