Dziś stałam się posiadaczką przepięknej Maranty. W sklepie nie miałam żadnego wyboru, bo kupiłam ostatni egzemplarz kwiatuszka. Stąd też Maranta ma dwa liście, które na końcach zaczynają żółknąć i schnąć (załącznik). W doniczce nie zauważyłam szkodników, które mogłyby atakować kwiatka.
Jak poradzić sobie z problemem na liściach? Czy jest jakiś sposób, aby "cofnąć" ten proces? czy tak już pozostanie? Ewentualnie, czy można jakoś pozbyć się chorych liści (odciąć je, itp.)?
Czy powinnam od razu przesadzić kwiatka do świeżej ziemi z warstwą drenażu? Pani w kwiaciarni powiedziała, że nie ma takiej potrzeby, ale nie wiem czy do końca jej wierzyć. Będę bardzo wdzięczna za wszelkie wskazówki.
Serdecznie pozdrawiam
