Witam wszystkich.
W zeszłym roku na przełomie października/listopada, były wykonywane prace z energetyki w terenie, niedaleko miejsca gdzie mieszkam. Robotnicy przewrócili jeden z krzewów dzikiej róży dosyć bujnie rosnących w okolicy.
Wyczytałem gdzieś w internecie, że taka różę można samemu sadzić. Zgodnie z przepisem poszedłem z sekatorem i uciąłem kawałek korzenia razem ze starymi łodygami. Wsadziłem to do wiaderka z ziemia i podlewałem od czasu do czasu. Wszystko zapowiadało się obiecująco, bo krzak zaczął puszczać nowe pędy i łodygi.
Problem zaczął się po wsadzeniu korzenia z wiaderka do ziemi w ogródku. Krzak w tej chwili wygląda tak jakby usechł.
Załączam zdjęcie tego co mam razem z zeschniętym nowym pędem. Usechł on dosłownie po jednym dniu.
Nie wiem czy to czasem nie jest moja wina bo zanim go wsadziłem do ziemi oderwałem rękami uschnięte nowe pędy na starych łodygach które urosły podczas zimy i uschły.
Dzika róża - sadzonki, sadzenie
A gdzie trzymałeś wiaderko z różą przed wysadzeniem i czy po wysadzeniu nie było w nocy przymrozku? I czy przy wysadzeniu z wiaderka przeniosłeś ją z ziemią czy samą roślinę?
Takie mogą być przyczyny „uschnięcia”: 1 - przymrozek, 2 – trzymałeś róże w cieple i wyniosłeś ją na chłód i reakcja jest zrzucenie liści, 3 – i przy przesadzaniu zostały uszkodzone młode korzonki co również objawia się zrzuceniem liści.
Takie mogą być przyczyny „uschnięcia”: 1 - przymrozek, 2 – trzymałeś róże w cieple i wyniosłeś ją na chłód i reakcja jest zrzucenie liści, 3 – i przy przesadzaniu zostały uszkodzone młode korzonki co również objawia się zrzuceniem liści.
Szansa jest i to dość spora, jeśli jest to róża dzika lub róża pomarszczona. One są bardzo silne i róża powinna odbić od korzenia, jeśli jest zdrowy.