Dziś chciałem się pochwalić tymi roślinami, które udało mi się wyhodować z nasion. Na pierwszy ogień idzie moje oczko w głowie,
beukarnea wygięta (
Beaucarnea recurvata). Gdyby coś jej się stało, chyba umarłbym z rozpaczy, nie żartuję...
Na razie ma niecałe 10 cm wysokości i rośnie przeokropnie wolno. Kiedyś na pewno doczekam się okazałej rośliny, ale i tak obserwowanie jej wzrostu sprawia mi mnóstwo frajdy. Pieszczotliwie nazywam ją myszopłochem - bo i z tej rodziny roślin pochodzi, a i wyglądem przypomina (przynajmniej mi) nastroszone wąsy wystraszonej myszy
. Żeby wyhodować sobie solidny kaudeks, trzeba naprzemiennie podlewać i przesuszać roślinę, ale nie bardzo wiem, jak to robić w praktyce. Wszelkie sugestie i rady w tej materii mile widziane.
W przypadku następnej rośliny popełniłem jeden zasadniczy błąd - zbyt gęstą ją posadziłem. Kwiatów się nie spodziewałem, ale... ku mojej olbrzymiej radości pojawił się jeden! Nie jestem wybredny, cieszy mnie i ten mały sukces!
To
stokrotka pospolita (
Bellis perennis), a dokładnie to 4 stokrotki. Mogłem posadzić je w osobnych pojemnikach, może zakwitłyby obficiej.
Ostatnia roślina jest chyba najmniej udanym eksperymentem. Z tylu posianych nasion kaktusa wzeszedł mi tylko jeden i w ogóle nie rośnie. Wiem, że coś źle robię, ale nie bardzo potrafię powiedzieć, co konkretnie.
Nie znam nazwy gatunkowej. Zdjęcie zrobione z bardzo bliska, bo inaczej w ogóle nie zauważylibyście tego małego, zielonego pryszcza