- młody pęd z listkami
- oczka na starym pędzie
Glicynia, okazuje się bardzo żywotną "osobą", tak jak zaplanowałam, zabrałam glicynię z dawnego ogrodu. Przycięliśmy mocno jej pędy, zostało 70-80 cm. Przy wykopywaniu, okazało się , że korzeń tej rośliny jest kruchy, wyłamał się i zostało go mniej więcej tyle samo co pędów. Pomyślałam wtedy, "żegnaj glicynio, właśnie Cię zamordowaliśmy".. mąż posadził ją koło słupa ze skrzynką elektryczną, gdyby jednak odbiła, wtedy trochę skrócimy słup. Na wiosnę mąż namoczył kilka krowich placuszków, dał wisterii pod nogi i wtedy zdarzył się cud, roślina, zaczęła wypuszczać oczka i listki skąd się da, znaczy żyje i ma się dobrze, jak trochę odrośnie napiszę o swoich spostrzeżeniach.
Moja
glicynia kwiecista jest różowa, do tej pory kwitła 2 razy bardzo skromnie, zobaczymy jak poradzi sobie w nowym ogrodzie, teraz rośnie w pełnym słońcu, powinna lepiej kwitnąć, jest odmianą, która później startuje, zwykle u mojej przyjaciółki zaczyna tworzyć pąki, gdy moja się zieleni. Bardzo jestem ciekawa kiedy tu pierwszy raz zakwitnie.