Witam bardzo serdecznie.
Pewnego razu znalazłem w jabłku pestkę z wyrastającym małym korzonkiem i tak właśnie zaczęła się moja przygoda z sadownictwem. Kości zostały rzucone, ziarno zostało zasiane. Jabłoneczka rosła sobie spokojnie w doniczce na parapecie, aż po ok. półtora roku zaczęła usychać, a na liściach pojawił się biały nalot, który bez problemu można było zdmuchnąć, jednak uparty nalot pojawiał się dalej, a liście zaczynały się skręcać. Zaniepokojony stanem zdrowia mojej jabłoneczki zwróciłem się do doktora Google, z którego ekspertyzy wywnioskowałem, że jest to mączniak prawdziwy. Jako zwolennik eko-upraw zacząłem spryskiwać Bioczosem Himalu, lecz z mizernym skutkiem. Może za krótko spryskiwałem - ok. 2 miesiące. Podejrzewałem też zbyt wilgotną ziemię, więc dokonałem drastycznej zmiany na ziemię do kaktusów, podlewam z dodatkiem Biohumusu. Przez jakiś czas jabłonka nie puszczała pędów, ostatnio zaczęła puszczać (może również dlatego, że przestałem ją spryskiwać, a spryskiwałem sporo większym stężeniem niż trąbili na etykiecie), ale nowe pędy pojawiają się oczywiście z białym nalotem. Stąd mam dwa pytania: czy to na pewno jest mączniak oraz czy to przewlekłe choróbsko można zwalczyć ekologicznie?
Podsyłam zdjęcia:
tadek: Ja już czytałem podobne artykuły i zauważyłem, że mączniak może się różnić zależnie od rodzaju zaatakowanej rośliny. Stąd nie mam pewności, co to jest, ani pojęcia, jak z tym walczyć.
cis67: Nie zauważyłem żadnych robaków. Występuje tylko biały pyłek na górnej powierzchni liścia. Obecnie wszystkie liście uschły.
Objawy wskazują ewidentnie na mączniaka prawdziwego jabłoni. Można sięgnąć po środki ochrony roślin takie jak Topas 100 EC lub Amistar 250 SC. Przy tak dużej infekcji stosowanie Bioczosu może nie przynieść oczekiwanych rezultatów. Proszę spróbować oprysków środkami ochrony roślin, a później w celu utrzymania efektów, profilaktycznie opryskiwać sadzonkę naturalnymi preparatami.
